O krok od powrotu do normalności w Hiszpanii

Za nami chyba najbardziej szalone dwa miesiące w XXI wieku. Epidemia koronawirusa całkowicie zatrzymała ludzkość i totalnie przewróciła hierarchię priorytetów. Coraz więcej pozytywnych sygnałów pozwala jednak wierzyć, że zaczynamy wracać do normalności. Co za tym idzie, coraz bliżej wznowienia wszelkich rozgrywek piłkarskich. Nie inaczej jest w Hiszpanii, która jest jednym z krajów najbardziej cierpiących ze względu na wirusa. 

Już w sobotę mecz Borussia Dortmund vs Schalke 04! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

Czas przejść do konkretów. Czego możemy się spodziewać w kontekście dokończenia sezonu 2019/2020 na Półwyspie Iberyjskim? Najprawdopodobniej najdłużej będziemy czekali na to, aż piłkarze LaLiga ponownie wybiegną na boiska. Nie znamy jeszcze dokładnej daty, ale rząd hiszpański dał zielone światło do wznowienia treningów i drużyny zaczęły przygotowania do powrotu. Pierwotnie mówiono o tym, że pierwsze mecze ligi hiszpańskiej zostały zaplanowane na 20 czerwca. Przynajmniej na taką wypowiedź pozwolił sobie doświadczony trener Leganés - Javier Aguirre. W zupełnie innym tonie wypowiedziała się jednak najważniejsza osoba czyli Javier Tebas. Szef LaLiga liczy na to, że powrót nastąpi tydzień wcześniej - 12 czerwca. Co istotniejsze - mecze miałyby być rozgrywane CODZIENNIE! Nie zmienia to jednak faktu, że przed nami jeszcze blisko miesiąc niepewności i oczekiwania. Zachowując racjonalność uwierzę w powrót piłkarzy dopiero wtedy, gdy ujrzę ich na zielonej murawie w trakcie rozgrywania meczów. 

Zanim piłkarze ponownie zebrali się w grupach, aby rozpocząć treningi, przeszli obowiązkowe badania na ewentualną obecność COVID-19 w organizmie. Wyniki są w miarę pozytywne, chociaż nie obyło się bez osób zakażonych. Real Betis potwierdził, że trzech piłkarzy - Joel Robles, Alfonso Pedraza oraz Juanmi Jimenez - są nosicielami tego wirusa. Oprócz tego docierają do nas doniesienia sugerujące, że na liście zakażonych znajduje się również zawodnik Atletico Madryt - Renan Lodi. Na szczęście defensor drużyny ze stolicy Hiszpanii najprawdopodobniej przechodzi chorobę bezobjawowo i Brazylijczyk został poddany kwarantannie we własnym mieszkaniu. Nie są to odosobnione przypadki, ale personalia reszty nie zostały ujawnione i nikt z mediów hiszpańskich nie dotarł do danych osobowych.

Pojawiają się jednak sceptyczne głosy sugerujące, że ewentualny powrót jest niepotrzebny bądź przedwczesny. Drużyna Eibaru wystosowała specjalny list w sprawie planowanego powrotu rozgrywek ligowych w Hiszpanii. Pracownicy baskijskiego klubu są przekonani o tym, że potrzeba jeszcze trochę czasu na ustabilizowanie całej sytuacji wokół koronawirusa. Pod listem skierowanym do władz LaLiga podpisali się piłkarze oraz sztab szkoleniowy. Jedynie zarząd klubu nabrał wody w ustach i nie podzielił przedstawionego stanowiska. Warto w tym momencie zerknąć w tabelę ligi - Eibar ma dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. W obecnych okolicznościach są bezpieczni i można jedynie gdybać, jakby to wyglądało, gdyby byli bardziej zagrożeni spadkiem do niższej ligi. 

Podobne podejście przedstawił obrońca Valencii - Gabriel Paulista. Stoper "Nietoperzy" również niepokoi się tym, że w obecnych działaniach występuje zbyt duży pośpiech. Brazylijczyk wciąż obawia się o zdrowie i przede wszystkim liczy na to, że zostaną wprowadzone wszystkie działania zapobiegające ewentualnej tragedii. Były piłkarz Arsenalu przedstawił swoje stanowisko poprzez portale społecznościowe. Należą się słowa uznania za to, że miał odwagę napisać to, o czym wielu myśli i jednocześnie nie przekazuje tego w eter.

