Setien o transferze Arthura: "Klub mnie o tym nie poinformował"
Piłka nożna nie raz doświadczała już absurdalnych sytuacji dotyczących transferów. Za ustawienie zespołu bezpośrednio odpowiadają przecież menedżerowie i szkoleniowce, a bywa tak, że ci nie mają nic do gadania przy transferach. W efekcie muszą radzić sobie z tym, co dostaną, a nie z tym, czego potrzebowali. Z taką sytuacją spotkał się zresztą obecny menedżer Barcelony, Quique Setien, o czym wspomniał na niedawnej konferencji prasowej:
Mnóstwo meczów Bundesligi, Serie A oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Nie wiedziałem, że odchodzi. Klub mnie o tym nie poinformował. Do tej pory nie biorę tego za pewnik, skoro nie usłyszałem tego od nich. Arthur normalnie pojedzie z nami na spotkanie z Celtą i ma szanse w nim zagrać. Pozostanie z nami do ostatniej sesji treningowej. Nawet jeśli sprawa transferu jest już przesądzona, będę próbował przekonać go, by zostawił po sobie jak najlepsze wspomnienie, nawet na końcu przygody.
Nie ma co, milutko ze strony Barcelony, że nie informowała na bieżąco menedżera o sprawach dotyczących jednego z jego najważniejszych zawodników. Nawet jeśli Setien nie miał prawa głosu w tej kwestii, co już jest dosyć słabe, ale jeszcze zrozumiałe, to powinien być chociaż punktualnie powiadamiany, kiedy zachodziły jakieś ustalenia. Brak takich informacji może wpłynąć nie tylko na bezpośredni wynik spotkania, bo w końcu trener nie będzie wiedział, na kogo tak naprawdę może postawić, ale przede wszystkim na relację z włodarzami. Mogą się one przez takie nieporozumienia zrobić niepotrzebnie sztywne, a w najgorszym wypadku nawet toksyczne.
Warto też rozwiać wątpliwości odnośnie transferu Arthura, gdyż w ostatnim czasie pojawiało się wiele sprzecznych informacji. Na tę chwilę wydaje się, że ostateczna transakcja będzie wyglądała w ten sposób, że Juventus zapłaci przy użyciu Pjanicia i dodatkowych 10 milionów euro. Tak twierdzi chociażby "The Guardian". Należy więc przypuszczać, że ta kwestia bardzo się już nie zmieni. Niech ktoś w takim razie zadzwoni do Setiena i mu powie, bo chłop pewnie takich konkretów jeszcze nie zna.