
Zdobywca Superpucharu nie zatrzymuje się
Po meczach w Pucharze Króla oraz niecodziennym tworze o nazwie "Superpuchar Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej", wracamy do ligowego grania na Półwyspie Iberyjskim. Na dobry początek otrzymaliśmy pojedynek wicelidera LaLiga z czwartą drużyną w tabeli. Do Madrytu przyjechała Sevilla z Julenem Lopeteguim jako trener klubu z Andaluzji. Były szkoleniowiec Realu Madryt wciąż ma rachunki do wyrównania z "Królewskimi", ale podopieczni Zinedine'a Zidane'a zdołali potwierdzić dobrą formę. Gospodarze wygrali 2:1 po dwóch bramkach Casemiro.
Real Madryt: T. Courtois - D. Carvajal, R. Varane, E. Militao, Marcelo (71' F. Mendy) - L. Modrić, Casemiro, T. Kroos - Lucas Vázquez, L. Jović (62' K. Benzema), Rodrygo (62' Vinicius Jr.)
Sevilla FC: T. Vaclík - J. Navas, J. Kounde, Diego Carlos, S. Reguilón - E. Banega (80' R. Lopes), Fernando, N. Gudelj - Franco Vázquez (75' O. Torres), L. de Jong, Munir (67' Y. En Nesyri)
Drużyna ze stolicy Andaluzji nie mogła ze spokojem oczekiwać spotkania w Madrycie. Sevilla po raz ostatni zwyciężyła na Estadio Santiago Bernabeu w sezonie 2008/2009, gdy o sile drużyny stanowili tacy piłkarze, jak Andrés Palop, Adriano Correia czy Frédéric Kanouté. Jedyny piłkarz gości, który wciąż jest czynnym sportowcem i pamięta to zwycięstwo sprzed ponad dziesięciu lat to Jesús Navas. Wychowanek klubu z Estadio Ramón Sánchez Pizjuan skończy w tym roku 35 lat, więc to wiele mówi o rywalizacji pomiędzy tymi dwoma zespołami na przestrzeni ostatnich lat. Dla porównania, brazylijski skrzydłowy Realu Madryt Rodrygo w momencie rozgrywania wspomnianego meczu z grudnia 2008 roku był tuż przed ósmymi urodzinami.
Sevilla ewidentnie nie lubi grać na Santiago Bernabeu. #LaZabawa
— Blanco News (@BlancoNewss) January 18, 2020
Andaluzyjczycy ostatni raz wygrali tutaj w sezonie 2008/09
Dzisiejszy mecz miał wyjątkowy wymiar dla Raphaëla Varane'a. Francuz przyjechał do stolicy Hiszpanii jako niespełna osiemnastolatek i po dziewięciu latach od przyjazdu do Madrytu zapisuje się w historii klubu. Za mistrzem świata z 2018 roku mecz numer trzysta w białej koszulce Realu Madryt i coraz bardziej rozpycha się w klasyfikacji piłkarzy z największą liczbą spotkań. Tylko czterech piłkarzy z obecnej kadry drużyny zdołało rozegrać więcej meczów - Luka Modrić, Karim Benzema, Marcelo oraz Sergio Ramos. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Varane w kwietniu bieżącego roku będzie dopiero obchodził dwudzieste siódme urodziny!
26 year old Raphaël Varane is set to make his 300th Real Madrid appearance today. He's already won:
— Tim Lee (@timjollylee) January 18, 2020
4 x Champions League
2 x La Liga
1 x Copa Del Rey
4 x Club World Cup
3 x UEFA Super Cup
3 x Spanish Super Cup
Plus
1 x World Cup with France.
What a player.
Zdobywca Superpucharu Hiszpanii dostał jednak przed przerwą bardzo mocny znak ostrzegawczy w postaci gola, który ostatecznie nie został uznany. Éver Banega bardzo dobrze dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne Realu, gdzie dość niespodziewanie sporo miejsca miał Luuk de Jong. Holender w tym sezonie strzelił ledwie dwa gole i musiał jeszcze poczekać na poprawienie swojego bilansu bramkowego. Osoby odpowiedzialne za VAR dopatrzyły się nielegalnego zastawania autorstwa Nemanji Gudejla i Éder Militão mógł odetchnąć z ulgą. Gdyby nie ten jeden rzut rożny to trudno byłoby napisać cokolwiek rozsądnego o przebiegu pierwszej połowy. Odnoszę wrażenie, że "Los Blancos" przez dłuższy czas myślami byli w odległej Azji i totalnie zapomnieli o kolejnych meczach.
Luuk. Oczywiście, że anulowany.
