''Królewscy'' umacniają się na pozycji lidera - echa meczu Osasuna - Real
W obliczu ostatnich problemów w Barcelonie, wydaje się, że Real Madryt ma bardzo dużą szansę odzyskać w tym sezonie tytuł mistrza Hiszpanii. "Królewscy" są bardzo skuteczni, przegrali do tej pory tylko jeden mecz i potrafią wygrywać mecze, w których nie idzie. Dzisiaj do pewnego momentu też nie szło, ale co z tego, skoro skończyło się zwycięstwem "Los Blancos" 4:1.
Już dzisiaj Quique Setien wraca z Barceloną na stadion Betisu! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betlic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Osasuna: Herrera - Vidal, Unai Garcia, David Garcia, Estupinan- Torres (77' Cardona), Moncayola (10' Merida), Brancanac, Perez - Ruben Garcia, Arnaiz (61' Enric)
Real: Courtois - Carvajal, Ramos, Varane, Mendy - Modrić, Casemiro, Valverde - Isco (82' Vinicius), Benzema (88' Jović), Bale (71' Lucas)
W mecz nieco lepiej weszli gospodarze. Już w 5. minucie Ruben Garcia miał dobrą okazję po solowej akcji, jednak jego strzał wybronił Thibaut Courtois. 10 minut później belgijski bramkarz był już jednak bezradny. Z rzutu rożnego świetnie dośrodkował wspomniany wyżej Garcia, a Unai Garcia zdobył bramkę głową. Przy bramce maczał palce Casemiro, który nieco zaspał przy kryciu rywala. Trzeba powiedzieć, że ta bramka nie była dziełem przypadku, tylko efektem naprawdę dobrej gry Osasuny na początku tego spotkania.
Po bramce dla gospodarzy "Królewscy" wzięli się ostro do pracy. Na początku może nie stwarzali sobie klarownych okazji, ale z każdą minutą zyskiwali przewagę. I w końcu dopięli swego. Najpierw piłka przypadkiem trafiła do Isco, a ten świetnym strzałem z woleja wyrównał stan meczu. Chociaż może epitet "świetny" jest nieco przesadzony, bo Sergio Herrera mógł się nieco lepiej zachować, ale za samo złożenie się do uderzenia i siłę strzału wielkie brawa. Chwilę później mieliśmy już 1:2, ponieważ piłkę po rzucie rożnym świetnie przedłużył Casemiro (rehabilitacja za zawalenie gola), a piłkę do bramki strzeżonej przez Herrerę skierował Sergio Ramos.
Sergio Ramos has now scored in 17 La Liga consecutive calendar years 📅 pic.twitter.com/2g0jv6O71L
— B/R Football (@brfootball) February 9, 2020
Druga połowa była znacznie mniej emocjonująca. Niewiele było klarownych okazji, dużo za to fauli i kartek, które ze sporą regularnością pokazywał sędziujący ten mecz Jesus Gil Manzano. Aż do 84. minuty najciekawszą sytuacją można było uznać strzale głową Karima Benzemy z początku odsłony. Na szczęście we wspomnianej wyżej minucie mieliśmy bramkę - po zagraniu Benzemy piłkę w siatce umieścił Lucas Vazquez i stało się jasne, że 3 punktów Realowi nikt w tym meczu nie zabierze. Jeszcze w doliczonym czasie gry ładnego gola zdobył jeszcze wprowadzony Luka Jović.
Lucas Vazquez and Jovic seals the victory. 🔥
— Zaid Patel (@Zaid_Patel8) February 9, 2020
Great performance by the team. ❤️ #HalaMadrid #RMLiga pic.twitter.com/c7OANqJdr4
Zwycięstwo Realu nie jest oczywiście żadnym zaskoczeniem, ale na pewno należą się "Królewskim" brawa za charakter. Słabo zaczęli, stracili bramkę, ale nie poddali się i pewnie wygrali spotkanie. Patrząc na takich "Los Blancos", trzeba powiedzieć jasno: wyścig o mistrzostwo Hiszpanii ma w tym momencie jednego faworyta.