Semedo może odejść... do Niemiec
Jakiejś przesadnie wielkiej sympatii pośród kibiców Barcelony Nelson Semedo bynajmniej nie zyskał. Nie jest to oczywiście zły piłkarz, ale w wielu momentach kazał się zastanawiać, czy aby na pewno nadaje się do gry w "Dumie Katalonii". Barca jest w stanie pozbyć się Portugalczyka, który może trafić... do Niemiec.
Oczywiście zainteresowanie Semedo jest dość spore, bo mówi się np. o Tottenhamie (co zresztą pisaliśmy TUTAJ). Nie wiadomo na razie, kogo miałaby w miejsce 26-latka potencjalnie ściągnąć Barcelona, ale pewnie kogoś tam sobie znajdzie. Bo odejście byłego gracza Benfiki jest naprawdę bardzo prawdopodobne, może nie do Tottenhamu, może nie do Anglii, bo może do Bayernu Monachium.
Jeśli Bayern weźmie Coutinho i Semedo, to kupuję ich koszuleczkę. https://t.co/qzpDXnYctI
— Bartosz Domagała (@hen0x) January 12, 2020
Coutinho? Tylko Kai Havertz!
Bo zajebali nam dwóch świetnych zawodników,ktorych zmarnował Valverde. Oboje powinni zagrać pod wodzą nowego trenra.
— Kenneff (@kenneff99) January 12, 2020
Ale gdyby obaj z Coutinho naprawdę zostali w Monachium, to faktycznie poczułbym, że pewien potencjał w Barcelonie został zmarnowany.
Sergi Sole z katalońskiego "Mundo Deportivo" twierdzi, że Bawarczycy zerknęli w stronę piłkarza, biegającego po prawej stronie boiska na Camp Nou. Nie złożyli żadnej oferty, nie kontaktowali się z "Blaugraną" ani ze środowiskiem piłkarza, ale po prostu zaczęli patrzeć. Wpisali Semedo na listę swoich potencjalnych celów transferowych, bo jak wiadomo Bayern usilnie próbuje ściągnąć kogoś na prawą obronę, żeby Joshua Kimmich w spokoju mógł wrócić do gry w środku pola. Głupie czy niegłupie, oni tak właśnie teraz działają.
Semedo miałby trafić - potencjalnie - do Bayernu latem, teraz takiego tematu raczej nie ma. Jeszcze nie tak dawno Barcelona raczej nie zgodziłaby się na taki ruch, ale obecnie wyobraża sobie, że 26-latek opuści jej szeregi. Dodatkowo w Katalonii liczą na to, że na sprzedaży Semedo uda się zarobić całkiem przyzwoity hajs, najlepiej taki, żeby te niecałe 36 mln euro wydane na obrońcę w 2017 roku zwróciło się. Muszą jednak pamiętać, że monachijczycy są klubem, który zawsze robi wszystko, aby zapłacić jak najmniej.