PRZED EL CLASICO - FC BARCELONA. Gdzie szukać nadziei?
Powolutku zbliżamy się do jednego z największych meczów w światowym futbolu. Kiedyś bez najmniejszych wątpliwości powiedzielibyśmy, że El Clasico jest najważniejszym spotkaniem, ale teraz oba zespoły trochę straciły na jakości i ta batalia nie jest już bezkonkurencyjna. Niemniej należy skupić się na zespołach, które w niej zagrają. A my tutaj zajmiemy się Barceloną, co podeprzemy eksperckimi wypowiedziami Dominika Piechoty z „Newonce.sport”.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W zasadzie ciężko sobie przypomnieć moment, w którym Barça przystępowałaby do Klasyku w aż tak złej sytuacji. Okej, w poprzednim sezonie nie było jakoś różowo, ale umówmy się, wtedy w klubie jeszcze był Leo Messi, który w kryzysowej sytuacji mógł wziąć piłkę i nagle zrobić coś z niczego. Teraz kimś takim chciałby być Memphis Depay, ale mimo wszystko, nie jest to ten sam poziom i już raczej nigdy Holender nie dorówna argentyńskiemu gwiazdorowi.
Memphis Depay potrzebował 8 meczów, aby strzelić w LaLiga tyle samo bramek co Eden Hazard :V
— Transfery Piłkarskie (@Transfery_) October 18, 2021
Panowie mają po 4 gole na koncie 🔥 pic.twitter.com/l6wKS8VS0I
Barcelona w tym sezonie definiuje się na nowo, ale przecież nawet ludzie z klubu mówią, że "w Barcelonie nie ma okresów przejściowych i Barça zawsze gra o najwyższe cele". W takim razie kibice oczekują od swojego klubu walki jak równy z równym z najgroźniejszymi rywalami, a takim oczywiście jest Real. Powiedzmy sobie szczerze: "Blaugrana" nie jest faworytem tego meczu, bo po prostu nie może nim być. Niektórzy mogą powiedzieć, że jej jedynym atutem jest obecnie to, że spotkanie odbędzie się na Camp Nou.
Niby tak, ale nie do końca. Bo Katalończycy ostatni raz wygrali domowe El Clasico około trzy lata temu. Wtedy jeszcze prowadził ich Ernesto Valverde, a skończyło się na efektownej wygranej (5:1). Słuchajcie, to było tak dawno temu, że hat-tricka zapakował wtedy Luis Suarez, a na ławce Barcelony siedzieli: Arturo Vidal, Nelson Semedo, Malcom, Munir El Haddadi i Jasper Cillessen. Od czasu tego zwycięstwa, Klasyk na Camp Nou odbył się trzykrotnie i gospodarze ani razu nie wygrali. Były dwa remisy i raz (rok temu) to "Los Blancos" byli górą.
- Przez lata przy okazji Klasyków mówiło się, że to Santiago Bernabeu jest podwórkiem Messiego i rzeczywiście jest tak, co też tłumaczyli piłkarze, że paradoksalnie własna publika trochę pętała nogi. Na przykład zawodnicy Realu Madryt mówili, że gdy grali na własnym stadionie musieli grać trochę odważniej, bo do tego obligowała ich własna publika. A czasami lepiej było zagrać zachowawczo, pragmatycznie, trochę metodycznie i wyjść z jakąś kontrą, na co mogli sobie pozwolić na Camp Nou. I stąd też pewnie brały się te dobre wyniki, że mogli grać cwaniacko na Camp Nou, a jednak gdy była publika na Bernabeu to musieli grać bardziej pod kibiców, czyli trochę ofensywnej, bardziej widowiskowo, a to nie zawsze się Realowi kalkulowało - dodaje Dominik Piechota z portalu „Newonce.sport”.
