Marsz Realu po mistrzostwo kontynuowany
Real Madryt w dniu dzisiejszym kończy tegoroczne granie we własnym domu, nawet jeśli Estadio Alfredo Di Stéfano wciąż jest traktowane jako tymczasowe rozwiązanie. Do stolicy Hiszpanii w delegacje wyruszyli piłkarze Granady, którzy od momentu powrotu do LaLiga, zaskakują wszystkich ekspertów ponadprzeciętnymi wynikami. Andaluzyjczycy ponownie znajdują się w okolicach strefy europejskich pucharów i postawili twarde warunki gospodarzom. Podopieczni Zinedine'a Zidane'a ostatecznie pokonali Granadę 2:0 i wygrali piąty mecz ligowy z rzędu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Real Madryt: T. Courtois – D. Carvajal, R. Varane, S. Ramos, F. Mendy – Casemiro, F. Valverde (78' Isco), T. Kroos – L. Vázquez (78' Vinícius Jr.), K. Benzema, Rodrygo (38' M. Asensio)
Granada: R. Silva - D. Foulquier (73' Quini), J. Vallejo (84' G. Sánchez), D. Duarte, C. Neva - L. Milla, Y. Eteki (63' L. Suárez), Y. Herrera - A. Puertas, R. Soldado (73' J. Molina), Kenedy (63' A. Soro)
Patrząc na obecne poczynania Realu Madryt trochę trudno w to uwierzyć, ale taka Granada przyjeżdżająca do Madrytu kilka lat temu, zwyczajnie modliłaby się o najniższy wymiar kary. Zaledwie pięć lat temu byliśmy świadkami pogromu, bo „Królewscy” byli bliscy zaaplikowania rywalom dwucyfrowego wyniku. Ostatecznie skończyło się rezultatem 9:1 i nikt nie miał wówczas wątpliwości, kto jest hegemonem. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy Granada jest silniejsza i jednocześnie Real Madryt nie zachwyca, chociaż w momencie największej próby staje na wysokości zadania i pokazuje rywalom ich miejsce w szeregu. Pozostając przy drużynie gości, to ten mecz ma wyjątkowe znaczenie dla dwóch piłkarzy: Jesúsa Vallejo oraz Roberto Soldado, bo obaj w swoim CV mają występy w białej koszulce Realu Madryt.
La Liga TV are currently showing the Real Madrid 9-1 Granada from the 2014-15 season, matchday 29:
— Muddassir Hussain (@muddassirjourno) December 23, 2020
Casillas
Arbeloa, Varane, Ramos, Marcelo
Modric Kroos James
Bale Benzema Cristiano
Bale ⚽️
Benzema ⚽️⚽️
Cristiano ⚽️⚽️⚽️⚽️⚽️ pic.twitter.com/yjiCzoP3vT
‼| Jesus Vallejo starts for Granada against his team, Real Madrid. pic.twitter.com/RJ6cFqMS24
— Madrid Xtra. (@XtraMadrid) December 23, 2020
Respect between ex‐teammates. ❤️
— LaLiga English (@LaLigaEN) December 23, 2020
👏 @SergioRamos 👏
👏 @R9Soldado 👏#RealMadridGranada pic.twitter.com/eXSyKta1CQ
Skoro już mowa o Vallejo, to stoper Granady wraz z początkiem spotkania mógł rozpocząć wewnętrzne rozterki na temat tego, czy obecnie jest dużo słabszy od takiego Raphaëla Varane'a. Francuski stoper Realu Madryt ponownie udowodnił, że jego dni w stolicy Hiszpanii najpewniej są już policzone, bo cierpliwość do jego juniorskich błędów zwyczajnie się kończy. Być może sam zainteresowany jest świadom tego, że jego aktualna dyspozycja nie predysponuje go do występów w czołowym klubie Europy i nadaje się do słabszego zespołu, bo nie da się inaczej wyjaśnić podania do skrzydłowego Granady - Antonio Puertasa. 28-latek był tak zaskoczony zagraniem rywala, że totalnie zgłupiał i tragicznie przestrzelił w dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. W sumie to trudno się dziwić Puertasowi, bo pierwsza akcja podbramkowa miała miejsce już w 26. sekundzie meczu i powstała na skutek błędu rywala. Kłopoty Varane'a były zauważalne, ale w oczy rzucało się również to, że reszta zawodników składająca się w formację defensywną również nie stanowiła monolitu i popełniała spore błędy, które silniejszy zespół wykorzystywałby bezlitośnie. W szeregach Granady również odnalazł się pewien gagatek, który zachował się nieodpowiedzialnie. Dimitri Foulquier powinien podziękować sędziemu za to, że w pierwszej połowie nie wyleciał z boiska. Francuz trafił łokciem Rodrygo i trudno zrozumieć logikę arbitra, który ukarał faulującego zaledwie żółtą kartką. Kolejne starcie obu panów skutkowało tym, że młody Brazylijczyk zszedł z boiska na noszach i z ławki rezerwowych podniósł się Marco Asensio, który w kolejnych minutach był wyróżniającą się postacią w tym meczu. Twarda defensywa ze strony Granady oraz brak ofensywnej błyskotliwości Realu Madryt były kluczem do tego, że do przerwy nie doświadczyliśmy bramek.
