Atletico WYGRYWA i zbliża się do MISTRZOSTWA!
Wczorajsza kompromitacja Barcelony z Levante otworzyła ciekawe możliwości innym zespołom z czołówki LaLiga. Dzisiaj te drużyny miały swoje okazje do poprawienia swoich sytuacji względem "Dumy Katalonii". Na pierwszy ogień poszła Sevilla, która w starciu z Valencią mogła przybliżyć się do Katalończyków. Zupełnie inne cele stały przed Atletico Madryt, bo zespół Diego Simeone mógł powiększyć swoją przewagę do czterech punktów.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi
O rywalizacji rozgrywanej w Sewilli możemy powiedzieć tylko to, że zwycięskiego gola dla gospodarzy zdobył Youssef En-Nesyri, a w tej akcji świetnym podaniem popisał się Fernando. I naprawdę na tym można by było zakończyć, bo ta rywalizacja przez większą część była nudna jak flaki z olejem. Julen Lopetegui wysłał trochę rezerwowy skład po niedzielnej rywalizacji z Realem Madryt, która wymęczyła jego zawodników. Na dodatek Andaluzyjczycy praktycznie stracili w niej szanse na mistrzostwo, więc trochę zeszło z nich ciśnienie. A Valencia? Jak to Valencia w tym sezonie - szału i zbyt dużego polotu nie było.
Youssef En-Nesyri robi furorę. Wspaniały rozwój Marokańczyka - 18 goli w LaLiga + 6 w Lidze Mistrzów, a ma dopiero 23 lata. Dziesięć razy w lidze zdobywał pierwszą bramkę, otwiera mecze częściej niż Messi, Moreno czy ktokolwiek inny. Rośnie imponująco ten chłopak. 🇲🇦 pic.twitter.com/E9gk7lWjbp
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) May 12, 2021
Atletico wyglądało zupełnie inaczej od Sevilli. Zawodnicy Diego Simeone w starcie z Realem Sociedad weszli z drzwiami, a może i nawet z futryną. Madrytczycy byli niesamowicie aktywni pod bramką Aleksa Remiro i wiele razy zagrażali golkiperowi baskijskiej drużyny. Długo bili głową w mur, ale wreszcie ten impas przełamał Yannick Ferreira Carrasco, a niedługo później Angel Correa poprawił wynik. W zasadzie wtedy należało już tylko trzymać wynik, samemu nie zepsuć sobie tego meczu i nie powtórzyć wczorajszego wyczynu pewnego klubu z Katalonii.
Wspomniany Yannick Carrasco jest obecnie w niesamowitej formie. Warto tu przypomnieć sobotnią rywalizację Atletico z Barceloną, w której Belg niesamowicie nękał Oscara Minguezę i bardzo często uderzał na bramkę ter Stegena. Ostatecznie ten zawodnik został wtedy wybrany zawodnikiem meczu, co dobitnie pokazuje, w jakiej jest teraz formie. Dzisiaj niedość, że otworzył wynik, to dodatkowo bardzo często i konkretnie szarpał na lewej stronie boiska.
Sir Alex Ferguson powiedział kiedyś, że trofea wygrywa się defensywą. W przypadku Atletico Madryt można zmienić te słowa, na takie: trofea wygrywa się świetnym bramkarzem. Oczywiście, nie mam zamiaru tu sugerować, że gdyby nie Jan Oblak, to madrytczycy byliby teraz gdzieś w środku tabeli. Absolutnie nie o to chodzi. Jednak nie możemy przejść obojętnie wobec tego, jak prezentuje się Słoweniec, bo on w każdym meczu ma przynajmniej jedną/dwie takie akcje, w których po prostu ratuje swój zespół. To jest taka umiejętność, którą w ostatnim czasie zatracił Marc-Andre ter Stegen. W sumie to dzisiaj Słoweniec miał tych uderzeń trochę więcej niż te 1/2, bo było ich ponad 10, ale wiadomo o co chodzi.
Gdyby Ter Stegen bronił jak Oblak...
— Kuba (@kubaszajnowski) May 12, 2021
Mimo tego, że w końcówce zrobiło się trochę goręcej, bo zawodnicy z San Sebastian złapali kontakt, to Atletico utrzymało korzystny rezultat. "Los Colchoneros" wygrali 2:1 i zwiększyli swoją przewagę nad Barceloną do 4 i zapewnili sobie pozycję lidera na zakończenie tej kolejki ligowej. W takim razie mamy do czynienia z sytuacją, w której "Los Rojiblancos" mają względnie spokojną przewagę na dwie kolejki przed końcem. Mistrzostwo jest naprawdę na wyciągnięcie ręki i gdyby madrytczycy ostatecznie go nie zdobyli, byliby sami sobie winni, a dodatkowo moglibyśmy ich nazwać naprawdę dużymi frajerami.
Z jednej strony Atleti się najadło nerwów z RSSS, ale z drugiej strony widziałem dużą determinację i wielką pracowitość linii pomocy w fazie defensywnej. No i ten robot ze Słowenii w bramce. Wygląda, jakby "Colchoneros" wyrwali to mistrzostwo, ale jeszcze daleka droga. #LaZabawa
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) May 12, 2021
Tu nie ma pół spokojnej kolejki na finiszu w Hiszpanii. Każdy z gigantów jest zdolny do pogubienia punktów, więc będą emocje do końca. Atleti kamień spadł z serca, bo po słupku Portu, bramce Merquelanza i wcześniejszych akcjach pachniało Barceloną. Kurs mistrzowski utrzymany.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) May 12, 2021
Atletico are just two wins away from the title 🏆 pic.twitter.com/JQGiHv3oRw
— Goal (@goal) May 12, 2021