- A teraz jeszcze patrzymy na to, że już nie ma Messiego i że ostatnio na Camp Nou nie spogląda się jak na jakąś twierdzę, co zresztą pokazuje sama frekwencja. Przecież Joan Laporta musiał wręcz nawoływać kibiców, aby ci tłumnie chodzili na stadion. Mówił, że jest to niezwykle potrzebne do rozwoju, do odbudowy i do wsparcia piłkarzy, więc widać też małe załamanie jeśli chodzi o klimat wokół klubu. Chodzi o małą frekwencję na zebraniu Socios, czy też na meczach, a to jest coś, co rozczarowuje jak na klub takiej rangi jak Barcelona. Myślę, że to są takie małe elementy, które mogą wpływać na to, że gracze nie czuja się tak pewnie na Camp Nou, jak miało to miejsce wcześniej. Raczej patrzą na to, jak zła jest sytuacja wokół klubu, jak negatywnie kibice podchodzą do Ronalda Koemana i do tego co się dzieje w klubie. To są takie rzeczy, które sprawiają, że własna publika daje ci mniejszy komfort. Wyobrażam sobie, że w trudnych dla Barcelony sytuacjach gra np. przy pustych trybunach była czymś ciekawym, w takim sensie, że zawodnicy nie musieli mierzyć się bezpośrednio z gwizdami, czy krytyką po gorszym spotkaniu. Więc wcale nie powiedziałbym, że Camp Nou jest atutem Barçy w tym momencie - kontynuuje Piechota.
Olé na trybunach i 5:1 w #ElClasico! 😱😱😱
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) October 28, 2018
Co tu się dzieje?! Gola strzelił Arturo Vidal, FC Barcelona gromi Real Madryt! #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/FhW8KV3jLV
Teraz zadaniem ekipy Koemana będzie odwrócenie tej złej passy, ale o to nie będzie łatwo. Pominę już atuty Realu, bo o tym to nie tutaj. Największa bolączką "Dumy Katalonii" wydaje się być linia defensywna, która niedość, że w galowym zestawieniu przecieka, to nie będzie mogła wystąpić w idealnym składzie. Niedostępny jest Ronald Araujo, który na przestrzeni całej tej kampanii wydawał się najsolidniejszym stoperem. Dodatkowo po środowym meczu Ligi Mistrzów niepewny był los Jordiego Alby, ale Ronald Koeman zapowiedział, że Hiszpan będzie gotowy do gry.
W zasadzie kibice klubu z Camp Nou nie wiedzą czego najbardziej się bać. Czy tego, że nie można wykluczyć występu Clementa Lengleta, czy tego, że tej obronie musi szefować Gerard Pique. Nie zrozumcie mnie źle, Pique wciąż jest naprawdę solidnym stoperem, ale to nie jest ten sam zawodnik co kilka lat temu. Po prostu Karim Benzema może go zjeść w tym meczu. O Lenglecie chyba rozpisywać się nie trzeba, bo to raczej logiczne, dlaczego na samą myśl o jego występie włos się jeży na głowie. Wiadomo, zapewne zagra Eric Garcia, ale Koeman nie ma aż tak szerokiego pola manewru, żeby tego Lengleta zakopać w jakiejś szafie. No i zapewne większość kibiców modli się, żeby nie zobaczyć ustawienia z trójką obrońców, bo w tym sezonie Barcelonie nie idzie w tej formacji. Katalończycy gdy grali w takim zestawieniu, dostali 0:3 od Bayernu i 0:3 od Benfiki. Także Panie Koeman, może daj Pan sobie spokój z takim rozwiązaniem.
- Na pewno uważam, że linia defensywna jest największą bolączką Barcelony przed tym spotkaniem. Z piłką jeszcze radzą sobie bardzo dobrze i potrafią ją rozegrać, ale kiedy już ją stracą, to są gigantyczne problemy, więc tego bałbym się najbardziej w wykonaniu drużyny Koemana. To zresztą pokazały też wszystkie spotkania, że oni mają regularne problemy z bronieniem, bo i Pique już nie jest tym samym piłkarzem co kiedyś i ta współpraca między formacjami nie wygląda najlepiej. No i właśnie tego najbardziej obawiałbym się w wykonaniu Barcelony i to nawet nie chodzi o same gole, a o to jak poradzą sobie z zatrzymaniem Benzemy i Viniciusa, bo wyobrażam sobie, że jeżeli Brazylijczyk się rozpędzi, to mogą być gigantyczne problemy dla całego zespołu. Na pewno musi Koeman nad tym bardzo mocno popracować, ale czasu jest naprawdę bardzo niewiele, a te błędy powtarzają się praktycznie mecz w mecz i są niemal identyczne. Są za duże linie między formacjami, niektórzy zawodnicy nie prezentują odpowiedniego poziomu, na bokach są spore problemy. Zdziwiłbym się bardzo, gdyby zachowali w tym spotkaniu czyste konto - mówi Piechota.
