Głód zaspokojony. Królewscy połknęli Ogórki
W Madrycie przedłużono sezon ogórkowy. Na mecz z Realem przyjechało Leganes czyli popularne „Ogórki”. A i tak wszystkie oczy były zwrócone na Thibaut Courtois. Królewscy zrobili mizerię z rywali i spokojnie wygrali 4:1.
Zanim rozpoczęło się spotkanie, kibice zgromadzeni na Estadio Santiago Bernabeu oklaskiwali swoich bohaterów, którzy kilka dni temu otrzymali nagrody od UEFA. Bohaterami byli Keylor Navas, Sergio Ramos i Luka Modrić. W białej części Madrytu doczekano się interesujących czasów, skoro najlepszy bramkarz zeszłej edycji Ligi Mistrzów został posadzony na ławkę i musiał ustąpić miejsca najlepszemu golkiperowi ostatniego mundialu. Trzeba jednak przyznać, że dzisiejsze show skradł ktoś kompletnie inny.
¡Nuestros premiados por la UEFA en 2017/18!
— Real Madrid C.F. (@realmadrid) 1 września 2018
🏆 Goalkeeper of the Season (@NavasKeylor)
🏆 Defender of the Season (@SergioRamos)
🏆 Midfielder of the Season (@LukaModric10)
🏆 Player of the Year (@LukaModric10) pic.twitter.com/3U4rzK4G9d
Pierwsze minuty wyglądały tak, jakby piłkarze Julena Lopeteguiego byli głodzeni od kilku dni bądź stołówka w klubie serwowała fatalne jedzenie. Rzucili się do huraganowych ataków. Próbował Asensio, próbował Benzema, a ostatecznie piłkę do siatki skierował Gareth Bale. Przerzut w stronę pola karnego, wykonany przez Sergio Ramosa, przyjął Carvajal, który od razu zagrał do Bale'a. Walijczykowi nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki Cuellara. Były as Tottenhamu ma fenomenalną serię - strzelał gola w każdym dotychczasowym meczu ligowym. Można więc zadać sobie pytanie - Cristiano, quién?
Prowadzenie nie trwało jednak zbyt długo. Ledwie po 7 minutach, goście postanowili po raz pierwszy wybrać się w pole karne Realu. Efekt? Błąd Casemiro, który poskutkował rzutem karnym. To była pierwsza szansa dla Courtoisa na to, by dotknąć piłkę. Belgowi ta sztuka się udała. Musiał wyciągnąć piłkę z siatki po pewnie wykonanej jedenastce przez Guido Carrillo. Dla byłego napastnika AS Monaco był to pierwszy gol od... grudnia 2017 r. To by było na tyle, jeśli chodzi o pierwszą połowę. Warto jeszcze odnotować statystyki posiadania piłki. W pewnym momencie wyglądało to tak - 75% do 25% na korzyść Los Blancos. Przewaga nie ulegała wątpliwości. Real musiał ją tylko udokumentować strzelonym golem.
Nie trzeba było zbyt długo czekać. Ledwie trzy minuty po wznowieniu gry, Karim Benzema z dużą swobodą wygrał pojedynek główkowy i spokojnie przymierzył przy słupku. Radość została na chwilę storpedowała. Sędzia uznał, że Francuz faulował przed uderzeniem. W ruch poszedł VAR, który bardzo pomógł sędziemu spojrzeć, że w polu karnym nie doszło do żadnego przewinienia. Jak to nazwał Rafał Lebiedziński - było to pierwsze "VARAZO". Ładna nazwa, mam nadzieję, że się przyjmie. Z drugiej strony, liczę na to, że będzie niezwykle rzadko stosowana.
Pierwszy VARgol na Bernabeu 📺👌🏻 #RMALEG pic.twitter.com/jtV5patcwL
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) 1 września 2018
Mecz w drugiej połowie został zakończony w 5 minut. Na przestrzeni takiego czasu, Real strzelił kolejne dwa gole. W 61', Benzema pokazał pełnię swoich umiejętności i podwyższył prowadzenie. Widać, że odejście Cristiano i zmuszenie Karima do wzięcia odpowiedzialności za grę ofensywną przynosi efekty. Były napastnik Olympique Lyon wydaje się być uskrzydlonym od początku tego sezonu i oby nie spuścił z tonu. 5 minut później, wynik spotkania ustalił Sergio Ramos pewnie wykonując, kolejną w tym meczu, jedenastkę. Piłkarze Realu Madryt mogą wyjeżdżać na zgrupowania swoich reprezentacji (takich piłkarzy jest 9) z poczuciem dobrze wykonanej pracy.