Simeone przedłuży umowę. Astronomiczna pensja
Radio “MARCA” podało dziś rano do wiadomości, że trwające od kilku miesięcy negocjacje Diego Simeone z Atletico Madryt są w końcowej fazie i zaowocują przedłużeniem umowy i niemałą podwyżką dla Argentyńczyka.
Według doniesień, trener “Los Colchoneros” miałby po przedłużeniu umowy zarabiać więcej, aniżeli ktokolwiek w historii klubu, wliczając w to nawet głośny, wymuszony groźbami odejścia, kontrakt Antoine’a Griezmanna opiewający na 25 milionów euro rocznie. Sprawiłoby to, że Atleti na trenera i jednego piłkarza wydawałoby rocznie więcej niż Real na Modricia, Ramosa i Marcelo razem wziętych.
Paranoja.
Kontrakt ma być zawarty na zasadach wieloletniej przyjaźni i wzajemnego zaufania, bez popularnych ostatnio zapisów o wielomilionowych odszkodowaniach w przypadku zerwania współpracy, co akurat należy propsować.
Gil Marin, jedna z najważniejszych osób w klubie uważa, że “Cholo” jest podstawą do zachowania stabilizacji i utrzymywania stylu, w jakim budowany jest projekt, co pięknie pokazuje, jakie ten klub ma ambicje. ILE MOŻNA grać minimalistycznym stylem na 1:0, mając w składzie takich kocurów jak Griezmann czy Lemar? Oczywiście, Simeone niepodważalnie zagwarantował drużynie ogromny skok jakościowy kilka lat temu, ale nie można nie odnieść wrażenia, że od trzech sezonów trwa stagnacja i wypadałoby coś zmienić.
Atletico wychowało sobie latami dwie pijawki, które pod pretekstem przywiązania do klubu będą wysysać z niego ponad 50 milionów euro rocznie. To jest w sumie zabawne, bo odbywa się to ku uciesze kibiców i zarządu. Ich hajs, ich sprawa, ale niech nie płaczą, jeśli za kilka lat klubowy kucharz będzie musiał podawać zupki chińskie i kanapki z pasztetem podlaskim, a trenować będą musieli piłką firmy Laser.