"Byłem przekonany, że jadę do Madrytu tylko na spotkanie i rozmowę z działaczami"
Obrońca Marcelo na jednym z portali społecznościowych opisał historię transferu do Realu Madryt. Opowiedział między innymi, że gdy jechał na spotkanie z włodarzami Realu, to odbędą się tylko rozmowy. Tymczasem zaproponowano mu kontrakt.
The Players Tribune to portal, w którym zawodnicy mogą wstawiać swoje przemyślenia dotyczące swojej kariery. Na tej właśnie stronie Marcelo opowiedział bardzo interesującą historię.
Pewnego dnia zawodził do mnie agent z propozycją transferu do Realu. Nigdy z nim nie rozmawiałem, tym bardziej nie widziałem go na oczy. Odpowiedziałem: Pewnie. Pamiętam, że powiedział jeszcze tylko jedno zdanie: Zatem zagrasz w Realu. Zapisz to sobie. Skończyłem dopiero 18-lat a już miałem dołączyć do jednej z najlepszych drużyn świata! Gdy dotarłem do siedziby klubu, by spotkać mój nowy klub, na stole leżał jakiś dokument z herbem Realu oraz parę innych świstków. Podpisałem je szybko.
Nie miałem pojęcia co to jest Liga Mistrzów. Nigdy nie oglądałem tych rozgrywek. W Brazylii rozgrywki były puszczane na kanałach premium. Grało Porto z Monaco. W pewnym momencie zapytałem: Hej, co to za liga do cholery? Kolega odparł, że to Liga Mistrzów. Liga czego? Odpowiedział tylko tyle: Chłopie to finał Ligii Mistrzów! W tym momencie pomyślałem sobie: Co on mówi?
Wszedłem do szatni a tam: Robinho, Ronaldo, Zidane, Raul, Beckham, Canncavaro. Pomyślałem sobie. Cholera jasna, przecież tych gości znałem wcześniej tylko z gier wideo. Wtedy podszedł do mnie Roberto Carlos i odparł: Tu masz mój numer telefonu, w razie czego dzwoń.
Gdy w 2014 roku dotarliśmy do finału Ligi Mistrzów, mój dziadek był ciężko chory. Przed meczem zagrałem cztery spotkania, byłem gotowy na to najważniejsze spotkanie sezonu. Niestety, mecz zacząłem na ławce. Co wtedy czułem? Zdenerwowanie, że nie mogę pomóc drużynie w tak ważnym momencie. Przegrywaliśmy 0:1, a ja wciąż czekałem, aż wejdę na murawę. W dziewięćdziesiątej trzeciej minucie uratował nas Sergio Ramos. Pamiętam słowa Ikera Casillasa w kierunku Ramosa: Jesteś pieprzonym szefem. Kilka miesięcy po finale dziadek zmarł w Rio. Byłem jednak dumny, ze mógł mnie zobaczyć z tym pucharem. Parę lat temu nie miałem pojęcia czym jest Liga Mistrzów. W tamtym momencie wznosiłem dziesiąte trofeum w historii klubu. Piękna rzecz.
Ostateczną misją są Mistrzostwa Świata w 2018 roku. Brazylia wraca. Zapiszcie to sobie. Wierzę, że z Tite możemy wznieść się ponad wyżyny i osiągnąć to, na co czeka każdy brazylijczyk, czyli wygranie tego trofeum. Zamierzam dołożyć to trofeum do kolekcji dziadka. A jeśli tego nie osiągnę? Trudno. Nadal będę Marcelo i będę szczęśliwy jak s****ysyn.
Źródło: www.realmadryt.pl