Gorąca sobota w zimowej Hiszpanii - dzień z LaLiga
Dzisiejsza sobota miała być prawdziwym świętem dla fanów hiszpańskiego futbolu. Terminarz ligi sprawił, że czekały nas aż trzy mecze, które na papierze zapowiadały się na hitowe starcia. Panujące warunki atmosferyczne w Hiszpanii sprawiły jednak, że jedno z tych spotkań zostało przełożone najprawdopodobniej na marcowy termin. Drużyny Sevilli, Realu Sociedad oraz Barcelony sprawiły jednak, że zapomnieliśmy o niedogodnościach i mogliśmy oglądać futbol na wysokim poziomie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
SEVILLA – REAL SOCIEDAD 3:2 (Y. En-Nesyri 4’,7’,46’ – D. Carlos 5’ /sam./, A. Isak 14’)
Sevilla: Bono – J. Navas (69’ A. Vidal), J. Koundé, D. Carlos, M. Acuña - Fernando, J. Jordán, I. Rakitic (85’ Oscar) – Suso (84’ Munir), Y. En-Nesyri, L. Ocampos
Real Sociedad: Á. Remiro – A. Gorosabel, I. Zubeldia, M. Sagnan (46’ R. Le Normand), Aihen Muñoz – M. Zubimendi, J. Guridi (56’ A. Barrenetxea), M. Merino – Portu (78’ A. Januzaj), A. Isak, M. Oyarzabal (78’ R. López)
Początku meczu w Sewilli nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock, bo emocje towarzyszyły praktycznie od pierwszego gwizdka sędziego. Pierwsza połowa meczu rozgrywała się wedle schematu – Sevilla obejmuje prowadzenie, a Real Sociedad doprowadza do remisu. Bohaterem gospodarzy był Youssef En-Nesyri, bo Marokańczyk w trzy minuty popisał się dubletem. Napastnik Sevilli wykończył fenomenalną akcję zespołową, chociaż miał bardzo ułatwione zadanie. Wystarczyło, że kilku piłkarzy poklepało piłką na prawym skrzydle i trochę zaspał Álex Remiro, który za późno ruszył w kierunku Fernando. Doświadczony Brazylijczyk wiedział, co już zrobić i wystawił piłkę do niepilnowanego En-Nesyriego, który wpakował piłkę do pustej bramki. Po nieco ponad minucie Diego Carlos postanowił solidaryzować się z bramkarzem przeciwników i popisał się golem samobójczym niezwykłej urody. Brazylijczyk był naciskany przez jednego z rywali i stoper dla spokoju postanowił zagrać do własnego bramkarza. Głównym błędem było to, że zrobił to poprzez lob i Yassine Bounou mógł jedynie patrzeć bezradnie, jak piłka ląduje w siatce jego bramki. Youssef En-Nesyri zrobił jednak wszystko, aby ten gol nie był zbyt długo roztrząsany, bo ponownie wpisał się na listę strzelców. Napastnik Sevilli przy drugim trafieniu bardzo mocno ośmieszył defensywę Realu Sociedad, bo nie poradzili sobie z nim aż trzej defensorzy i dzięki temu mógł wygrać pojedynek sam na sam z bramkarzem Basków. Pierwsze momenty drugiej połowy udowodniły za to, że dzisiejsze popołudnie w stolicy Andaluzji należało do En-Nesyriego, bo kilkanaście sekund po wznowieniu gry skompletował hat-tricka. Wymierną pomocą wykazał się Mikel Merino, który zaliczył głupią stratę i to będąc w niedalekiej odległości od własnej bramki. Z takiego prezentu skorzystali piłkarze Sevilli, bo dwoma podaniami przedostali się pod pole karne i wspomniany En-Nesyri strzelił kolejnego gola po asyście Lucasa Ocamposa, a tym samym zapewnił komplet punktów swojej drużynie.
