Oto był Real Madryt, na jaki zasługujemy... nie tylko Karim był piękny
Real Madryt łapiący swój rytm? Niebywałe rzeczy wydarzyły się w tym tygodniu - tym, który Zinedine Zidane zaliczy do najlepszych w tym sezonie. 6:0 z Galatasaray w Lidze Mistrzów, a teraz gładkie zwycięstwo w delegacji z Eibar... tak jest, mili państwo, "Królewscy" w końcu grają tak, jak na nich przystało. Nie jest dziś łatwo wskazać powód, na który powinni kibice Realu narzekać. Niech cieszą się w sumie z małych chwil, małych rzeczy... bo jeśli Real będzie tak konsekwentny jak dzisiaj, to mistrzostwo Hiszpanii nie jest rzeczą wykluczoną.
Ale właśnie... to jest zdanie warunkowe. Ile razy Real będzie pokazywał taką grę? I ile razy rywale pozwolą na taką grę Realowi? Z Galatą i Eibarem nie da się grać co tydzień, tak samo jak Piotr Sebastian Zieliński nie może grać wiecznie przeciwko Gianluigim Donnarummie.
Pierwszy gol? Wypracowana akcja i miękkie zagranie na lewo, z zostawioną pustą bramką. Dwa kolejne gole? Dwa tak samo wykonane rzuty karne - przy padającym nad Ipurua deszczu trafiali dokładnie tak samo Sergio Ramos, a później Karim Benzema. Piękna też sprawa, że w każdej z groźnych akcji brał udział ten, od którego oczekiwało się tego najbardziej - Eden Hazard. To nie były fajerwerki, ale wreszcie przekonująca gra. To nasze krótkie opisy oddające, jak w końcu dobrze oglądało się ten Real i w jak prosty sposób gospodarze zostali wyjaśnieni. To nie było co prawda spotkanie najłatwiejsze do opisania jak fatalna pierwsza połowa meczu Wisła Płock - Cracovia. Niemniej za każdym razem, gdy widzimy takie połowy, to jakoś fajnie się łączy litery, opisując, co się działo. Radośniejszy Real jest potrzebny piłce nożnej.
Real znowu kończy mecz w dwa kwadranse. Dokładnie czegoś takiego od niego oczekiwano. 👌 Dziś popisówka, szczególnie (wreszcie!) znakomitego Hazarda
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) November 9, 2019
Eibar w pierwszej połowie nie potrafiło oddać strzału na bramkę - zabawili się w Wisłę Kraków z Bełchatowa.
Real wytrał Eibarem podłogę (na Estadio Ipurua!), a jeszcze nie ma 30. minuty. #LaZabawa
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) November 9, 2019
Mili państwo, to był Real Madryt, na jaki zasługujemy. Przewaga w każdym elemencie gry - strzały, strzały celne, posiadanie piłki, wola walki, konsekwencja.
Tutaj jednak nawet nie sama pierwsza połowa była najprzyjemniejszym akcentem - wydaje się, że można do nich też zaliczyć mądrą akcję, która skończyła się trafieniem na 4:0. Wypracowana od prawej strony, z przerzuceniem ciężaru na lewą flankę, od Ferlanda Mendy'ego, po przejęcie przez Lukę Modricia i ładne wystawienie do Fede Valverde - tak jest, on również ma swoje trafienie!
Czy to wszystko z uwagi na te barwy... które przypominają Bazyleę... albo Barcelonę?
Nie wiemy, ale przyjemne chwile zapewnił nam dziś Real Madryt. I go chwalimy.
Eibar - Real Madryt 0:4 (Benzema 17', 29' - k., Ramos 20' - k., Valverde 61')
Eibar: Dmitrović - Cote, Bigas, Arbilla, De Blasis - Inui, Diop (81' Exposito), Escalante, Orellana (65' Leon) - Enrich, Kike (81' Charles)
Real Madryt: Courtois - Mendy, Ramos, Varane, Carvajal - Valverde (72' Isco), Casemiro, Modrić - Hazard (72' Vinicius), Benzema, Lucas Vazquez (81' Brahim Diaz)