Atletico nadrabia zaległości. Ale przewagę w tabeli już nie
Od wczoraj praktycznie wszyscy żyją fazą pucharową Ligi Mistrzów. Dzisiaj również odbędą się spotkania w tych elitarnych rozgrywkach, ale póki one, mogliśmy obserwować w akcji lidera LaLiga, czyli Atletico Madryt. "Los Colchoneros" wybrali się na zaległe spotkanie z Levante w celu zwiększenia przewagi nad resztą stawki. Powiększyło, ale z pewnością nie tak, jak chciało, bo zaledwie o 1 punkt. Spotkanie bowiem zakończyło się remisem (1:1).
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Levante UD - Atletico Madryt 1:1 (17' Bardhi - 37' Llorente)
Levante: Aitor - Miramon, Postigo, Rober Pier, Clerc - de Frutos, Malsa, Radoja, Bardhi - Roger, Morales
Atletico: Oblak - Vrsaljko, Savić, Gimenez, Hermoso, Carrasco - Llorente, Koke, Saul - Correa, Suarez
Dla Atletico przyszedł czas na odrabianie zaległości z drugiej kolejki ligowej. Dziś podopieczni Diego Simeone grali na wyjeździe z Levante, a w najbliższy weekend sytuacja się odwróci i to madrytczycy będą podejmowali zawodników Levante. Zatem dzisiaj "Los Colchoneros" mogli jeszcze bardziej powiększyć swoją przewagę nad resztą stawki, ale początkowa faza tej rywalizacji z pewnością nie wyglądała tak, jak sobie to wymarzyli. Goście nie potrafili przejąć inicjatywy, a na dodatek złego stracili bramkę. Zdobył ją Enis Bardhi po bardzo dobrym szybkim ataku jego drużyny.
Przegrywające Atletico wzięło się w garść i zaczęło dominować. Najgroźniejsi pod bramką Aitora Fernandeza byli Luis Suarez oraz Marcos Llorente. Sam golkiper gospodarzy, kilka razy musiał się naprawdę wykazać, ale po jednym uderzeniu Llorente już nie dał rady. Hiszpański pomocnik uderzył z dystansu, a po drodze piłkę trącił jeden z defensorów Levante, co kompletnie zmyliło bramkarza i sprawiło, że nie mógł nic zrobić w tej sytuacji. Gdyby nie rykoszet, wydaje się, że Aitor poradziłby sobie z tym strzałem, a tak mieliśmy remis, który utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Chciałbym żeby Atletico coś wielkiego w tym sezonie wygrało choćby ze względu na Marcosa Llorente. Taki piłkarz zwyczajnie musi coś zdobyć.
— Sebastian Chabiniak (@sebchabiniak1) February 17, 2021
Po zmianie stron madrytczycy powinni błyskawicznie objąć prowadzenie. Aitor świetnie obronił uderzenie Luisa Suareza, a do odbitej piłki dopadł Angel Correa. Argentyńczyk strzelał do niemal pustej bramki z bardzo małej odległości i przeniósł futbolówkę ponad bramką. Jak to nie wpadło do bramki? Zapewne sam Correa tego nie wie. Gracze Atletico przez resztę meczu z pewnością bardzo żałowali tego, że ich kolega nie wykorzystał takiej "patelni". Gdyby tak szybko objęli prowadzenie, gra byłaby dla nich zdecydowanie łatwiejsza i nie musieliby aż tak przeć do ataku. Jednak bez tego gola, mieli ogromne problemy z przebiciem się przez defensywę rywali.
Tak naprawdę praktycznie w ogóle nie tworzyli szans. Pojawiały się jakieś przypadkowe akcje, ale nie sprawiały one, że Aitor Fernandez musiał pokazywać swój kunszt. Nawet mimo to, podopieczni Diego Simeone zdobyli bramkę na 2:1. Na ich nieszczęście to trafienie nie zostało uznane ze względu na spalonego, na którym znalazł się Saul. W samej końcówce bliżej objęcia prowadzenia byli gracze Levante. W tamtej akcji jednak, swoje niesamowite umiejętności pokazał Jan Oblak i uratował sytuację. Bramek więcej nie było i Atletico zdobyło zaledwie 1 punkt.