(Nie)szczęśliwy remis Eintrachtu
Przed tym spotkaniem bardzo dużo osób kibicowało szczerze Eintrachtowi. I wcale mnie to nie dziwi, ponieważ w tym sezonie Frankfurt pisze jedną z lepszych historii i romantycy futbolu lubią wspierać takie drużyny. Muszę Was jednak rozczarować, że spotkanie zakończyło się smutnym i bezbramkowym remisem. Dobra wiadomość jest taka, że przynajmniej przebieg gry nie odzwierciedlał końcowego wyniku.
Frankfurt XI: Trapp, Hinteregger, Hasebe, N'Dicka, Da Costa, Fernandes, Rode, Kostic, Gacinovic, Haller, Jovic.
Inter XI: Handanovic, D'Ambrosio, De Vrij, Skriniar, Asamoah, Vecino, Brozovic, Politano, Valero, Perisic, Lautaro Martinez.
Mecz rozpoczęli lepiej goście z północnych Włoch, którzy szybko narzucili Orłom z Frankfurtu, swoje zasady gry. Eintracht jednak nie dawał sobie tak łatwo w kaszę dmuchać i skuteczną grą w obronie uniemożliwiał ofensywne ataki Interu. Właściwie to pierwszy jakiś przebłysk pod bramką, godny odnotowania miał miejsce w 15 minucie. Luka Jović oddał strzał po indywidualnej akcji ale bądźmy szczerzy - strzał wyglądał jakbyś w karierze jednym zawodnikiem w Fifie był na wykończeniu energii i strzelił z 30 metrów. Handanović do tej pory bezrobotny.
W okolicach 22 minuty po ładnej akcji Interu, sędzia jakimś cudem dopatrzył się faulu w polu karnym Eintrachtu i podyktował rzut karny. Powtórki postawiły tę sytuację pod olbrzymim znakiem zapytania, jednak doskonale znamy zasady. Jeśli VAR milczy, sędzia robi swoją robotę. Do futbolówki podszedł nie kto inny jak Brozović. Kevin Trapp jednak doskonale przeczytał intencje Chorwata i tylko dzięki niemu, Eintracht nie stracił w pierwszej połowie żadnej bramki, mimo, że bezpośrednio po rzucie karnym, wykazał się refleksem po strzale piętą po rzucie rożnym. Pierwsze 45 minut pokazało, że niespodzianki nie ma. Inter był zdecydowanie lepszą drużyną.
Na drugą połowę wyszły dwie kompletnie różne drużyny. Gdybym nie widział różnicy w twarzach i koszulkach, pomyślałbym, że zawodnicy po prostu się zamienili koszulkami. W drugiej połowie, i tu będę kompletnie obiektywny, Inter Mediolan nie istniał. Inter w drugiej połowie był gnieciony przez Eintracht, jednak nie rozgnieciony. Orły z Frankfurtu w ciągu 10 minut mogli zdobyć spokojnie dwie bramki, a w całej połowie ze cztery. Była kontrowersja przy faulu dla Eintrachtu, który powinien zakończyć się rzutem karnym. Wściekły Adi Hütter musiał udać się na trybuny. Na bramkę strzelał Hinteregger - obrońca, Gacinović - pomocnik, Jović - napastnik. Każdy człon drużyny starał się dzisiaj zagrozić bramce strzeżonej przez Handanovicia, jednak nikt z wcześniej wymienionych nie podołał. Spotkanie kończy się remisem, a za tydzień, czwartek będzie dla kogoś bardzo smutny. Eintracht remisuje szczęśliwie - bo z Interem to nie jest najgorszy wynik, a jednocześnie nieszczęśliwie - bo był potencjał na więcej. Dobranoc.