Wiara do końca czyni cuda! Benzema ratuje Realowi remis!
Stawka dzisiejszych derbów była mocno wyolbrzymiana, ale właściwie nie było to na wyrost. Wystarczył rzut oka na tabelę ligi hiszpańskiej, aby zrozumieć o co toczyła się walka pomiędzy Atlético Madryt a Realem Madryt. Jednym i drugim bardzo mocno zależało na tym, aby po końcowym gwizdku sędziego wznieść ręce do góry w geście triumfu. Ostatecznie smak zwycięstwa przeszedł obu drużynom obok nosa, bo spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi
Atlético Madryt: J. Oblak – K. Trippier, S. Savić, Felipe, M. Hermoso – Y. Carrasco (65' J. Félix), Koke, M. Llorente, T. Lemar (58' Saúl) – Ángel Correa (82' G. Kondogbia), L. Suárez
Real Madryt: T. Courtois - L. Vázquez, Nacho, R. Varane, F. Mendy - Casemiro, L. Modrić, T. Kroos – M. Asensio (60' F. Valverde), K. Benzema, Rodrygo (60' Vinícius Jr.)
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego było parę niewiadomych w kontekście wybranych jedenastek przez trenerów obu drużyn. W przypadku gospodarzy najgłośniej zastanawiano się nad tym, co się zdarzy z dwoma piłkarzami: Kieranem Trippierem oraz João Félixem. Anglikowi przed tym meczem zakończyła się kilkutygodniowa dyskwalifikacja związana ze złamaniem przepisów antyhazardowych i natychmiast znalazł się w wyjściowym składzie Atlético. Za to młody Portugalczyk na sam początek zasiadł na ławce rezerwowych, bo partnerem Luisa Suareza w ataku został Ángel Correa. Skoro mowa o ataku, to w obozie Realu można było usłyszeć, jak wszystkim spada ogromny kamień z serca. Nie dość, że Karim Benzema zdążył wyleczyć kontuzję, to od razu zameldował się na boisku od pierwszej minuty i natychmiastowo otrzymał opaskę kapitana.
BENZEMA RODRYGO ???? WE MOOOOOOOOVE pic.twitter.com/4l6mRUeVKG
— 𝑻𝑻 🇬🇭 (@D2One_) March 7, 2021
Trippier straight back into Atletico XI for the derbi - Carrasco and Lemar start too, Joao Felix and Saul left on bench. pic.twitter.com/CiT8xVNqvh
— Dermot Corrigan (@dermotmcorrigan) March 7, 2021
Felix ławka. Ważniejsze, że Thomas "talizman" Lemar od początku. Trippier w końcu wraca. Oby tylko nie wyszli z nastawieniem jak w pierwszym meczu bo skończy się tak samo. Trzeba walczyć, bo to niesamowicie ważny mecz dla Atletico w kontekście walki o mistrza. https://t.co/fmVyhnAplW
— Bartłomiej Smolewski (@BSmolewski) March 7, 2021
Pierwsze fragmenty meczu były w pełni kontrolowane przez zespół gospodarzy. To właśnie Atlético dominowało na boisku i zepchnęło przeciwnika pod własne pole karne. Presja ze strony „Rojiblancos” była na tyle ogromna, że nawet piłka nie zdołała wytrzymać ciśnienia, z wrażenia spuściła powietrze i tym samym potrzebna była wymiana futbolówki. Nowa piłka również odczuła nastawienie Atlético, bo przed upływem pierwszego kwadransa wylądowała w bramce Realu Madryt. Luis Suarez praktycznie przez cały luty wyglądał tak, jakby zapomniał o tym, jak się zdobywa bramki. Poprzedni miesiąc zakończył serią czterech meczów bez strzelonego gola, ale przebudzenie Urugwajczyka nastąpiło w najwłaściwszym momencie.
Odpowiedzialność za akcję bramkową spoczywa na barki prawej flanki gospodarzy. Zaczęło się od Kierana Trippiera, który odebrał piłkę w okolicach własnego pola karnego i długim podaniem uruchomił Marcosa Llorente. Wychowanek Realu Madryt przebiegł dobre kilkanaście metrów, bo piłkarze „Królewskich” najwyraźniej zapomnieli o tym, że Llorente już jakiś czas temu został sprzedany do sąsiadów z dzielnicy San Blas-Canillejas. Dodatkowym kryminałem defensywy Realu była fatalnie zastawiona pułapka ofsajdowa, bo bezproblemowo poradził sobie z nią Luis Suárez. Pojedynek jeden na jednego z Thibaut Courtois był dla byłego napastnika Barcelony jedynie formalnością.
Takie Atlético jak dziś to me gusta! Wreszcie się nie czają tylko grają.
— Leszek Orłowski (@Leszek_Orlowski) March 7, 2021
Brilliant goal ... and a failiar combo: Trippier-Llorente-Suarez
— Sid Lowe (@sidlowe) March 7, 2021
Luis Suarez is unreal 🔥 pic.twitter.com/sBLpchBtIU
— Goal (@goal) March 7, 2021
W Atleti każdy naładowany, każdy zasuwa, kazdy się dodatkowo nakręca. A w Realu wszyscy tacy niemrawi, jakby dopiero co wstali. Cudów tu raczej nie będzie.
