Atléti rozstawia towarzystwo po kątach. Barcelona poległa
Atlético oraz Barcelona rozpoczęły obecny sezon w odmiennych nastrojach. Ekipa Diego Simeone stanowi prawdziwy monolit i dość zaskakująco prezentuje nad wyraz ofensywny styl gry, co pozwala Atlético prężyć muskuły jako jedyna niepokonana drużyna w lidze. Za to Barcelona wciąż stara się wejść na odpowiednie obroty i Ronald Koeman jest w trakcie układania porozrzucanych elementów w spójną całość. Z bezpośredniego starcia to gospodarze wyszli zwycięsko i pokonali Barcelonę 1:0.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Atlético Madryt: J. Oblak - K. Trippier, S. Savić, J. Giménez, M. Hermoso - M. Llorente (73' D. Costa), Saúl, Koke, Y. Carrasco - Á. Correa (84' G. Kondogbia), João Félix (84' T. Lemar)
FC Barcelona: M. A. Ter Stegen - S. Roberto, G. Piqué (62' S. Dest), C. Lenglet, J. Alba - O. Dembélé, M. Pjanić (83' M. Braithwaite), F. De Jong, L. Messi, Pedri (57' P. Coutinho) - Griezmann (83' F. Trincão)
W stosunku do meczu rozgrywanego na Wanda Metropolitano mieliśmy spore oczekiwania przez wzgląd na charakterystykę obu drużyn. Zarówno Atlético, jak i Barcelona uwielbiają wysoką intensywność oraz umiejętne przemieszczanie się po boisku poprzez ciągłe podania. Drobną przewagą gospodarzy była obecność Diego Simeone, bo Argentyńczyk już wielokrotnie potrafił stłamsić przeciwników walorami taktycznymi. Ronald Koeman na tak wczesnym etapie sezonu dopiero wdraża swój pomysł na grę, ale on jest w stanie oprzeć grę drużyny na indywidualnych umiejętnościach zawodników, takich jak: Leo Messi, Ousmane Dembélé czy Antoine Griezmann, nawet jeśli ostatni z wymienionych na razie głównie zawodzi. Pierwsza połowa meczu przypomniała nam jednak o tym, że bramkarze również należą do ścisłego topu i to właśnie oni byli głównymi aktorami przez dłuższe fragmenty tego widowiska. Aczkolwiek w doliczonym czasie gry Marc-André ter Stegen wcielił się w dobrego samarytanina i zadbał o emocje. Niemiecki bramkarz Barcelony jak najszybciej musi zrozumieć, że paszport tego samego państwa nie czyni z niego drugiego Neuera i tylko bramkarz Bayernu czuje się jak ryba w wodzie poza swoim polem karnym. Z tego prezentu postanowił skorzystać Yannick Carrasco i to Belg wyprowadził swój zespół na prowadzenie, bo skrzydłowy Atlético wziął przykład z Krzysztofa Piątka podczas niedawnego meczu z Ukrainą i uderzył na bramkę z połowy boiska.
Some of the best @LaLiga can offer is playing at the Wanda
— Guillem Balague (@GuillemBalague) November 21, 2020
High tempo
Quality passing
Individual talent (Messi, João Felix, Dembélé, Griezmann)
Young ones (Pedri)
Tactics
Lots of fun already and only seven minutes played!#AtletiBarca
Ter Stegen przyłuninował. #LaZabawa
— Tomek Witas (@tomekwitas) November 21, 2020
Co zrobił Marek Andrzej ter Stegen? #LaZabawa
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) November 21, 2020
To nie był jedyny moment, gdy Barcelonie towarzyszyły problemy w tym meczu. Gerard Piqué opuścił boisko już piętnaście minut po wznowieniu gry, a głównym winowajcą zejścia stopera Barcelony był Jordi Alba. Lewy obrońca "Blaugrany" próbował powstrzymać zapędy ofensywne Ángela Correi, ale to wszystko miało opłakane skutki. W momencie upadania, Argentyńczyk poleciał na nogę Piqué i tym samym ciężar ciała wylądował na wspomnianej kończynie byłego reprezentanta Hiszpanii. Najbardziej niepokojące było to, że Piqué bardzo długo nie podnosił się z murawy i to może sugerować, że lidera defensywy czeka dość długa przerwa od grania. A zdrowy środkowy obrońca dla Barcelony powoli zaczyna przypominać zaginiony skarb, bo w miejsce Piqué wszedł Sergiño Dest czyli piłkarz, który najlepiej czuje się w roli prawego obrońcy i praktycznie całą drugą połowę Frenkie De Jong spędzał na środku defensywy.
Czyli to w sumie Alba wyeliminował Pique. Przy użyciu Correi, ale jednak.
— Tomasz Weinert ⚡ (@PanTomaszJZW) November 21, 2020
Força @3gerardpique 😘❤️ espero que no sigui res.
— Carles Puyol (@Carles5puyol) November 21, 2020
Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu "Los Colchoneros" umocnili się na pozycji wicelidera, a przy okazji ponownie złapali kontakt punktowy z liderem czyli Realem Sociedad. Oprócz tego dali kolejny wyraźny sygnał, że nie wolno skreślać Atlético z wyścigu o mistrzostwo Hiszpanii. Jestem wręcz przekonany o tym, że to jest jeden z nielicznych zespołów w lidze hiszpańskiej gotowych do skorzystania na bieżących słabościach Realu Madryt czy FC Barcelony i tym samym realny jest scenariusz, gdy po siedmiu latach przerwy tytuł mistrzowski ponownie wyląduje we wschodniej części Madrytu. Cokolwiek nie wydarzy się na koniec sezonu, to i tak Diego Simeone ma pewne powody do satysfakcji. W przyszłym roku minie dekada od przybycia Argentyńczyka do Madrytu i dopiero dzisiaj zdołał pokonać Barcelonę podczas meczu ligowego, a dodatkowo zepsuł jubileusz Leo Messiego - rodak Simeone założył koszulkę Barcelony po raz osiemsetny i o tym meczu będzie chciał zapomnieć jak najszybciej. A skoro mowa o drużynie ze stolicy Katalonii, to Ronald Koeman na ten moment chce tylko dwóch rzeczy - spokoju i komfortu pracy. A jak na razie jest to nierealne, bo z każdej szafy wypadają mu trupy i trudno w takich warunkach o osiąganie założonych celów przed inauguracją sezonu.
Lionel Messi has now played 8️⃣0️⃣0️⃣ times for Barcelona 👑 pic.twitter.com/XXxMRzIlF1
— Goal (@goal) November 21, 2020
Ronald Koeman nie pracuje w Barcelonie jeszcze 100 dni, a już przeżył *odejście* Messiego, rezygnację zarządu, mnóstwo problemów instytucjonalnych, teraz jeszcze falę kontuzji (Fati, Coutinho, Pique, SR). Ronald popełniał błędy, jednak trzeba przyznać, że wiatr wieje mu w oczy 🤷♂️
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) November 21, 2020
Another disappointing defeat for Barcelona and a big win for Atletico Madrid 🙌 pic.twitter.com/5wcyOZ0lU3
— Goal (@goal) November 21, 2020