Pierwsze półfinały Pucharu Króla za nami! Sevilla i Levante bliżej awansu (akt.)
Weszliśmy w kluczowy etap Pucharu Króla. Dzisiaj rozpoczęliśmy półfinały, a więc w stawce pozostały już tylko 4 zespoły. Przypomnijmy, że w tej fazie mamy do czynienia z dwumeczami, więc na rywalizacjach w tym tygodniu nic się nie kończy. W pierwszym meczu rywalizacji na linii Sevilla - Barcelona, to Andaluzyjczycy byli górą (2:0). W pierwszym starciu pomiędzy Athletikiem Bilbao a Levante padł remis 1:1
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Sevilla FC - FC Barcelona 2:0 (25' Kounde, 85' Rakitić)
Sevilla: Bono - Vidal, Kounde, Diego Carlos, Escudero (69' Rekik) - Fernando, Jordan (80' Gudelj), Rakitić - Suso (82' Torres), En-Nesyri (69' de Jong), Gomez (69' Munir)
Barcelona: ter Stegen - Firpo, Mingueza, Umtiti (90' Trincao), Alba - de Jong, Busquets - Dembele, Pedri (85' Puig), Griezmann - Messi
Gracze tych zespołów po ostatnich tygodniach mają w nogach mnóstwo minut. Grali praktycznie bez przerwy co 3 dni, a to może przełożyć się na dyspozycję fizyczną. Obie te ekipy mają za sobą ciężki ćwierćfinałowy bój. Sevilla awansowała w trochę łatwiejszych okolicznościach niż Barcelona. Podopieczni Julena Lopeteguiego wygrali 1:0 z drugoligową Almerią. Natomiast Katalończycy rozegrali szalony mecz z Granadą i po dogrywce wygrali 5:3. W weekend grali w lidze, a teraz znowu w pucharze. To oczywiście nie koniec takiego tempa, bo na horyzoncie wyłania się faza pucharowa Ligi Mistrzów. Dobra dyspozycja z ostatnich tygodni znalazła potwierdzenie w dzisiejszej grze. Od początku oglądaliśmy naprawdę żywe widowisko, z atakami pod obiema bramkami.
Pierwszą świetną okazję mieli goście. Griezmann znakomicie zagrał do Messiego, a ten mimo, że uderzył całkiem nieźle, nie zdołał pokonać Bono. W tej sytuacji marokański golkiper zachował się wręcz wzorowo. Potem z odwetem ruszyli jego koledzy z pola. O dziwo, najaktywniejszy pod bramką ter Stegena był Jules Kounde. Francuski stoper najpierw uderzał minimalnie obok słupka, a później przeprowadził niesamowitą akcję, którą zakończył bramką. Przejął piłkę kilkadziesiąt metrów od bramki, uciekł Sergio Busquetsowi, minął Samuela Umtitiego i pewnym uderzeniem w dolny róg bramki dał swojej drużynie prowadzenie. Wtedy to Sevilla delikatnie przejęła inicjatywę i taki stan rzeczy utrzymywał się do końca pierwszej części spotkania.
Jeżeli kiedyś można używać klasyku „bramka ustawiła mecz”, to właśnie dzisiaj. Naprawdę nieźle to wyglądało do momentu rajdu Kounde, a potem nagle zdecydowanie inicjatywa po stronie Sevilli.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) February 10, 2021
W drugiej połowie przede wszystkim musimy odzyskać środek.
Po zmianie stron przegrywający goście trochę przycisnęli, ale nie był to aż taki nacisk jakiego można było się spodziewać. Główne zagrożenie pod bramką Bono stwarzali po stałych fragmentach, a wiadomo, że "Duma Katalonii" nie dysponuje zbyt wysokim zespołem, więc efektów z tego nie było. Nie wystawia to zbyt dobrej opinii ofensywnym graczom "Blaugrany". Przez pierwsze 30 minut drugiej połowy najbliżej trafienia z gry był Leo Messi, ale piłka po jego próbie przeleciała obok bramki. Kilka minut później wydawało się, że Barcelonie należał się rzut karny. Jordi Alba - według arbitra - był faulowany przez Suso. Wszystko działo się w obrębie pola karnego, a sędzia Mateu Lahoz odgwizdał rzut wolny. Trudno zrozumieć taką decyzję. Pozostaje też pytanie - gdzie był wtedy VAR? No właśnie nie wiadomo.
Barcelona nie miała żadnych efektów ze swoich akcji. Dodatkowo narażała się na kontrataki, bo jej obrona była ustawiona bardzo wysoko. Właśnie na jedną taką szybką akcję nadziali się podopieczni Ronalda Koemana. Z piłką popędził Ivan Rakitić i pewnym uderzeniem pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie. W doliczonym czasie Barca próbowała jeszcze zdobyć bramkę kontaktową, aby mieć choć trochę lepszy wynik przed rewanżem. Z rzutu wolnego próbował Messi, ale Bono znów wybronił jego uderzenie.
Cóż, ten mecz miał dwa kluczowe momenty, żeby odmienić jego przebieg: pudło Messiego przy 0-0 i potem popis Lahoza z faulem na Albie.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) February 10, 2021
No ale jeżeli dzisiaj mieliśmy poznać odpowiedź na pytanie kto na PSG, to Koeman sam powinien wejść na boisko nim wpuści na nie Umtitiego.
Athletic Bilbao - Levante 1:1 (58' Martinez - 26' Melero)
W drugiej rywalizacji Athletic Bilbao podejmował Levante. Pierwsze 45 minut przebiegało absolutnie pod dyktando gości. Podopieczni Paco Lopeza w pełni kontrolowali grę i nie pozwalali rywalom na nic. Swoją przewagę potwierdzili bramką Gonzalo Melero. Przy tym trafieniu duży udział mieli defensorzy Athletiku, którzy zostawili Melero zupełnie samego w centralnej części swojego pola karnego. 27-letni pomocnik miał więc pełen komfort i umieścił piłkę w siatce bramki Unaia Simona. Mimo aż takiej przewagi na boisku, Levante do przerwy prowadziło zaledwie 1:0. Czasami zawodziła skuteczność, a gdyby nie to, wynik mógł być wyższy i sytuacja przyjezdnych byłaby spokojniejsza.
Wraz ze zmianą stron drastycznie zmieniła się gra Athletiku. Na plus oczywiście, bo nie mogło być gorzej niż przed przerwą. Za dobrą postawę gospodarze zostali nagrodzeni bramką wyrównującą. Uderzeniem głową zdobył ją Inigo Martinez. Oczywiście nie chcieli poprzestać na tym trafieniu, bo wiedzieli, że przydałoby się wygrać pierwszy mecz w domu, aby na rewanż jechać z lepszym wynikiem. Próbowali różnych rozwiązań - a to kombinacyjnych akcji, a to dośrodkowań z gry, czy też ze stałych fragmentów. Na ich nieszczęście piłka nie chciała wpaść do bramki i wynik nie uległ już zmianie.