PRZED EL CLASICO - REAL MADRYT

Coraz bliżej do kinowej premiery nowej części "Gwiezdnych Wojen", ale zanim do tego dojdzie doczekamy się innej premiery. Nadszedł czas na wystawienie Piłkarskiej Wojny, która miała zostać zaprezentowana blisko dwa miesiące – wszyscy znamy to pod nazwą El Clasico. Czas przybliżyć sytuację w obozie Realu Madryt.

Sytuacja przed Klasykiem jest bardzo klarowna – zarówno Real Madryt, jak i FC Barcelona mają tyle samo punktów i zwycięzca środowego meczu na Camp Nou odskoczy od odwiecznego rywala na dystans trzech punktów. Dopiero drugi raz w tej dekadzie zdarza się moment, że oba zespoły przez Klasykiem mają równą liczbę punktów – po raz pierwszy miało to miejsce w 2010 roku, gdy klub ze stolicy Hiszpanii był prowadzony przez Manuela Pellegriniego. Zespół Zinedine’a Zidane’a był bliski tego, aby poprawić swoją sytuację przed meczem w środku tygodnia, ale niedzielne spotkanie z Valencią w ostatnią niedzielę zakończyło się remisem 1:1, a „Królewscy” zawdzięczają dodatkowy punkt głównie dzięki trafieniu autorstwa Karima Benzemy, który w tym sezonie jest niezawodny. 

Francuz w tym sezonie LaLiga zdobył 12 bramek i przewodzi klasyfikacji strzelców razem z Leo Messim. Najważniejsze jest jednak to, że dzięki trafieniom Benzemy Real Madryt zyskał na tym etapie sezonu aż osiem punktów więcej. Bez wychowanka Olympique’u Lyon „Królewscy” wylądowaliby poza europejskimi pucharami i to byłaby prawdziwa katastrofa dla wszystkich Madridismo – sezon w Madrycie zostałby praktycznie uznany za stracony. Były reprezentant Francji najwięcej zyskał na odejściu Cristiano Ronaldo do Juventusu i to właśnie jego można traktować jako pełnoprawnego lidera.

Wsparciem dla Karima Benzemy w ofensywie miał być Eden Hazard, ale Belg będzie musiał poczekać na występ w Klasyku przynajmniej do marca przyszłego roku. Były piłkarz Chelsea zaczął poruszać się o własnych siłach i wiele wskazuje na to, że do pełnej dyspozycji wróci na styczniowy eksperyment – Superpuchar Hiszpanii rozgrywany w Arabii Saudyjskiej. Reprezentant Belgii to niejedyny ofensywny piłkarz, który nie będzie do dyspozycji Zinedine’a Zidane’a – oprócz tego z kontuzjami wciąż zmagają się Marco Asensio, James Rodriguez i Lucas Vazquez. Alternatywy wciąż są jednak naprawdę dobre, bo gotowi do gry są Rodrygo Goes, Vinicius Junior oraz dwaj piłkarze, którzy od dłuższego czasu są na cenzurowanym – Walijczyk Gareth Bale oraz Isco. Przede wszystkim reprezentant Walii będzie miał coś do udowodnienia niedowiarkom – dobry występ zamknąłby usta krytykom, którzy zarzucają Bale’owi brak zaangażowania. 

Coraz ważniejszym ogniwem w drugiej linii staje się Federico Valverde czyli urugwajska odpowiedź na bezustanną potrzebę zatrudnienia Paula Pogby. 21-letni Urugwajczyk odpowiada na wszystkie potrzeby zespołu – przeszkadza rywalom, kontroluje tempo gry oraz podłącza się do rozgrywania akcji. Do tej pory odpowiadał za trio Casemiro, Toni Kroos oraz Luka Modrić, ale obecność Valverde pozwala płynniej rozdzielać zadania. Od połowy września Fede Valverde był nieobecny podczas jednego meczu – zabrakło go podczas wyjazdowego meczu z Mallorką, który zakończył się sensacyjnym zwycięstwem beniaminka z Balearów. Dobry występ w wykonaniu Valverde może być ostatecznym odzewem ze strony 21-latka: „Panowie Zidane oraz Perez – nie potrzebujecie transferu Pogby, bo to ja jestem na miejscu”. 

Oprócz tego ważny okaże się powrót dwóch piłkarzy – Casemiro oraz Ferlanda Mendy’ego. Reprezentant Brazylii otrzymał chwilę wytchnienia podczas niedzielnego meczu z Valencią, ale postawa drużyny pokazała, że wychowanek Sao Paolo jest istotnym elementem jedenastki. Dotychczas Casemiro był niezastąpiony, ale jest również człowiekiem i Zidane zdecydował, że wyjazd na Mestalla jest odpowiednim momentem na to, by Casemiro obserwował całe spotkanie z poziomu ławki rezerwowych. Co do rodaka Zidane’a to jego obecność jest równie istotna. W meczu z „Nietoperzami” na lewej stronie defensywy biegał Nacho i po wychowanku Realu widać było, że przez ostatnie dwa miesiące nie pojawiał się na boisku. Byłego piłkarza Olympique’u Lyon zabrakło w składzie przez wzgląd na nadmiar żółtych kartek. Dzisiaj jest jednak w pełnej gotowości do zmierzenia się z Leo Messim, który w świecie gier komputerowych byłby końcowym bossem. Chociaż nawet w rzeczywistości piłkarskiej Argentyńczyk jest ponad wszystkimi… 

A na koniec wydarzenie praktycznie bezprecedensowe – Katalończycy spełnią zalecenia służb dotyczące bezpieczeństwa i zbiorą się na zgrupowanie przedmeczowe w jednym z hoteli w Barcelonie. Piłkarze FC Barcelony zazwyczaj dojeżdżają na domowe mecze własnymi samochodami, ale policja nakazała zmianę planów. Dlaczego o tym wspominam? Goście z Madrytu zdecydowali się zameldować w tym samym hotelu. W efekcie zarówno piłkarze Realu Madryt oraz FC Barcelony wyruszą na Camp Nou z tego samego budynku. Wojna nerwów rozpocznie się przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94