.jpg)
Autostrada otwarta - Real coraz pewniej zmierza po mistrzostwo
Po raz pierwszy od wznowienia rozgrywek LaLiga doświadczyliśmy sytuacji, by w danej kolejce to Real Madryt rozgrywał swój mecz przed Barceloną. To mogło spowodować dodatkową presję, a trzeba zwrócić uwagę na dzisiejszego rywala. Podopieczni Zinedine'a Zidane'a ruszyli w podróż do mało gościnnej Baskonii, gdzie czekał Athletic Club. Gospodarze, którzy wciąż liczą się w walce o europejskie puchary, zgodnie z oczekiwaniami postawili twarde warunki i lider LaLiga ponownie cierpiał na boisku. To nadal nie wpływa na osiągane wyniki, bo to Real Madryt zdobył pełną pulę punktów dzięki bramce Sergio Ramosa z rzutu karnego i czeka na ruch ze strony "Dumy Katalonii".
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Athletic Club: U. Simón - A. Capa, Yeray (21' U. Núñez), I. Martínez, Y. Berchiche - I. Muniain, U. López (63' M. Vesga), D. García (78' O. Sancet), I. Córdoba (63' O. de Marcos) - R. García, I. Williams (78' A. Villalibre)
Real Madryt: T. Courtois - D. Carvajal, E. Militão, S. Ramos, Marcelo - Casemiro, F. Valverde (85' T. Kroos), L. Modrić - M. Asensio (74' Vinicius Jr.), K. Benzema (90+3' L. Jović), Rodrygo (74' Lucas Vazquez)
Można było mieć spore obawy o dyspozycję obu zespołów dzisiejszego popołudnia. W Bilbao świeciło przepiękne słońce, ale termometry wskazywały blisko trzydzieści stopni ciepła i trzeba było umiejętnie forsować siłami. Na szczęście w żadnej drużynie nie było piłkarza pokroju Piotra Ćwielonga i nikt nie miał zamiaru narzekać na warunki atmosferyczne, które dla obu zespołów były równe. "Królewscy" musieli jednak szybko przestawić swoje myślenie z meczu z środka tygodnia i zauważyć, że Athletic chce grać otwartą piłkę.
Trudno było oczekiwać czegoś innego ze strony gospodarzy, bo siłę ofensywną tworzą tacy piłkarze jak Iker Muniain, Raúl García czy przede wszystkim Iñaki Williams. To właśnie ten ostatni z wymienionych stanowił największe zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Thibaut Courtois, ale Belg mógł być zadowolony z dobrej postawy formacji defensywnej. Na słowa uznania zdecydowanie zasłużył sobie Éder Militão. Brazylijczyk trafił latem z Porto i do tej pory bardzo trudno było znaleźć jakieś dobre występy piłkarza mogącego występować na środku bądź na prawej stronie obrony. Dzisiaj 22-latek był tą osobą, która budziła frustrację u gospodarzy. Trochę trudniej chwalić atak Realu, bo widzieliśmy ulubione zagranie z repertuaru taktyki Zidane'a - nieskończoną liczbę dośrodkowań do Benzemy, które nic nie wznosiły. Tylko jedna centra stworzyła zagrożenie, ale jej adresatem był Rodrygo i młody skrzydłowy nieczysto trafił w piłkę.
Militao this first half pic.twitter.com/TQOZguIJMi
— Yassine (@SwishFutbol) July 5, 2020
W drugiej połowie trwało prawdziwe oblężenie bramki Unaia Simóna, które przyniosło wymierne efekty dla klubu ze stolicy Hiszpanii. Bardzo przydatny okazał się być Marcelo, który do tej pory zaliczał bardzo przeciętne zawody i wszyscy do pewnego momentu patrzyli tęsknym wzrokiem w kierunku Ferlanda Mendy'ego, który ma bardzo dobre wejście do zespołu. Warto przy okazji pochwalić Marco Asensio, który pomimo obecności dwóch obrońców, zdołał dostrzec kątem oka wbiegającego w pola karne lewego obrońcę. W walkę o bezpańską piłkę wmieszał się Dani García i to właśnie on postawił "stempel" na stopie Marcelo. Arbiter potrzebował zanalizować całą sytuację w ramach wideoweryfikacji, ale ostatecznie odgwizdał rzut karny. Drugi mecz z rzędu z podyktowaną jedenastką dla Realu, po raz drugi do piłki podszedł Sergio Ramos i ponownie kapitan "Królewskich" wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
— Krzysztof Michalik (@krismichalik) July 5, 2020
Zdobyta bramka całkowicie odmieniła obraz gry. Do ataków rzucili się piłkarze Athletiku, którzy chcieli za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Oddanie inicjatywy mogło być odważną postawą Realu, ale madrytczycy czuli się bardzo pewnie w defensywie. Momentami zespół prowadzony przez Zinedine'a Zidane'a przypomina inny zespół z Madrytu - Atletico, chociaż mówimy o "Rojiblancos" z najlepszych lat. Zdobycie jednej bramki jest dla Zizou zadowalające, o ile uda się ustrzec wypracowanej przewagi. Jest to bardzo męcząca filozofia, bo wystarczy drobny błąd i cały wysiłek może pójść na marne. Niemniej liczy się przede wszystkim końcowy efekt. A ten jest taki, że Real Madryt po dzisiejszym meczu w Bilbao powiększył przewagę punktową nad Barceloną i czeka na wieczorny mecz "Blaugrany" z Villarrealem. Chyba mało kto będzie pamiętał o stylu, jeśli to przy fontannie Cibeles nastąpi świętowanie pierwszego mistrzostwa Hiszpanii od 2017 roku.
+7. Wygrana na San Mames bez Kroosa i Varane'a w podstawie. Pozostaje trzymac kciuki za Cazorle i spółkę. Tyle ode mnie ✋😎
— Michał Rączka (@majkel1999) July 5, 2020