Real Madryt przegrywa z Alaves!
Real Madryt w ostatnim czasie zawodzi na całej linii. Dwie porażki i remis w trzech poprzednich spotkaniach to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwać kibiców i samych zawodników. Starcie z Deportivo Alaves miało być meczem na przełamanie. Miało, ale nie było. „Królewscy” ulegli gospodarzom 0:1 i wracają z Vitorii bez punktów!
Alaves: Pacheco – Navarro, Laguardia, Maripan (88' Aguirregabiria), Duarte – Brasanac, Pina, Mubarak (74' Manu Garcia) – Gomez (67 Sobrino), Calleri, Jony
Real: Courtois – Odriozola, Ramos, Varane, Nacho – Kroos, Modrić, Casemiro (62' Asensio) – Bale (80' Vinicius Junior), Benzema (46' Diaz), Ceballos
Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczął Real Madryt. Piorunujące ataki gości prognozowały, że bramka jest tylko kwestią czasu, co tylko potwierdzał bramkarz gospodarzy, który kilkukrotnie musiał ratować swój zespół przed utratą gola. Posiadanie piłki zawodników „Królewskich” utrzymywało się przez większość pierwszej połowy na poziomie 75-78%, ale co z tego, skoro nie przynosiło żadnych pozytywnych efektów? Mecz ten niczym nie różnił się od ostatnich spotkań drużyny z Madrytu. Niecelne podania i strzały, brak pomysłu na grę w ofensywie, podstawowe błędy w obronie i podczas wyprowadzania piłki oraz cała masa niepotrzebnych fauli.
Jednak nie tylko „Królewscy” grali fatalnie. Deportivo Alaves bardzo głęboko cofnęło się na swoją połowę i czekało na szanse z kontrataków. No i na czekaniu się skończyło, gdyż nie wykorzystali żadnej okazji i zanotowali jedynie jedną sytuację bramkową - dodatkowo strzał ten był zablokowany. Gra obu zespołów wyglądała tak, jakby prześcigały się w rozpieprzaniu świetnie zapowiadających się akcji, stąd też o pierwszej połowie nie można powiedzieć w zasadzie nic pozytywnego. No może tyle, że na pierwszy celny strzał „Królewskich” czekaliśmy zaledwie kilka minut, a nie jak w poprzednich ligowych spotkaniach do końcówki pierwszej połowy.
Druga część spotkania to kontynuacja „podchodów” z pierwszych 45 minut. Obie drużyny wciąż nie miały żadnego pomysłu na grę. Real Madryt powoli tracił swoją przewagę i do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy gospodarzy. I to właśnie oni przeprowadzili pierwszą poważniejszą akcję. W 77 minucie spotkania Jony otrzymał znakomite podanie na wolne pole, przemknął lewą stroną boiska i oddał strzał. Niestety dla gospodarzy piłka minęła bramkę tuż obok prawego słupka.
A później stało się coś, do czego przyzwyczaili nas zawodnicy „Królewskich”. Gol w doliczonym czasie gry głową. Ile razy to Sergio Ramos ratował tak punkty swojemu zespołowi? Jednak nie tym razem! W 95 minucie spotkania Manu Garcia z najbliższej odległości zapakował bramkę rywalom i zapewnił swojej drużynie pierwsze zwycięstwo z Realem Madryt w historii.