''Odchodzę, bo klub nie obdarza mnie już zaufaniem''
Przyszłość Zinédine'a Zidane'a długo się wahała, ale w zeszłym tygodniu wreszcie się wyklarowała, gdy Francuz zakomunikował, że odchodzi. Od tamtego czasu zdążono już połączyć go z kilkoma potencjalnymi, nowymi pracodawcami. Podobnie zresztą jak Real z ewentualnymi jego następcami. Brakowało jednak klamry, która sensownie zamknęłaby erę Zidane'a i przy okazji wyjaśniła, dlaczego w ogóle odszedł. Ta pojawiła się na łamach "AS-a" w postaci listu otwartego Zidane'a do kibiców.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Francuz zdecydował się na napisanie go, ponieważ czuł, że jest winny kibicom Realu wyjaśnienie swojej decyzji. Słusznie, bo jej powody okazały się inne, niż te, które kończyły jego pierwszą, madrycką kadencję. Zidane zaznaczył, że wówczas odszedł, ponieważ poczuł, że dla klubu lepsza będzie zmiana, by zespół ewoluował, a nie popadał w stagnację. Teraz jednak Francuz przyznał, że odchodzi, bo nie czuje odpowiedniego wsparcia ze strony zarządu. Zaznaczył, że klub nie stawał za nim, gdy media wywierały na nim presje za słabe wyniki. Przyznał też, że w klubie nie doceniano relacji i atmosfery, które zbudował. Francuz podkreślił, że właśnie odpowiednie więzi i to nie tylko z piłkarzami, a również ze sztabem, są fundamentem do zdobywania sukcesów, a nikt nie doceniał, że on o te podwaliny dbał.
Zinedine Zidane leaves Real Madrid with sadness 😔
— Goal (@goal) May 31, 2021
The former boss penned an open letter with AS ✍️ pic.twitter.com/Rdc4nFEkbo
Wydaje się więc, że Zidane rozstaje się z Realem w średnich stosunkach i sam zresztą przyznał, że jego relacja z Florentino Pérezem mogła by być ostatnimi czasy lepsza. Po takim otwartym liście ich kontakty na pewno się nie poprawią. Można więc przypuszczać, że kolejnego powrotu Zidane'a na ławkę Realu nie będzie, a przynajmniej nie za kadencji Pereza. Zresztą, czas najwyższy, by Francuz sprawdził się gdzie indziej i najprawdopodobniej to zrobi, gdyż w liście zaznaczył też, że wcale nie zatracił głodu futbolu i nie potrzebuje dłuższej przerwy.
Cały list
(tłumaczenie: realmadryt.pl)
Drodzy Madridistas,Od 20 lat, od pierwszego dnia, w którym postawiłem stopę w Madrycie i nałożyłem białą koszulkę, obdarzaliście mnie swoją sympatią. Zawsze czułem, że między nami istniało coś wyjątkowego. Miałem wielki zaszczyt być piłkarzem i trenerem najważniejszego klubu w historii, ale przede wszystkim jestem jednym z Madridistas. Właśnie z powodu tego wszystkiego chciałem napisać do Was ten list, by się z wami pożegnać i wytłumaczyć moją decyzję o opuszczeniu ławki.
Kiedy w marcu 2019 roku zaakceptowałem powrót do trenowania Realu po 8 miesiącach odpoczynku, stało się tak, bo prezes Florentino Pérez mnie o to poprosił, oczywiście, ale także dlatego, że wy mówiliście mi o tym każdego dnia. Gdy spotykałem kogoś z was na ulicy, czułem wsparcie i pragnienie zobaczenia mnie ponownie z drużyną. Bo ja podzielam wartości Madridismo – ten klub należy do swoich socios, do swoich kibiców i do całego świata. Ja też starałem się przekazywać te wartości we wszystkim, co zrobiłem. Starałem się być wzorem. Spędzenie 20 lat w Realu było najpiękniejszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w życiu i wiem, że zawdzięczam to wyłącznie Florentino Pérezowi, który postawił na mnie w 2001 roku, który walczył o mnie, bym mógł przyjść, gdy pewni ludzie byli przeciwko temu. Mówię to z serca, zawsze będę za to wdzięczny "presiemu". Zawsze.