20 minut meczu, Raphaël Varane z pięcioma stratami. Real znakomicie wyprowadza piłkę w linii Sergio Ramos – Toni Kroos – Karim Benzema, ale gdy na starcie tej linii jest Varane, wszystko się wali.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) December 23, 2020
When Real Madrid gifts us a parte medico for Christmas 🤡🤡
— sic (@realftmadrid) December 23, 2020
Ja czekajacy na jakas dobra akcje Realu w tym meczu pic.twitter.com/1alpmdTXHB
— Michał Rączka (@majkel1999) December 23, 2020
Na początku drugiej połowy mieliśmy powtórkę z rozrywki i ponownie Varane postanowił wcielić się w jedną z pierwszoplanowych ról, chociaż to wszystko było wbrew oczekiwaniom kibiców Realu. Jak łatwo się domyślić, mistrz świata sprzed dwóch lat postanowił ponownie sprezentować kapitalną okazję podbramkową, ale piłkarze Granady nie byli tym zainteresowani i nic nie wskazywało na to, że w tym meczu doświadczymy jakichkolwiek bramek. Po 10 minutach od wznowienia meczu piłkarze Realu Madryt zanotowali małą serię i w przeciągu krótkiego odstępu czasu oddali aż cztery strzały na bramkę Rui Silvy, a najbliżej zdobycia gola był Marco Asensio trafiający zaledwie w poprzeczkę. To był jednak wyraźny sygnał ze strony Realu Madryt, że mają za sobą pobudkę i zaczynają brać się do poważnej roboty. Chwilowe przyciśnięcie rywala do ściany poskutkowało tym, że "Królewscy" objęli tak długo oczekiwane prowadzenie. Bardzo dobre wejście zaliczył Marco Asensio, który w końcu otworzył swój dorobek statystyczny w tym sezonie. Zaczęło się jednak od przerzutu Toniego Kroosa na lewe skrzydło, gdzie znajdował się Ferland Mendy. Francuz poczekał na to, aż wspomniany Asensio wybiegnie do przodu i w odpowiednim momencie zagrał do niego piłkę. Skrzydłowy Realu był wypychany zza linię końcową, ale zdążył jeszcze dośrodkować w pole karne. Tam odnalazł się wbiegający z drugiej linii Casemiro i pokonał głową bramkarza Granady.
"Królewscy" zadali decydujący cios już w doliczonym czasie gry, a autorem drugiego gola był Karim Benzema. Okoliczności bramki zdobytej przez Benzemę przypominały po części to, co obserwowaliśmy na początku października w meczu przeciwko Levante, bo wówczas Benzema również kazał wszystkim czekać na swojego gola do samego końca spotkania. Francuz zszedł na skrzydło i zaczął schodzić bliżej środka boiska, gdzie nieuchronnie zbliżał się do bramki Granady. Gdy ostatecznie znalazł się tuż przed polem karnym, to napastnik płaskim strzałem po ziemi ustalił wynik dzisiejszego meczu, który, pomimo turbulencji, ma ogromne znaczenie dla kształtu tabeli. Obecny sezon ligi hiszpańskiej jest na tyle specyficzny, że kilka zwycięstw z rzędu pozwala na porządny skok w kierunku czuba tabeli i tak właśnie jest w przypadku Realu Madryt, który zrównał się punktami z sąsiadami z Madrytu - Atlético. Niemniej jeszcze dwa miesiące temu raczej nikt nie stawiałby na taki scenariusz, gdzie fani "Królewskich" będą w dobrych nastrojach w trakcie Świąt Bożego Narodzenia.
Real to chciał chyba skopiować Legię z Trabzonem kiedyś. Tylko gola ostatecznie zabrakło.
— Michał Fatek (@MFatek) December 23, 2020
Asensio: 0 goli i 1 asysta w sezonie 2020/21. Dmuchamy w telewizory.
— Grzesiek (@binqrm) December 23, 2020
Air Casemiro.
— Madrid Sports (@MadridSports_) December 23, 2020
✈️ pic.twitter.com/fcIIxgzRQU
✅✅✅✅✅✅
— Goal (@goal) December 23, 2020
Six wins in a row for Real Madrid 🔥 pic.twitter.com/L2XrnCwNk0