Pique ratujący jedyne trzy punkty Barcelony w pierwszych trzech kolejkach LM to najlepsze podsumowanie ich sytuacji w ostatnich miesiącach. #BARDKV
— Kamil Gieroba (@KamilGieroba) October 20, 2021
Wydaje się, że najlepiej prezentuje się pomoc. Nawet mimo tego, że kontuzjowany jest Pedri. Niestety, ale objawienie poprzedniego sezonu nie będzie mogło zagrać w tym spotkaniu. Jednak jak dobrze wiemy, w Katalonii objawił się kolejny talent. Mowa oczywiście o Gavim, który przebojem wdarł się do składu Barçy oraz reprezentacji Hiszpanii. Naturalnie młody zawodnik będzie wspierany przez Sergio Busquetsa oraz Frenkiego de Jonga. To od nich będzie zależało bardzo wiele. To właśnie oni będą musieli regulować tempo gry i rozprowadzać akcje do trzeciej tercji boiska. Pamiętajmy - nie ma już Messiego, który mógłby wspomóc ich w rozegraniu. Teraz ci gracze muszą wziąć to na swoje barki.
Z przodu na pewno jest jedna postać, której kibice Barcelony nie chcą zobaczyć od pierwszej minuty. Jest nią oczywiście Luuk de Jong, bo jego obecność w wyjściowym składzie dość jasno określałaby nam plan Ronalda Koemana na ten mecz. A fani "Blaugrany" raczej nie chcą oglądać miliona dośrodkowań w pole karne Realu. Na pewno na boisku zobaczymy Ansu Fatiego i Memphisa Depaya. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Holender jest świetnym graczem i jednym zagraniem potrafi wygrać mecz, a Ansu był oszczędzany w rywalizacji z Dynamem Kijów, aby w niedzielę móc wyjść od początku.
Pozostaje pytanie, kto wystąpi jako trzeci z tej ofensywnej trójki. Philippe Coutinho nie jest w jakiejś powalającej formie i można spodziewać się, że na skrzydle zagra Sergiño Dest. Taki manewr obserwowaliśmy już we wspomnianej kilka razy batalii z Dynamem oraz wcześniejszej z Valencią. Wtedy na boku obrony występował Oscar Mingueza (z Valencią akurat Sergi Roberto, ale Mingueza jest lepszą opcją). Można odnieść wrażenie, że taki scenariusz jest naprawdę prawdopodobny, bo nie ma tu zbyt wielu alternatyw. A dodatkowo takie rozwiązanie pozwoliłoby na dość dobre zabezpieczenie strony boiska, po której z pewnością będzie biegał Vinicius Junior.
- Bywały takie spotkania, w których wariant z Destem na skrzydle wychodził niesamowicie pozytywnie - np. z Valencią. Z jednej strony to było to, czego Barcelonie brakowało od dawna, czyli gry ze skrzydłowymi. Bardzo szeroko ustawieni Ansu Fati oraz Sergiño Dest przywołali wspomnienia ze starej Barcelony Luisa Enrique, która grała z szeroko ustawionymi skrzydłowymi i to w tym konkretnym meczu dało Katalończykom ogromną przewagę i pozwoliło na wygranie tego meczu w taktyczny sposób, bo piłkarze Valencii mieli z tym ogromne problemy. To też było to, o czym Ronald Koeman mówił od dawna, czyli, że brakuje mu tych klasycznych skrzydłowych, ale z drugiej strony to pokazuje, że Barcelona dotarła do krytycznego punktu, skoro na skrzydle musi grać Dest. Zawsze to był klub, który kojarzył się z wybitnymi dryblerami i naprawdę konkretnymi postaciami na tych pozycjach, a teraz musi tam grać prawy obrońca. Z jednej strony jest to jakaś metoda, a z drugiej pokazuje jakich środków Barcelona musi się teraz łapać - stwierdza dziennikarz „Newonce.sport”.