Teraz zdecydowałem się odejść i chcę dobrze wytłumaczyć powody. Odchodzę, ale nie uciekam ze statku i nie jestem zmęczony trenowaniem. W maju 2018 roku odszedłem, ponieważ po 2,5 roku z tyloma zwycięstwami i tyloma trofeami czułem, że drużyna potrzebuje nowego dyskursu, by utrzymać się na szczycie. Dzisiaj sprawy wyglądają inaczej. Odchodzę, ponieważ czuję, że klub nie obdarza mnie już zaufaniem, jakiego potrzebuję i nie oferuje mi wsparcia w stworzeniu czegoś w średnim czy długim okresie. Znam futbol i znam wymagania takiego klubu jak Real. Wiem, że gdy nie wygrywasz, musisz odejść. Jednak zapomniano o jednej bardzo ważnej rzeczy. Zapomniano o wszystkim, co stworzyłem w codzienności, co wniosłem w relacjach z zawodnikami, ze 150 osobami, jakie pracują z drużyną i wokół niej. Jestem urodzonym zwycięzcą i byłem tutaj, by zdobywać trofea, ale ponad tym są ludzie, emocje, życie i mam odczucie, że te rzeczy nie zostały docenione, że nie zrozumiano, że w ten sposób także utrzymuje się dynamikę wielkiego klubu. Nawet w pewien sposób mi to wytykano.
Chcę, żeby okazano szacunek temu, co razem zrobiliśmy. Wolałbym, żeby w ostatnich miesiącach moje stosunki z klubem i prezesem były trochę inne od tych z innymi trenerami. Nie prosiłem o przywileje, oczywiście, że nie, a jedynie o trochę więcej pamięci. Dzisiaj życie trenera na ławce wielkiego klubu to dwa sezony, nie jest to wiele więcej. By to trwało dłużej, podstawą są stosunki ludzkie. One są ważniejsze niż pieniądze, ważniejsze niż sława, ważniejsze niż wszystko. Trzeba o nie dbać. Dlatego bolało mnie bardzo, gdy czytałem w prasie po porażce, że wyrzucą mnie, jeśli nie wygram kolejnego meczu. Bolało to mnie i całą drużynę, bo te wiadomości wypuszczane specjalnie do mediów wpływały negatywnie na ekipę, tworząc wątpliwości i nieporozumienia. Całe szczęście, że miałem cudownych chłopaków, którzy byli ze mną do śmierci. Gdy sprawy robiły się brzydkie, ratowali mnie poprzez wielkie zwycięstwa. Bo wierzyli we mnie i wiedzieli, że ja wierzę w nich. Oczywiście, że nie jestem najlepszym trenerem na świecie, ale jestem zdolny do przekazania siły i zaufania każdemu w jego pracy, czy to piłkarzowi, czy członkowi sztabu, czy jakiemukolwiek pracownikowi. Doskonale wiem, czego potrzebuje drużyna. Przez te 20 lat w Realu nauczyłem się, że wy, kibice, chcecie wygrywać, jasne, że tak, ale przede wszystkim chcecie, żebyśmy dawali z siebie wszystko – trener, sztab, pracownicy i oczywiście piłkarze. I mogę zapewnić, że daliśmy z siebie 100% dla klubu.
Wykorzystuję ten list także, by przesłać wiadomość dziennikarzom. Odbyłem setki konferencji prasowych i niestety bardzo niewiele rozmawialiśmy o futbolu, a wiem, że wy też kochacie futbol, że ten sport nas łączy. Mimo wszystko, nie próbując was krytykować czy dawać wam lekcji, wolałbym, żeby pytania nie były zawsze zadawane w kierunku polemiki, a żebyśmy rozmawiali dużo więcej o piłce i przede wszystkim o zawodnikach, którzy są i zawsze będą najważniejsi w tej grze. Nie zapominajmy o futbolu, dbajmy o futbol.
Drodzy Madridistas, zawsze będę jednym z was.
Hala Madrid!
Zinédine Zidane