Barcelona może pokrzyżować plany Manchesteru City
Barcelona i Manchester City mają wiele wspólnego. Jeszcze do niedawna co prawda były na kompletnie odległych, piłkarskich biegunach, ale teraz są do siebie podobne. Wszystko przez wpływ Pepa Guardioli, który zaimplementował w Manchesterze ten sam styl, który preferował w stolicy Katalonii. W Barcelonie wciąż uwielbiają swojego byłego szkoleniowca i na ten moment kluby mogłyby mieć w sumie międzynarodową zgodę, ale okazuje się, że raczej bliżej im do kosy. O co poszło? Co się stało? Czy ktoś komuś obraził matkę?
Otóż nie, bo mamy do czynienia z poważnymi osobami zarządzającymi poważnymi klubami, więc nikt tu nie będzie cudzych mamusi tykał. Co nie znaczy jednak, że nie ma w takim razie innego powodu do konfliktu, bo jest. Jabłkiem niezgody ma być w tym wypadku Tanguy Ndombele. "Daily Mirror" podał bowiem, że Francuzem zaczęła interesować się Barcelona. Do tej pory faworytem do pozyskania pomocnika Lyonu był za to Manchester City. Obywatele byli nawet skłonni zaoferować zimą 70 milionów funtów tylko po to, by Francuz do nich dołączył. Taka sumka skutecznie odstraszyła innych zainteresowanych w postaci Tottehamu i Evertonu, ale jak widać tylko zachęciła Barcelonę.
Katalończycy będą szukali jeszcze jednego pomocnika, gdyż wciąż niewiadoma jest przyszłość Vidala, który przecież nie do końca zadowolony jest ze swojego pobytu w Barcelonie. Możliwe jest jego rychłe odejście, a wtedy trzeba będzie go kimś zastąpić. Młody Ndombele wydaje się kapitalną opcją. Nie byłby jeszcze zawodnikiem pierwszego składu, ale powoli wdrażałby się do zespołu. Poza tym, miałby wokół siebie mnóstwo rodaków, którzy na pewno chętnie pomogliby mu w aklimatyzacji, więc ten proces przebiegłby wzorowo. Problemem nie powinny być też pieniądze. Katalończycy są w stanie finansowo dorównać Manchesterowi City, nawet jeśli z kranu nie leci im diesel.
Wszystko wskazuje na to, że walka o Ndombele będzie najbardziej zaciętą bitką tej zimy i gdyby Wojtek Gola z Boxdelem tylko mogli, to chętnie ustawili by w ringu Valverde z Guardiola na Fame MMA 3. Wydaje się jednak, że to mało możliwe i panowie muszą toczyć bój pod krawatami w biurach, co oczywiście jest dużo bardziej dżentelmeńskie, ale nie oszukujmy się, dużo nudniejsze.