W meczu z Dynamem Kijów w Lidze Mistrzów byłem załamany, przez to jak to wyglądało, że Dest znowu musiał grać na skrzydle. Koeman czasami rotował zawodnikami i Amerykanin grał niżej, a wyżej był Sergi Roberto, co już w ogóle traciło sens i było absurdalne. Więc znając Ronalda Koemana mogę spodziewać się wszystkiego i mogę się spodziewać również tego, że wyjdzie w taki sposób, żeby zabezpieczyć stronę, na której będą grali Vinicius i Mendy, bo przecież to będzie wyzwanie, aby zatrzymać tak dobrze grających i rozpędzonych zawodników. Jak najbardziej spodziewam się, że Koeman może zdecydować się na taki wariant, ale niekoniecznie jest to droga na przyszłość, a raczej coś, co Barcelona powinna traktować jako manewr mający na celu zabezpieczenie defensywy i zneutralizowanie największych atutów rywala. M.in. dlatego Koeman tak wyszedł na Valencię, bo chciał zatrzymać Goncalo Guedesa i Jose Gayę, których się obawiał. Więc teraz też wyobrażam sobie, że może to powtórzyć, ale to też jest pokazywanie słabości Barcelony, że musi się uciekać do takich manewrów - zakończył Dominik Piechota.
Zastanawiać może to, w jaki sposób holenderski szkoleniowiec podejdzie do tego spotkania. Na pewno Koeman dobrze wie, że pomysł z wystawianiem Luuka de Jonga w ataku nie wychodzi zbyt dobrze. Napastnik sprowadzony z Sevilli marnuje dużą liczbę okazji i raczej nie powinien uraczyć nas swoją obecnością na boisku od samego początku meczu. Na pewno Barcelona będzie liczyła na akcje oskrzydlające z udziałem skrzydłowych i bocznych obrońców. No i na jakiś błysk indywidualny jednej z gwiazd. Oczy wielu fanów będą skierowane w stronę Ansu Fatiego, dla którego będzie to pierwszy Klasyk z 10 na plecach. Presja jest na nim spora, ale w sumie taka jest już od jakiegoś czasu.
Rzadko piszę źle o Ansu ale tu zachował się jak swieżak, którym nadal jest. Nie można nie podać w takiej sytuacji. Busquets zresztą go trochę opieprzył bo był wyraźnie wściekły pic.twitter.com/20sXeXuQ4u
— Adrian Bialkowski (@A_Bialkowski) October 21, 2021
Oczywiście powinniśmy zobaczyć Barcelonę grającą dłużej piłką, bo Real zapewne nie będzie miał parcia do tego, aby ją posiadać. Tak to już wyglądają te mecze, że to "Blaugrana" wymienia więcej podań. Pozostaje tylko pytanie, czy z tych zagrań będzie coś wynikało. Jeśli środek pomocy będzie dobrze funkcjonował, możemy spodziewać się kilku ciekawych akcji. Ale jeżeli Sergio Busquets będzie w słabszej dyspozycji, to będą popularne "ciężary".
Umówmy się, Barcelona aby wygrać ten mecz musi strzelić minimum dwie bramki. Bo o zachowanie czystego konta będzie niesamowicie ciężko. Ter Stegen nie jest w jakiejś niesamowitej formie, obrońcy są niepewni, a zawodnicy ofensywni Realu są kozakami. Będzie ciężko, ale nikt nie mówił, że będzie lekko. Szanse na zwycięstwo są, ale na pewno Barça nie jest faworytem tego starcia.