Barcelona nie spuszcza Coutinho z oczu
Philippe Coutinho to gość, którego Bayern Monachium potrzebował. Brazylijczyk może i był dla Bawarczyków opcją B lub nawet i C, jednak jego jakość na pewno należy do topowych w świecie piłki. Mistrzowie Niemiec mają możliwość wykupu pomocnika, lecz Barcelona nie przestaje obserwować (jeszcze) swojego piłkarza.
Wszyscy oczekiwali lepszej formy wychowanka Vasco Da Gamy na boiskach LaLiga. Coutinho jednak często był krytykowany, choć pod znakiem zapytania stał m.in. wpływ na zawodnika hejtowanego przez każdego Ernesto Valverde. Barcelona chciała pozbyć się latem piłkarza, za którego ponad 1,5 roku temu zapłaciła Liverpoolowi blisko 150 mln euro, lecz nikt nie chciał spełnić wymagań ani Katalończyków, ani samego kopacza - w końcu Brazylijczyk nie gra za parówkę z musztardą. W Bawarii preferują wyroby mięsne wyższej jakości, nad czym osobiście czuwa kiełbasiane przedsiębiorstwo Uliego Hoeneßa.
Bayern wypożyczył Coutinho za 8,5 mln euro, zobowiązując się do płacenia mu pełnego wynagrodzenia i zapewniając sobie opcję wykupu gracza po sezonie za 120 mln euro. Tym, którzy nie czują się najmocniej w lingwistyce i językoznawstwie, zwracam uwagę, że opcja nie oznacza przymusu. Bayern może, ale nie musi go zatrzymać - tak jak w przypadku Jamesa Rodrigueza. Na ten moment 27-latek spisuje się wyśmienicie, idealnie wkomponował się w zespół i pała szczęściem na lewo i prawo, lecz wciąż nie ma pewności, czy monachijczycy zdecydują się na transfer definitywny. W końcu blisko giganta jest superutalentowany 20-letni Niemiec Kai Havertz, któremu Coutinho zajmuje miejsce na boisku...
W Barcelonie mają świadomość, że Bayern pieniądze wydaje bardzo ostrożnie i nawet promocje z Lidla nie zawsze przekonują Bawarczyków do otwarcia portfela. Z tego też powodu skauci "Dumy Katalonii" ciągle mają na oku to, jak radzi sobie Brazylijczyk, żeby w przypadku ewentualnego jego powrotu nie mieć niepotrzebnych rozkmin, co by tu z nim zrobić. Czy będzie pasował? Czy do sprzedania? Oni będą to wiedzieć. W tym sezonie rzekomo już dwa razy wysłannicy Barcy na żywo oglądali wyczyny Cou. Inwigilacja pełną gęba.