Real szykuje kuriozalny transfer napastnika
Trzeba to powiedzieć jasno. Real Madryt nie znajduje się obecnie w dobrej sytuacji kadrowej, jeśli chodzi o ofensywę. Z zespołu odszedł bowiem ten, który rok rocznie gwarantował najwięcej goli, a na jego miejsce nie został sprowadzony zupełnie nikt. Poza tym, w kadrze wciąż jest Benzema, który pomimo tego, że jest środkowym napastnikiem, ze strzelaniem bramek jest bardziej na bakier, niż Radja Nainggolan z kulturalnym imprezowaniem. Byliśmy więc przekonani, że Królewscy kupią kogoś tego lata i nie będzie to byle nazwisko. To musiał być ktoś, kto podoła ogromnej presji i będzie w stanie władować ponad dwadzieścia goli w sezonie, a najlepiej to jeszcze więcej. Okienko się kończy, a na ten moment próżno szukać kogoś takiego na horyzoncie. Na domiar złego, Los Blancos łączeni są z transferem, który w zasadzie tylko ich jeszcze ośmieszy.
Daily Mirror podaje bowiem, że z Realem dogadał się już Iago Aspas. Napastnik miał już ustalić warunki kontraktu i teraz czeka na to, aż Celta Vigo przyjmie propozycję Królewskich. Nie wiemy, jak wysoka ma ona być, ale niewykluczone, że Galaktyczni zmuszeni będą wpłacić jego klauzulę. Ta jest całkiem imponująca, jak na 31 - latka, bo wynosi aż 40 milionów euro. Możemy jednak przypuszczać, że Celta spuści nieco z ceny, bowiem Aspas, nawet pomimo dobrej formy, z pewnością nie jest wart takich pieniędzy.
Jeśli te plotki są prawdą i Real faktycznie interesuje się Aspasem, to jest to ogromny akt desperacji. Klub, który jeszcze kilka lat temu mógł mieć każdego zawodnika świata, tylko i wyłącznie dzięki pstryknięciu palcem, dziś musi zadowalać się takim Aspasem. Kiedy mówiliśmy o potencjalnych wzmocnieniach ataku, mieliśmy na myśli jakichś Lewandowskich, Hazardów czy innych Neymarów. O Aspasie nikt nawet nie pomyślał. Dowodzi to temu, jak bardzo rozbiegają się możliwości klubu z ambicjami jego kibiców. Choć Aspas jest bardzo skutecznym napastnikiem i prawdopodobnie ustrzeliłby kilka goli w barwach Królewskich uważam, że z tego transferu lepiej byłoby zrezygnować, o ile oczywiście jest na rzeczy, by po prostu nie kompromitować się w oczach fanów.