Tottenham powalczy z Barcą o wielki talent?
Losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów już za nami i jak co roku przyniosło ono niemałe emocje. W związku z "mistrzowskim" podziałem na koszyki musiały powstać grupy śmierci i takie, w których za bardzo nie ma co podziwiać. Całe szczęście te pierwsze śmiało zrekompensują nam braki w innych zestawieniach. W jednej z mocnych grup zmierzy się na przykład Tottenham z Barceloną. Choć to Blaugrana jest faworytem, Koguty wcale nie stoją na straconej pozycji i mogą powalczyć, szczególnie na swoim stadionie. Co ciekawe, starcia w Londynie i stolicy Katalonii nie będą jedynymi bojami, które te zespoły stoczą tej jesieni. Jeden będzie odbywał się bowiem nie a płaskich jak stół murawach, a przy biurkach i telefonach komórkowych. Obydwie ekipy mają bowiem chrapkę na tego samego piłkarza i będą musiały zmierzyć się ze sobą o jego podpis.
Mówię tu bowiem o Frankiem De Jongu. Dwudziestojednoletni Holender może nie być znany szerszej publiczności, ale zapewniam was, że już niedługo będzie. Ajax dysponuje teraz kapitalną kadrą, a De Jong jest jednym z powodów, przez które można się nad nią tak zachwycać. Widzi to znaczna większość profesjonalnych skautów w Europie, dlatego nie ma się co dziwić, że zachęcają oni swoje kluby, by te sięgały po tego pomocnika. O tym, że jest nim zainteresowana Blaugrana mówiło się już jakiś czas temu. Teraz doszły do nas jeszcze informacje z Wielkiej Brytanii, konkretnie z redakcji The Sunday Express, że chętny jest też Tottenham. Pomocnika wstępnie wycenia się nawet na 40 milionów funtów. Więcej na pewno nie będzie kosztował, pozostaje więc kwestia tego, który klub bardziej przekona go do siebie pod względem kontraktowym.
Moim zdaniem, de Jong powinien wybrać Barcelonę. Do Tottenhamu po prostu mi nie pasuje. W Blaugranie mógłby za to być wstępnie wdrażany do zespołu jako następca Busquetsa. Choć Mauricio Pochettino na pewno umiałby wyciągnąć z niego maksimum, wydaje mi się, że Valverde miałby po prostu łatwiejsze zadanie, bo nie musiałby naciągać taktyki pod niego, a Argentyńczyk już nieco tak. Sam zawodnik pewnie też będzie wolał grać w Hiszpanii aniżeli na Wyspach, bo to w końcu spełnienie dziecięcych marzeń każdego młodego chłopaka.