04': ⚽️
— Squawka News (@SquawkaNews) January 9, 2021
07': ⚽️
46': ⚽️
Youssef En-Nesyri has bagged his first hat-trick for Sevilla in LaLiga. pic.twitter.com/ocXbiE60ak
Po spotkaniu rozegranym na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán mieliśmy momentalnie przenieść się do stolicy Hiszpanii, gdzie Atletico powinno się zmierzyć z Athletikiem Club. O poranku dowiedzieliśmy się jednak o tym, że te plany zostały pokrzyżowane. Z Madrytu od jakiegoś czasu docierają do nas obrazki, gdzie mieszkańcy miasta starają poradzić sobie z obfitymi opadami śniegu i trzeba przyznać, że niektórzy dobrze się przy tym bawią. Tego samego nie można napisać o piłkarzach Athletiku, którzy mieli ogromne kłopoty z dotarciem do miasta i po kilku próbach lądowania, podjęto decyzję o powrocie do Bilbao. Więcej przeczytacie w tekście Piotra Sidorowicza, który szerzej opisał całe zamieszanie – TUTAJ.
GRANADA – FC BARCELONA 0:4 (12', 64' A. Griezmann, 35', 42' L. Messi)
Granada: R. Silva – D. Foulquier, D. Duarte, G. Sánchez, C. Neva (46' J. Vallejo) – A. Puertas, A. Montoro (46' L. Milla), Y. Eteki, Y. Herrera (67' A. Soro), D. Machís (64' Kenedy) – R. Soldado (46' L. Suárez)
FC Barcelona: M. ter Stegen - S. Dest (81' J. Firpo), S. Umtiti, Ó. Mingueza, J. Alba - S. Busquets, F. De Jong (65' M. Pjanić), Pedri (73' F. Trincão) - O. Dembélé (73' R. Puig), L. Messi (65' M. Braithwaite), A. Griezmann
W meczu "Dumy Katalonii" zaczęło się dziać jeszcze na przedmeczowej rozgrzewce, bo Ronald Koeman został zmuszony do dokonania pewnej roszady. W pierwotnie przedstawionej jedenastce widniało nazwisko Ronalda Araújo, ale Urugwajczyk doznał kontuzji i nie pojawił się na boisku. Jego miejsce zajął Samuel Umtiti, który już dawno nie był widziany w koszulce Barcelony. Francuz od wielu miesięcy przyzwyczaił nas do tego, że jego głównym zajęciem jest leczenie wszelkich urazów i jego pojawienie się w składzie było bardzo zaskakujące, bo po raz ostatni zagrał od pierwszej do ostatniej minuty ponad pół roku temu. Pewnym chichotem losu mógł być fakt, że wątłe zdrowie w pewnym momencie ponownie dało o sobie znać i istniała obawa, że Umtiti opuści boisko jeszcze przed końcem pierwszej połowy.
Umtiti i Mingueza. Jeśli jesteście wierzący, to się módlcie.
