Etatowy triumfator Ligi Europy gra dalej
Przed wieczornym daniem głównym, jakim są z pewnością dzisiejsze mecze Champions League, mogliśmy zasiąść do przystawki w postaci meczu Ligi Europy. W rewanżowym spotkaniu Sevilli z Lazio ponownie górą była drużyna z Hiszpanii, która zameldowała się w kolejnej fazie rozgrywek.
Składy:
Sevilla: Vaclik – Gomez, Kjaer, Mercado – Escudero (6’Promes), Sarabia, Mesa (81’Rog), Vazquez, Navas – Ben Yedder, Silva (63’Amadou)
Lazio: Strakosha – Patric (48’Correa), Acerbi, Radu – Marusic, Milinkovic-Savic (56’Romulo), Badelj (76’Durmisi), Cataldi, Lulic – Immobile, Caicedo
W pierwszym spotkaniu w Rzymie, Sevilla za sprawą Wissama Ben Yeddera odniosła raczej zasłużone zwycięstwo, co postawiło ją w dużo korzystniejszej sytuacji przed rewanżem na Ramón Sánchez Pizjuán.
Na początku dzisiejszego meczu z większym animuszem zaatakowali goście. Stworzyli sobie dwie przyzwoite sytuacje, oddali również obiecujący strzał z rzutu wolnego. Jak jednak powszechnie wiadomo, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 20 minucie strzał w środek bramki Lazio oddał będący w tym sezonie w świetnej formie Pablo Sarabia. Bramkarz gości, Thomas Strakosha nie zachował się najlepiej. Odbił piłkę praktycznie wprost pod nogi nadbiegającego Wissama Ben Yeddera, który nie miał żadnych problemów, aby umieścić ją w siatce. Sytuacja Lazio w dwumeczu zrobiła się bardzo trudna.
Widać było, że goście po przyjęciu ciosu od francuskiego napastnika przez dłuższą chwilę nie mogli się otrząsnąć. Kilka niezłych akcji Sevilli mogło skończyć się dużo groźniej, gdyby drużyna z Hiszpanii była trochę bardziej dokładna i precyzyjna.
Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, choć zdecydowanie bardziej konkretna w ofensywnych poczynaniach była ekipa Pablo Machína. Lazio z przodu zrobiło zbyt mało, aby realnie myśleć o możliwości wywalczenia awansu.
Początek drugich 45 minut nie powalał na kolana. Rzymianie pierwszą poważną okazję mieli w 56 minucie. Fenomenalna piłka od Sergeja Milinkovicia-Savicia spadła tuż pod nogi niekrytego Francesco Acerbiego. Włoski stoper, jak na obrońcę przystało, nie był w stanie odpowiednio sfinalizować akcji i uderzył wprost w interweniującego Tomasa Vaclika.
Parę minut później piłkarze oraz kibice Lazio mogli uwierzyć w to, że awans podopiecznych Simone Inzaghiego jest jeszcze możliwy. Drugą żółtą kartką ukarany został Franco Vazquez. Od tego momentu piłkarze z Włoch odważniej ruszyli do przodu. Bardzo sprawnie na boiskowe wydarzenia zareagował Pablo Machín, wprowadzając za André Silvę obrońcę - Ibrahima Amadou.
Jak okazało się parę minut później, nie było to jednak konieczne. Nieodpowiedzialne zachowanie Adama Marusicia, który zdzielił łokciem jednego z piłkarzy Sevilli poskutkowało wyrzuceniem Czarnogórca z murawy. Nadzieje Lazio na powrócenie do rywalizacji prysnęły właściwie bezpowrotnie.
Potwierdziło się to w 79 minucie. Świetna indywidualna akcja Jesúsa Navasa i podręcznikowe wykończenie ze strony Pablo Sarabii. Hiszpan nie dał najmniejszych szans Strakoshy i tym samym przypieczętował awans drużyny z Andaluzji.
Sevilla czeka więc na jutrzejsze rozstrzygnięcia w pozostałych spotkaniach Ligi Europy oraz losowanie 1/8 finału, które wyłoni jej kolejnego rywala. Lazio natomiast może już się skupić na walce o czwartą pozycję w tabeli Serie A oraz rywalizacji w Pucharze Włoch, w którym to Rzymianie zawędrowali do półfinału.