Grajcie na Pique, on jest cienki!
Tutaj nie będzie miejsca na płacz i smuty, że porażka, że kompromitacja. Tutaj będzie wypunktowanie FC Barcelony, która miała dzisiaj jedno proste zadanie. Cytując Bogusia Lindę z Czasu Surferów "Nawet tacy goście jak wy, nie są w stanie tego spie...lić". Zapraszam niżej, pośmiejemy się trochę.
Zbrodnia
Tak sobie siedzę i dumam, od czego by tu zacząć...najlepiej zacząć od początku, więc tak zrobimy. Przed samym meczem mieliśmy kilka faktów. Leganes w tym sezonie jeszcze nie wygrał, Barcelona chce się zrehabilitować za ostatnią wpadkę, jaką był remis, Leganes miało zostać upokorzone, Messi miał strzelić ze 2-3 bramki i do domu. I tak faktycznie to wyglądało. Gospodarze wyszli na boisko z ustawieniem, jak na przegrywów przystało: 5-5-0, natomiast Barcelona w nieco eksperymentalnym w mojej opinii składzie z Tomkiem Vermaelenem na pozycji Jordiego Alby, oraz Munirem w ataku. Jak się potem okaże, cały ten misterny plan też w pizdu, ale jesteśmy dopiero na początku spotkania, szkalowanie będzie później. Spotkanie rozpoczęło się tak, jak oczekiwałem. Barcelona sobie podawała między sobą piłkę, stwarzała sobie akcje, starała się przeforsować podwójny mur Leganes i udało się już po chwili, po strzale Dembele, który jednak był niecelny. Kilka minut później Messi zaprosił w tango kilku zawodników rywala i jak można się spodziewać, zatańczył tak, że odciągnął 5 osób od niepilnowanego Coutinho, który może i nie przyjął piłki najpiękniej na świecie, ale oddał najpiękniejszy strzał, na jaki się zdobył i mamy 1:0 GOLGOLGOLGOLGOLGOLGOLGOLGOLGOLGOLGOLLLLLLLLLL Barcelona spełnia założenia i otwiera wynik w Madrycie...kurde, mogłem ten artykuł jakoś inaczej z Madrytem nazwać, żeby była kontrowersja. Zobaczmy najpierw tę brameczkę.
Philippe Coutinho Goal ⚽🔥 Leganes Vs Barcelona ⚽ ⚽ #Barcelona #Coutinho #Liga #football former #LFC player pic.twitter.com/yBei2udF1C
— FootballClanTV (@Footballclantv) 26 września 2018
Moje odblaskowe misie pysie tak pięknie grały w piłkę, że do końca pierwszej połowy już nie podwyższyły wyniku, a mogły chwilę później po strzale Messiego, który zatrzymał się na poprzeczce. Co w tym czasie robiło Leganes? Broniło się, ale trzeba im oddać, że mądrze atakowali. Choćby nie wiem co się działo, prawie każdą akcję kończyli strzałem. Miało to na celu tylko i wyłącznie zapewnienie sobie czasu na powrót do obrony. A jak coś wpadnie to będzie fajnie, w końcu lepiej wygląda 1:6 niż 0:6. Do końca pierwszej części spotkania już nic się nie działo a teraz UWAGA ACHTUNG ATTENTION 2 POŁOWA XDDDD
I kara
Dostałem znak sygnał, że już możemy się śmiać więc zapomnijmy o pierwszych 7 minutach drugiej połowy, sam ich nawet nie pamiętam. Nawet gdyby na boisko wybiegł papież to i tak nie przebiłby tego, co te wyżej wspomniane odblaskowe misie uczyniły. Dramat w dwóch aktach.
Pierwszy
Zatrzymajmy na chwilę tę karuzelę śmiechu, bo chcę Wam tutaj o czymś przypomnieć. Nabil El Zhar ma 170 cm wzrostu a kryjący go Pique 194 cm. 24 cm różnicy a ten hiszpański dzban nie zdołał powstrzymać El Zhara od zdobycia bramki GŁOWĄ.
Drugi
Huge mistake from Pique and Real player on loan Óscar gives Leganes the lead 2-1 #LeganesBarça pic.twitter.com/pPXei46qa5
— Nicolai Steffensen (@NicolaiSteffen1) 26 września 2018
Wiecie co jest najlepsze? Że te dwie bramki, dzieli jakaś minuta z groszami, nawet mniej. Nie jestem pewien, ale ledwo zdążyłem koledze napisać o pierwszej stracie, padła druga. Pozwólcie mi, że znów trochę poszkaluję tutaj Pique za tę nieprawdopodobną samobójczą asystę i wypunktuję, jakie miał warianty w tej sytuacji:
- mógł nic nie robić
- mógł podać do Ter Stegena
- mógł wybić na róg
- mógł wybić na aut
- mógł przetrzymać piłkę
Co zrobił Pique? Podał elegancko piłeczkę, do typa który się o nią prawie nie zabił, ale strzelił i to jest najważniejsze. Zrobił coś pożytecznego. Ja się serio staram tutaj nie przeklinać. Nie boli mnie to, że moja drużyna przegrała, bo przegrywała i przegrywać będzie. Denerwuje mnie tylko i wyłącznie brak konsekwencji po stracie drugiej bramce. To wyglądało, jakby Barcelona próbowała jak najmniejszym nakładem sił wygrać, czy może wyrównać, bo tylko na to było ich stać. Nie wmówicie mi, że strzał Coutinho czy dobitka Rakiticia to było staranie się. Nie wmówicie mi, że wpuszczenie Jordiego Alby i Suareza w zamian za te eksperymentalne gówno to dążenie do wyrównania wyniku. Nie, bo tam nie było widać nic. Barcelona powinna przybić gwoździami Jezusowymi tych 10 chłopa bezpośrednio do własnej bramki, powinna atakować, strzelać, nie pozwalać wziąć oddechu Leganes. A co zrobili to już nie muszę Wam przypominać. Powiem tylko, że przykro się takie coś oglądało. Na koniec kilka spostrzeżeń które sobie pozwoliłem zanotować, podczas tego spotkania:
- Fajnie jak Dembele nie jest kontuzjowany
- Coutinho powinien mieć stałe miejsce w podstawowym składzie
- Środkowy obrońca na lewej obronie to nie jest najlepszy pomysł
- Wegetariańskie Pringles smakują tak samo jak te, przy których produkcji pewnie zabija się wagony krów
- Valverde to już nie jest Trener przez duże T
- Co miał w głowie typek, taranujący Ter Stegena pod koniec meczu?
Tradycyjnie po porażkach i nudnych meczach, nie dziękuję, nie pozdrawiam, nie szanuję.