— Tomasz Weinert #KamilaDajeMukęChorobie (@PanTomaszJZW) January 18, 2020
Pierwszy pozytywny akcent tego meczu, a to 32. minuta.
— Piotr Głowacki-Grzyb (@pietro_gg) January 18, 2020
— out of context real madrid (@outofcontextre1) January 18, 2020
O tym jak bardzo potrzebny był Realowi zimny prysznic z pierwszej połowy przekonaliśmy się tuż po wznowieniu gry. Pierwsza poważniejsza akcja pod bramką strzeżoną przez Tomáša Vaclíka zakończyła się bramką dla gospodarzy. W rolę napastnika wcielił się Casemiro, który wypracował sobie tego gola przy dużej pomocy Luki Jovicia. Serb odegrał fantastycznie piętką do środkowego pomocnika, a Brazylijczyk pokonał Czecha delikatną podcinką. Kibice zgromadzeni na stadionie dość długo musieli czekać na trafienie swoich ulubieńców, ale dobry nastrój nie trwał zbyt długo.
Wyrównanie wyniku nastąpiło po upływie dziesięciu minut, a wspomniany Luuk de Jong dopiął swego. Defensywa Realu przez długi czas nie radziła sobie z akcją indywidualną Munira El Haddadiego, ale gdy wychowanek Barcelony ostatecznie zgubił futbolówkę, to do bezpańskiej piłki dopadł Holender. Młodszy brat Siema de Jonga po opanowaniu piłki uderzył nie do obrony i na tablicy wyników ponownie widniał remis. To trafienie byłego piłkarza PSV uruchomiło dyskusję, czy przypadkiem ktoś nie podmienił napastnika Sevilli. To zagranie zupełnie nie było w stylu Luuka de Jonga. Reprezentant Holandii ostatecznie nie był w dobrych nastrojach po końcowym gwizdku sędziego, bo jego trafienie nic nie dało jego drużynie.
Luuk de Jong strzela mało, ALE:
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) January 18, 2020
1. Gol, który dał wygraną z Levante
2. Gol, który dał wygraną w derbach z Betisem
3. Gol na Bernabeu#LaZabawa
Jovic na 10, Casmiro na napastnika i lecimy
— Profesor Michał Dolata (@dolejro) January 18, 2020
De Jong fajny gość. Na Camp Nou spudłował z każdej odległości w każdej sytuacji z 5, a tu 2 sytuacje i 2 topowe wykończenia. Fajnie jest.
— El Jarek (@El_Jarek) January 18, 2020
I to jeszcze lewą nogą. Oszustwo. https://t.co/GpfgG0m5h8
— Tomasz Weinert #KamilaDajeMukęChorobie (@PanTomaszJZW) January 18, 2020
Na szczęście dla Zinedine'a Zidane'a na boisku wciąż przebywał Casemiro i to właśnie reprezentant "Canarinhos" postanowił wcielić się w rolę pierwszoplanową. Pomocnik przebiegł dobre kilka metrów osamotniony i postanowił przerzucić ciężar akcji na prawe skrzydło, chociaż Lucas Vázquez na początku nie do końca odczytał intencję swojego partnera z drużyny. Skrzydłowy ostatecznie dośrodkował w pole karne, a do piłki najwyżej wyskoczył Casemiro. Można zaryzykować tezą, że każde pojawienie się Casemiro w polu karnym rywali wzbudzało niepokój w szeregach Sevilli. Ostatecznie Brazylijczyk zakończył to spotkanie z dwoma trafieniami i co było chyba jeszcze istotniejsze - Real Madryt został nowym liderem LaLiga i z ogromną cierpliwością czekali na ruch ze strony Barcelony, która będzie już prowadzona przez Quique Setiena.
Napastnicy Realu:
— Wiktor Kowa Zając (@ElKova11) January 18, 2020
Benzema > Casemiro > Ramos > Lucas + Rodrygo + Bale + Jović + Vinicius
A przy golach nowej "9" Casemiro udział miało dwóch zawodników, którzy ten sezon mają mocno pod kreską. Jović i Lucas Vazquez. Może ten mecz będzie dla nich jakimś impulsem.
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) January 18, 2020
Trzeba podziękować jednemu człowiekowi za odkrycie Casemiro. Dziękuję José! ❤️ pic.twitter.com/Uf3koqJLsd
— Łukasz Szot (@SzooRM) January 18, 2020
🎉 THE CASEMIRO SHOW! 🎉#RealMadridSevillaFC 2-1 pic.twitter.com/sfuCYiQ8vh
— LaLiga (@LaLigaEN) January 18, 2020