— Krzysztof Rot (@KrzysztofRot) March 7, 2021
Jedyną deską ratunku dla podopiecznych Zinedine’a Zidane’a były ewentualne błędy popełniane przez rywala. Taki zdarzył się pod koniec pierwszej połowy, gdy zainterweniowali sędziowie z wozu VAR. Po jednym z rzutów rożnych piłka przelała się po kończynie Felipe i nastąpiła kilkuminutowa przerwa w grze. Ostatecznie po wideoweryfikacji sędzia nie znalazł powodów, aby odgwizdywać rzut karny i Brazylijczyk mógł odetchnąć pełną piersią po interpretacji całego zdarzenia. Taka decyzja ponownie namieszała przy okazji ewentualnie dyktowanych karnych, bo wciąż niejasne jest to, co powinno być odgwizdywane, a co będzie odpuszczane. Powtórki również nie pomogły, chociaż zagranie w wykonaniu Felipe sprawiło, że piłka zamiast lądować pod nogami Casemiro, znalazła się za jego plecami.
Penalti de libro no pitado
— Josep Pedrerol (@jpedrerol) March 7, 2021
And of course they failed us...
— The Real Champs (@TheRealChampsFS) March 7, 2021
Nie będę nawet udawać, że kumam, kiedy powinien być karny, a kiedy nie, ale ta piłka spadłaby wprost pod nogi Casemiro, gdyby nie ręka.
— Sebastian Warzecha (@sebwarzecha) March 7, 2021
Po przerwie wielu fanów Realu Madryt liczyło na to, że szkoleniowiec ich klubu dokona jakichś roszad mogących realnie uwierzyć w to, że dzisiejszego popołudnia da się odwrócić losy spotkania. Najwyraźniej Zinedine Zidane nie miał żadnych zastrzeżeń do postawy swoich podopiecznych, bo nie dokonał żadnych zmian przed drugą połową. A spokojnie można było zauważyć przykładowo to, jak słabo prezentuje się Marco Asensio. Ze strony hiszpańskiego skrzydłowego nie doświadczyliśmy jakichkolwiek strzałów bądź udanych dryblingów. Dla porównania skrzydła Atlético były ich najmocniejszą stroną i to ich gra stwarzała najwięcej zagrożenia pod bramką Realu. Asensio w końcu zszedł z boiska, ale jego pobyt został niepotrzebnie przedłużony o blisko kwadrans.
Ładnie urósł kiedyś mit Marco Asensio wielkiego dryblera. Chłopak nawet jak wyglądał jak złote dziecko nigdy nie był wybitnie zwrotny z piłką przy nodze, opierał się na delikatnym balansie i szybkości. Dzisiaj w pojedynkach indywidualnych wygląda tragicznie.
— Dawid Król (@DawidKrol_I) March 7, 2021
Nie mógłby Asensio w trakcie przerwy pęknąć jakiś pryszcz na nodze, żeby nie wychodził na II połowę?
— Mateusz (@MatRM1902) March 7, 2021
Asensio to był dziś przy piłce?
— Milczar (@jmilczar) March 7, 2021
Jedynym najjaśniejszym punktem wciąż aktualnych mistrzów Hiszpanii był Thibaut Courtois. Belgijski bramkarz miał ręce pełne roboty i jemu należą się pochwały, że Real przegrał ten mecz zaledwie jedną bramką różnicy. Gdyby nie kilka istotnych interwencji ze strony byłego piłkarza Chelsea, to gospodarze spokojnie mogli na swoje konto zapisać jeszcze co najmniej dwa kolejne gole. Reszta drużyny w białych koszulkach Realu wyglądała jak zbieranina przypadkowych ludzi i to takich, którzy w niezrozumiały sposób znaleźli się na boisku, aby zmierzyć się z obecnym liderem. Zwyczajnie wydawało się, że Real nie da rady przebić słoweńskiego muru, ale zawziętość wzięła górę i ostatecznie "Królewscy" dopięli swego. Zaczęło się od dwóch wypadów piłkarzy Realu Madryt pod pole karne rywali, ale na posterunku stał Jan Oblak. Słoweniec przy golu wyrównującym nie miał nic do powiedzenia, bo Karim Benzema zabawił się z defensywą Atlético. Z Francuzem nie poradziła sobie cała chmara przeciwników i w momencie odegrania piłki do Casemiro wszyscy byli święcie przekonani, że gol dla Realu padnie. Tak się stało, bo Brazylijczyk jeszcze odegrał do Benzemy, a ten musiał jedynie wpakować piłkę do pustej bramki.
Without Thibaut Courtois we're 4 places down in the table, i'm once again asking for more respect on his name
— ali (@tcourtois1i) March 7, 2021
A to o Lechu było. Ale do Atletico też pasuje.
— Filip Modrzejewski (@FModrzejewski) March 7, 2021
Chciałem tylko powiedzieć, że jako jedyny na całym Twitterze nie lżyłem dzisiaj Jego Ekscelencji Karima Benzemy.
— Tomasz Weinert ⚡ (@PanTomaszJZW) March 7, 2021