Wymęczone zwycięstwo Realu z Levante
Real kolejny raz nie pokazał się z najlepszej strony. Ponownie wyglądał dobrze jedynie przez dość krótki okres czasu i ponownie marnował na potęgę kolejne okazje bramkowe.
Do El Clásico zostały już tylko trzy tygodnie! To i wszystkie spotkania pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Levante: Aitor; Miramón, Vezo, Postigo, Clerc; Campaña, Vukčević (55’ de Frutos), Malsa (73’ Radoja), Bardhi; Morales (69’ Gomez), Roger (55’ Melero)
Real Madryt: Courtois; Nacho, Varane, Ramos, Mendy; Valverde (89’ Ødegaard), Casemiro, Modrić (89’ Isco); Asensio (69’ Rodrygo), Vinícius (69’ Vázquez), Benzema.
Po ostatnim średnio udanym eksperymencie z grą na dwóch napastników Zidane zdecydował, że w wyjazdowym meczu z Levante jego drużyna zagra jego ulubionym 4-3-3. Być może było to wymuszone problemami kadrowymi. Podczas gdy na świecie szaleje koronawirus w Realu Madryt jest epidemia kontuzji. Zarówno Carvajal, jak i Odriozola z powodu urazu musieli odpuścić dzisiejsze spotkanie. Poza tym na boisku nie widzieliśmy też chociażby Toniego Kroosa. Wobec takich braków nikogo nie powinno dziwić, że Zizou nie zdecydował się na żadne eksperymenty.
W poprzednim meczu kibice “Los Blancos” musieli bardzo długo czekać na gola, w dzisiejszym wystarczyło wytrzymać do szesnastej minuty. To właśnie wtedy Vinícius finezyjnym strzałem pokonał Aitora w akcji po rzucie rożnym.
Kwadrans po pierwszej bramce mało brakowało, a bylibyśmy świadkami gola wyrównującego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Nikola Vukčević oddał strzał głową w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Courtois.
W pierwszej połowie stroną dominującą zdecydowanie był Real Madryt. Goście byli znacznie lepsi od Levante, które w zasadzie miało tylko jedną dobrą okazję, która skończyła się obiciem poprzeczki. Najbardziej wyróżniającą postacią na boisku był Vini, który nie tylko strzelił bramkę, ale był też po prostu bardzo aktywny.
Na początku drugiej połowy “Królewscy” mogli podwyższyć prowadzenie. Najpierw Karim Benzema trafił w słupek po tym jak otrzymał piłkę w prezencie po błędzie obrony Levante, a chwilę później ponownie Vinícius próbował pokonać Aitora. Tym razem piłka po próbie podcinki przeleciało obok słupka.
Do sześćdziesiątej minuty grę prowadził Real Madryt, który umiejętnie konstruował kolejne akcje marnując je w końcowej fazie. Jednak po mniej więcej godzinie gry swoje kilka minut miało Levante, które stworzyło sobie kilka dogodnych sytuacji. Na szczęście dla “Królewskich” bramki gości strzegł Courtois, który popisał się kilkoma wybitnymi interwencjami.
W 68 minucie piłka ponownie znalazła się w bramce strzeżonej przez Aitora. Po dośrodkowaniu Modricia wykończył Sergio Ramos. Jednak przy tym strzale sędziowie dopatrzyli się faulu lub spalonego i przez kilka minut było to sprawdzane przez VAR. Dopiero w 71 minucie dostaliśmy komunikat, że bramka nie została uznana.
Z czasem Levante coraz bardziej dochodziło do głosu. Real Madryt wyglądał trochę jakby bardzo wierzył w Courtois i nieco już odpuszczał inne elementy gry. W ostatnich minutach wyglądało to to już bardziej na grę na czas niż na próbę jakiejkolwiek gry. Takie próby murowanie często się mszczą, ale nie tym razem. Zajęte atakowaniem Levante odsłoniło się i pozwoliło Realowi na kontrę. Wykorzystał to Karim Benzema, który podwyższył na 2:0 dla “Królewskich” w ostatnich sekundach.