Zawodowi piłkarze to ludzie uprzywilejowani, ale przede wszystkim jesteśmy ludźmi. Mamy rodzinę, bliskich i uczucia. Zawsze jesteśmy proszeni o dawanie przykładu i tak właśnie powinno być, wiele dzieci i młodych ludzi patrzy na nas. Dajmy przykład społeczeństwu, że przede wszystkim cenimy nasze życie i zdrowie. Dla mnie i jestem pewny, że dla zdecydowanej większości piłkarzy, pieniądze to nie wszystko. Rozumiem presję ekonomiczną, ale nie chcę pośpiechu. Nigdy nie stawiajmy tego ponad członków rodziny, przyjaciół czy kolegów z pracy, którzy chorują i umierają. Po tym okropnym czasie, w którym wciąż cierpimy, nikt nie powinien zostać ponownie zarażony ani umrzeć z powodu tej choroby. Uwielbiam piłkę nożną i uwielbiam w nią grać. Kocham swój klub i zawsze chcemy uszczęśliwiać fanów. Ponad to wszystko kocham i szanuję życie każdego człowieka. Zacznijmy grać, gdy zniknie strach i pojawi się gwarancja, że nie ma ryzyka. Jeśli nie otrzymamy pełnych gwarancji, weźmy przykład z innych krajów i podejmijmy konkretniejsze działania. Najpierw życie, a dopiero potem piłka nożna.

A na koniec krótki raport z dwóch największych klubów Hiszpanii - FC Barcelony oraz Realu Madryt. Zacznijmy od lidera tabeli, który zdecydował się na bardzo szlachetny gest. Klub z Katalonii po raz pierwszy w historii wyraził gotowość sprzedaży praw do nazwy Camp Nou. Podjęte działania mają na celu uzbieranie funduszy na walkę z trwającą epidemią. W międzyczasie pojawia się wiele plotek transferowych, ale tutaj zajmiemy się wyłącznie faktami. A te są niezbyt optymistyczne dla Samuela Umtitiego. Francuz doznał urazu łydki i najprawdopodobniej w tym przedziwnym sezonie już nie wystąpi. Przerwa od treningów ma potrwać około dwóch miesięcy. 

Zinedine Zidane również ma do dyspozycji piłkarza, który obecne rozgrywki może spisać na straty. Mowa o Luce Joviciu, który w absurdalnych okolicznościach wyeliminował się z grania w piłkę. Klub z Madrytu poinformował w zeszłym tygodniu o tym, że Serb złamał kość piętową w prawej stopie. Najwyraźniej byłemu napastnikowi Eintrachtu Frankfurt brakuje piątej klepki, bo tylko ktoś niespełna rozumu zdecydowałby się na wspinaczkę po ściance. W trakcie kwarantanny do głowy przychodzą absurdalne pomysły, ale młody napastnik "Królewskich" zwyczajnie przebił wszystkich. Francuski szkoleniowiec Realu Madryt będzie miał jednak do dyspozycji nowego piłkarza. Oczywiście nie doszło do jakiegokolwiek transferu niezgodnego z obecnymi przepisami, ale do pełni zdrowia wraca Marco Asensio i to właśnie Hiszpan może być największym beneficjentem wymuszonej przerwy w sezonie. 

W przypadku "Królewskich" być może będziemy mieli do czynienia z inną niecodzienną sytuacją - podopieczni Zinedine'a Zidane'a być może będą rozgrywali swoje mecze w ośrodku treningowym położonym na przedmieściach Madrytu. Ten stan rzeczy miałby potrwać do końca roku kalendarzowego, bo na Estadio Santiago Bernabeu rozpoczęto prace remontową związane z przebudową obiektu. Na czas renowacji stadionu, tymczasowym domem Realu Madryt ma być Estadio Alfredo Di Stéfano. Jest to jeden ze stadionów znajdujących się w komplecie treningowym w Valdebebas. Czas pokaże, na ile realny jest to plan i kiedy wejdzie w życie. Najbliższe tygodnie będą decydujące. 

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94