Atletico pewnie wygrywa w jednym z hitów kolejki
W hitowym spotkaniu 15. kolejki LaLiga Santander, Atletico udało się wygrać bez większych problemów grając w swoją ulubioną grę. "Los Colchoneros" spokojnie wykorzystali niemal wszystkie klarowne sytuacje i rozbili Deportivo Alaves 3:0, co dla gości jest byt surowym wymiarem kary, jednak na karę samą w sobie podopieczni Abelardo zdecydowanie zasłużyli.
Atletico 3:0 Deportivo(Kalinić 25', Griezmann 82', Rodri 88')
Składy:
Atletico: Oblak – Arias, Savić, Lucas(Gimenez 36'), Saul – Correa, Rodri, Thomas, Lemar(Montero 63') – Kalinić(Vitolo 56'), Griezmann
Deportivo: Pacheco – Aguirregabiria(Sobrino 81'), Laguardia, Navarro, Duarte – Pina, Wakaso(Baston 46'), Garcia – Ibai Gomez(Burgui 72'), Calleri, Jony
Pierwsza połowa była połową walki, czego zdecydowanie mogliśmy się spodziewać po obu drużynach. W pierwszych 22 minutach zobaczyliśmy już po 2 żółte kartki dla każdej z drużyn(SZOK I NIEDOWIERZANIE). Atletico starało się atakować i prowadzić grę, jednak Deportivo nie chciało odstawać od „Rojiblancos”, Podjęli kilka prób ataku pozycyjnego znakomicie ustawiając się przy przechodzeniu z ofensywy do defensywy, co odcinało piłkarzy Simeone od możliwości kontry. Pod obiema bramkami padło kilka groźnych strzałów po dośrodkowaniach, jednak nie były one wystarczająco celne.
W 25. minucie Santiago Arias znakomicie dośrodkował i trafił prosto w brzuch Nikoli Kalinicia. Chorwat nie musiał nawet oddawać strzału aby zmusić Pacheco do kapitulacji, pewnie jakby musiał oddać strzał, to miałoby to podobny efekt do starań się o gola redaktora Rusinka na Naszym majowym zlocie. Deportivo nie złożyło jednak broni, postanowili walczyć o wyrównanie. Ibai Gomez oddał soczysty strzał zza pola karnego, jednak dokręcał się zbyt do środka światła bramki Oblaka, który nie miał z nim większych problemów.
10 minut później, z powodu nieprzyjemnie wyglądającego zgięcia kolana w bok boisko opuścić musiał Lucas Hernandez, a zastąpił go wracający po kontuzji Jose Maria Gimenez. Ostatnim, co wypada z pierwszej połowy wyróżnić, to popis techniczny Ibaia Gomeza, który po problemach z opanowaniem piłki przebiegł z nią dobre dwadzieścia kilka metrów żonglując futbolówką.
Przerwa.
W drugą część meczu „Materace” weszły na pełnej, wysoki pressing, pełna kontrola i grad strzałów na bramkę, po jednym z rzutów rożnych Gimenez trafił w słupek. Po 10 minutach drugiej połowy „Cholo” zaczął działania zabijające widowisko i zdjął napastnika kosztem pomocnika dając sygnał, że powoli przechodzi do bronienia wyniku. Atletico kocha 1:0 i nic tego nie zmieni, nawet gol Ramosa w Lizbonie nie był w stanie zabić uczucia, jakim „Los Colchoneros” darzą tenże wynik. „Co zrobisz? Nic nie zrobisz.” Nadal oglądaliśmy próby Ibaia Gomeza, jednak za każdym razem były one o dwa włosy od zamierzonego celu. Simeone wykorzystał limit zmian już pół godziny przed końcem meczu i ściągnął bezproduktywnego Lemara dając szanse młodziutkiemu Montero.
Piłkarze Deportivo przejęli inicjatywę i za wszelką cenę starali się wyrównać, jednak w ich próbach ciągle czegoś brakowało. W 72. minucie Abelardo podjął kontrowersyjną moim zdaniem decyzję, zdejmując Ibaia Gomeza, będącego najjaśniejszym punktem ekipy z Vitorii. Potem tempo siadło, ale Atleti dostało szansę jakiej oczekiwało. Po przechwycie piłki pod własnym polem karnym znakomicie ruszył Vitolo i zagrał do Griezmanna, któremu idąc sam na sam przeszkadzał Laguardia, wślizg stopera skierował piłkę na słupek, a francuzowi pozostało dobić ją z metra do bramki i zapewnić swojej drużynie 3 punkty. 5 minut później z zamieszania pod bramką skorzystał Rodri i dobił piłkę do pustaka.
Deportivo oberwało bardziej, niż na to zasłużyło. Ale z drugiej strony na Atletico potrzeba było znacznie więcej niż agresja i wybieganie, z którego słynie drużyna z Kraju Basków, zabrakło jakości czysto piłkarskiej, którą na Metropolitano pokazali dziś wyłącznie Rojiblancos. Czy to będzie początek końca przygody Alaves z czołówką tabeli? Być może, ten sezon musi się w końcu naprostować.