Łódź podwodna jednak może zatonąć
Kiedy czasami czytamy o łodziach podwodnych, zastanawiamy się czy mogą one właściwie zatonąć? Odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak. Wystarczy się trochę zainteresować tematem i owe masło przestaje być maślane. Dzisiaj byliśmy świadkiem kolejnego zatonięcia, tym razem żółtej łodzi podwodnej z Villarreal, na katalońskim gruncie. Więcej poniżej.
Składy
FC Barcelona: ter Stegen - Alba, Lenglet, Pique, Semedo - Busquets, Rakitic, Vidal - Coutinho, Messi, Dembele
Villarreal: Asenjo - Alfonso, Ruiz, Alvaro, Mario Gaspar - Cazorla, Caceres, Trigueros - Fornals, Moreno, Chukwueze
Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze przed meczem z Villarreal mam większe obawy niż przed innymi rywalami, pomijając Real Madryt. Mimo tego, że od ostatniego zwycięstwa nad Barceloną mija ponad 10 lat, to zawsze stawiali ciężkie warunki i nie dawali się pokonać bez wojny. Z tego względu podchodziłem do tego spotkania z szacunkiem i liczyłem na szybkie prowadzenie Barcelony, a potem kontrolę na boisku. Cóż, nieco się przeliczyłem, ale też mogę być zadowolony. To był też szczególne spotkanie nie dla Messiego, Coutinho czy innego piłkarza, a dla Ernesto Valverde, dla którego był to mecz numer 400 w swojej trenerskiej karierze w Hiszpanii. Warto dodać, że 11 lat temu pracował też w Villarreal jako trener i zajął z klubem 5. miejsce w tabeli, zagrał w Pucharze UEFA, gdzie odpadł w 1/16 finału z Wolfsburgiem.
Przechodząc do samego spotkania, nie było ono jakoś porywające. Poza kompletną kontrolą ze strony gospodarzy, przytrafiło się kilka baboli ze strony "Blaugrany", kiedy to krótko po rozpoczęciu spotkania Lenglet miał do zrobienia jedno proste zadanie, przyjąć i wybić piłkę przed siebie w pizdu. Co zrobił zatem nasz Francuz? Poczekał, aż piłka zakozłuje kilka razy i mając na plecach napastnika, dał mu się obrócić i doprowadzić do strzału, który szczęśliwie dla Barcelony, skończył się obiciem słupka. Dobry ten nasz obrońca. Taki nie za dobry, nie za słaby. Tutaj apel do władz Barcelony, poproszę zimą jakiegoś dobrego stopera jako zamiennika. Byle by mu się chciało bronić. A i Umtitiego możecie wyleczyć, bo sam Pique na dłuższą metę nie wyrobi za dwóch.
Wybawienie moje nadeszło dopiero w 36. minucie za sprawą wyżej wspomnianego Gerarda zwanego Pique bądź Shakira. Niezwykle aktywny dzisiaj Dembele dośrodkował z prawej strony boiska prosto na głowę Pique, którego nie za dobrze pokrył obrońca. Bramkarz miał jeszcze piłkę na palcach, ale to nie wystarczyło i mamy 1:0.
Wspominałem też wcześniej o Dembele. Faktycznie dzisiaj sprawiał wrażenie jakby mu zależało na tym klubie i na roli jaką odgrywa. Za każdym razem gdy dostawał piłkę, starał się coś ciekawego z nią zrobić. A to zatańczyć przy linii końcowej z obrońcą, a to wrzucić w pole karne. Generalnie bardzo dużo próbował, ale nic z tego nie wynikało. Jednak w jego przypadku liczą się chęci a to najważniejsze. Nieco mniej widoczny z ofensywnej trójki był Coutinho, którego pierwszy raz zauważyłem dopiero pod koniec spotkania, kiedy popisał się swoim firmowym zejściem do centrum i strzałem na bramkę. Niestety niecelnie.
Nie przedłużając zbytnio tego tekstu, bo nawet nie ma czym, grzechem byłoby nie wspomnieć o cudownej zmianie Valverde, kiedy to niespodziewanie ściągnął Arturo Vidala, wpuszczając Carlosa Alene. Byłem przekonany, że trener ściągnie Jordiego Albę, który kilka minut wcześniej po ciosie łokciem w potylicę wyglądał bardzo nieciekawie i sądziłem, że zejdzie, a formacja zmieni się na 3-4-3. Tak się jednak nie stało i dobrze, bo wtedy w 87. minucie, Messi nie mógłby wykazać się swoim geniuszem standardowym najzwyklejszym podaniem, jakich oglądamy dziesiątki właśnie do Aleni, któremu nie pozostało nic innego, tylko wbić futbolówkę do bramki. Był to z pewnością duży zastrzyk pozytywnej energii dla samego Carlosa, bo teraz Valverde będzie mógł się poważniej zastanawiać, nad zwiększeniem ilości minut dla tego chłopaka. Przydadzą mu się do ewentualnego transferu, lub kto wie, wejścia nawet do podstawowej jedenastki.
Na zakończenie pragnę podsumować ten mecz tym, że był poprawny, taki jakiego się spodziewałem. Ode mnie to wszystko, do widzenia i do następnego.