Barcelona na ślepo szuka napastnika

Po kontuzji Luisa Suareza w Barcelonie powstał ogromny problem, który wciąż nie został rozwiązany. Jeszcze wczoraj wydawało się, że "Blaugrana" ściągnie do siebie Rodrigo Moreno z Valencii, ale pod koniec dnia katalońskie media sugerują, że doszło do zerwania negocjacji. W stolicy Katalonii nie uczą się na błędach z przeszłości i powtarzają swoje działania - desperackie poszukiwania wywiozły przedstawicieli Barcelony do Amsterdamu, by monitorować sytuację Dušana Tadicia. 

Już w środę mecz West Ham United vs Liverpool! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

Czas leci nieubłaganie, a w Barcelonie wciąż nie pojawił się napastnik mogący wskoczyć w miejsce kontuzjowanego Suareza. Od kilku tygodni wiemy o tym,  że obecne rozgrywki dla Urugwajczyka dobiegły końca i zespół po prostu potrzebuje wzmocnienia formacji ofensywnej. Na początku tygodnia wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby na Camp Nou trafił wychowanek Realu Madryt, obecnie występujący w Valencii - Rodrigo Moreno. Po jakimś czasie przyszło jednak otrzeźwienie, że wydawanie ponad 60 milionów € na napastnika, który w przyszłym roku będzie trzydziestolatkiem, mija się kompletnie z celem. Sygnałem, że to nie ma sensu było brak przejawiania jakichkolwiek chęci ze strony "Nietoperzy" na prowadzenie negocjacji. W kontrakcie Rodrigo znajduje się klauzula wykupu na poziomie 120 milionów € i tylko to dawało jakąkolwiek perspektywę na pożegnanie Rodrigo z Estadio Mestalla.

Nowy napastnik jest jednak priorytetem dla Barcelony, bo od momentu zatrudnienia Quique Setiéna drużyna jest na bakier ze strzelaniem goli. W trzech meczach z byłym trenerem Realu Betis za sterami zdołali strzelić zaledwie trzy gole, z czego aż dwa w meczu przeciwko trzecioligowej drużynie z Ibizy w ramach Pucharu Króla. Zainteresowanie Rodrigo Moreno w tej sytuacji było dosyć zaskakujące, bo reprezentant Hiszpanii urodzony w Brazylii nigdy nie był gwarantem zdobywania bramek. Tylko dwukrotnie Rodrigo zdołał przekroczyć granicę dziesięciu goli w lidze.

Stojąca pod ścianą Barcelona zdecydowała się na spojrzenie przychylniejszym okiem w kierunku Holandii, skąd przybył między innymi Frenkie de Jong. Nową alternatywą na pozycji napastnika jest Serb Dušan Tadić. Skrzydłowy Ajaksu jest pierwszoplanową postacią w drużynie prowadzonej przez Erika ten Haga. Nie dość, że 31-letni reprezentant Serbii jest drugim strzelcem drużyny, to dodatkowo tylko jeden piłkarz dorównuje Tadiciowi pod względem asyst - mowa o Hakimie Ziyechu. Dušan Tadić to jednak typ piłkarza radzącego sobie w konkretnym środowisku. Wystarczy przypomnieć, jak wyglądały jego występy w Southampton. W drużynie "Świętych" Serb miał zaledwie jeden dobry sezon, gdy w rozgrywkach 2015/2016 miał na swoim koncie 8 goli i 13 asyst.

Pomysł z ewentualnym zatrudnieniem Tadicia przypomina to, co obserwowaliśmy rok temu w kontekście transferu Kevina-Prince'a Boatenga. Do tej pory nikt nie rozumie tego, jak w ogóle Ghańczyk został piłkarzem Barcelony. Zainteresowanie Tadiciem ma większy sens, ale zawodnik urodzony w 1988 roku nie powinien być zbawcą "Blaugrany". Dla Tadicia nie widzę innej roli jak żelaznego rezerwowego, który praktycznie otrzyma znikome szanse na grę. Czy jest sens odchodzić z Ajaksu, gdzie ma się status gwiazdy do Barcelony tylko po to, by mieć nazwę tego klubu w CV? Mam co do tego spore wątpliwości, chociaż nie ujmuje klasy Tadiciowi. 

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94