— Bartosz Domagała (@hen0x) January 9, 2021
Para stoperów Umtiti - Mingueza. Czy ktokolwiek to przewidział przed sezonem? #LaZabawa
— Julia Cicha (@julia_cicha) January 9, 2021
A co można napisać o postawie Barcelony w pierwszej połowie? Przede wszystkim to, że emocje w tym spotkaniu zakończyły się jeszcze przed przerwą. Piłkarzom "Blaugrany" wystarczyły zaledwie trzy celne strzały, aby objąć prowadzenie różnicą trzech goli. Statystyki przedmeczowe świadczyły o tym, że Granada potrafi grać na własnym stadionie, ale przebieg spotkania udowodnił, że to jedynie teoria. W praktyce wyglądało to tak, że gospodarze stanowili nic nieznaczące tło dla popisów Katalończyków. Znalazł się jednak pewien piłkarz, który chciał być przydatny Barcelonie, chociaż na co dzień występuje w Granadzie. Tym kimś był Roberto Soldado czyli wychowanek Realu Madryt. Sergio Busquets obchodzi dzisiaj pewien jubileusz i był bliski, aby zaliczyć asystę przy pierwszym golu Antoine'a Griezmanna. Nie doszło jednak do tego, bo wspomniany Soldado odbił piłkę w tak dziwny sposób, że to właśnie on dograł do Francuza. To było bardzo znaczące zagranie, bo tym samym Griezmannowi nie odgwizdano spalonego. W końcowych minutach pierwszej połowy do głosu doszedł Leo Messi, który zdobył dwa gole. Przy pierwszym trafieniu Argentyńczyk skorzystał z bardzo dobrego podania Griezmanna i celnie uderzył zza pola karnego, a po kilku minutach przypomniał o tym, że w przeszłości dość regularnie zdobywał bramki z rzutów wolnych, chociaż ostatnio był z tą regularnością na bakier. Messi golem z rzutu wolnego przerwał jednak swoją fatalną passę, która trwała od lipca zeszłego roku.
Uśmiecham się po pierwszej połowie meczu Barcy. Wreszcie.
— Joanna Wiśniowska (@Sruubka) January 9, 2021
Ile w odczuciach dotyczących gry drużyny zmienia skuteczność – z trzech celnych strzałów Barça zrobiła trzy gole. Barça nie gra wielkiego meczu, ale Leo Messi już tak. Gdy Leo gra na takim poziomie, to nie potrzeba wiele więcej do wygrania zdecydowanej większości meczów w LaLiga.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) January 9, 2021
Diego Martínez próbował reagować przed drugą połową, bo w przerwie przeprowadził aż trzy zmiany w składzie. Na niewiele się to zdało, bo ponownie dał o sobie znać Griezmann, który poszedł w ślady Messiego i również zanotował dublet. Wystarczył przerzut Busquetsa na prawe skrzydło, gdzie na piłkę czekał Ousmane Dembélé. Francuz fantastycznie przerzucił piłkę nad dwoma defensorami Granady i precyzyjnie, bo dokładnie w to miejsce, w którym pojawił się Griezmann. Warto jednak zaznaczyć, że były piłkarz Atlético zdobył gola prawą nogą, która teoretycznie jest jego słabszą nogą. Z przebiegu meczu było czuć, że Granada nie zdoła już zagrozić bramce ter Stegena i do podobnych wniosków musiał dojść Ronald Koeman, bo przeprowadził ciekawe zmiany. Kilka chwil po czwartym golu z boiska zszedł Leo Messi i to był dość wyraźny sygnał ze strony trenera Barcelony, że już nic im nie grozi. Na boisku zameldował się nawet Riqui Puig czyli talent z La Masii, który zazwyczaj jest przywiązany do ławki rezerwowych. Ostatnim akcentem, który warto przytoczyć, jest krótki epizod Jesúsa Vallejo. Stoper jeszcze kilka lat temu był przedstawiany jako talent hiszpańskiego futbolu, a obecnie nie radzi sobie nawet w Granadzie. Dzisiaj na boisku Vallejo spędził pół godziny, bo pod koniec meczu ujrzał czerwoną kartkę. Aczkolwiek pod jednym względem pasuje do zespołu "Królewskich" - może stać się następcą Sergio Ramosa pod względem czerwonych kartek.
Trzeba sobie powiedzieć jasno - dziś nie gramy nie wiadomo jak wybitnie, ale wygrywamy indywidualnościami.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) January 9, 2021
Ale właśnie po to je mamy.
Two goals and an assist for @AntoGriezmann tonight! 🎯#GranadaBarça pic.twitter.com/t00rd3TQmw
— LaLiga English (@LaLigaEN) January 9, 2021
Vallejo red card against Barca. Sergio Ramos' succesor is here 😂
— R. (@madridreigns) January 9, 2021