''Kanonierzy'' wykonali zadanie - Echa meczu Arsenal - Napoli
Mecz w Londynie był jednym z najlepiej zapowiadających się w tej rundzie Ligi Europy. Losy tego spotkania miały toczyć się do ostatnich minut, lecz gospodarze dość szybko obrali kierunek i sprawę zwycięstwa w tym pojedynku wyjaśnili jeszcze w pierwszej połowie. Po bramce Aarona Ramseya oraz samobójczym trafieniu Kalidou Koulibaly'ego górą był Arsenal, który przybliżył się do awansu do kolejnej rundy.
Składy:
Arsenal: Cech - Sokratis, Koscielny, Monreal - Maitland, Kolasinac, Torreira (77' Torreira), Ramsey, Ozil (67' Mkhitaryan) - Aubameyang, Lacazette (67' Iwobi)
Napoli: Meret - Hysaj, Maksimović, Koulibaly, Rui - Allan, Ruiz (83' Ounas), Callejon, Zieliński - Insigne (83' Younes), Mertens (66' Milik)
Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że zdecydowanie ciekawsze są spotkania Ligi Mistrzów. Tak przynajmniej było do bieżącego tygodnia. Po meczach Tottenhamu z Manchesterem City, Manchesteru United z Barceloną oraz pojedynku Ajaksu i Juventusu dostaliśmy jasny przekaz, że po raz pierwszy od bardzo dawna zdecydowanie atrakcyjniejsze będą pojedynki w Lidze Europy. Tak przynajmniej było w Londynie, gdzie miejscowy Arsenal podejmował Napoli z Piotrkiem Zielińskim w składzie. Tym razem Carlo Ancelotti zdecydował się, że drugi z rodaków, Arkadiusz Milik rozpocznie mecz z ławki, ale w sumie czy coś by to zmieniło?
Od samego początku stroną przeważającą byli gospodarze, którzy po przejęciu środka pola, natychmiastowo ruszyli do ataku. Świetnie prezentowały się wahadła, a w szczególności młody Ainsley Maitland-Niles, który siał popłoch w szeregach włoskiej drużyny. Od pierwszego gwizdka problemy z jego zatrzymaniem miał Mario Rui. Pierwsze efekty tak ofensywnej gry ujrzeliśmy już w 15. minucie spotkania, kiedy to akcję młodego Nilesa zakończył Aaron Ramsey, który nie dał szans bramkarzowi przyjezdnych i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Gra po tym golu zbytnio się nie zmieniła i stroną dominującą nadal byli "Kanonierzy". Fenomenalne spotkanie w drużynie z Londynu rozgrywał Lucas Torreira, który dosłownie schował do kieszeni swoich rywali w postaci Fabiana Ruiza oraz Allana. Nie bez przyczyny poruszyłem temat reprezentanta Urugwaju, gdyż zaledwie 10 minut po golu Ramseya, 23-latek sprawił, że na tablicy mieliśmy wynik 2:0. Fenomenalne przełożenie rywala, a następnie strzał w światło bramki sprawił, że piłkę odbiła się od Kalidou Koulibaly'ego i totalnie zmyliła Alexa Merata, wpadając do siatki. Pierwsza połowa zdecydowanie była pod dyktando gospodarzy. Bardzo słabe boki obrony, a także brak dominacji w środku pola sprawiły, że po pierwszej połowie w lepszych humorach do szatni schodzi gospodarze.
Nie inaczej było również w drugiej połowie. Znów zdecydowanie groźniejszy był Arsenal tyle, że tym razem jego gra opierała się głównie na kontratakach. Świetne okazje mieli Alexandre Lacazette oraz Pierre-Emerick Aubameyang, lecz w przeciwieństwie do pierwszej odsłony zdecydowanie lepiej poczynał sobie Alex Meret. Swoje szanse miało również Napoli, który przy lepszej skuteczności mogło nawet zremisować w tym meczu. Najpierw idealne dogranie do Driesa Mertensa posłał Lorenzo Insignie, lecz Belg minął się z piłkę i tą bez problemów przejął Petr Cech. Jeszcze lepszą sytuację miał Piotrek Zieliński, który strzelając na wślizgu przeniósł piłkę nad poprzeczką, nie zmieniając rezultatu na tablicy wyników.
Druga połowa w porównaniu do pierwszej była bardzo pasywna. Na pierwszy rzut oka było widać, że dwubramkowe prowadzenie zadowala "Kanonierów" i ten więcej do szczęścia nie potrzebuje. Zdecydowanie lepiej wyglądało to po stronie Napoli. Wreszcie sprawy w swoje ręce wzięły boki obrony, które co jakiś czas posyłały groźne dogranie w pole karne. Było to jednak za mało i po dość nudnej drugiej odsłonie górą był Arsenal, który po tym spotkaniu przybliżył się do kolejnej rundy.
Arsenal 2:0 Napoli
1:0 |15' Ramsey
2:0 |25' Koulibaly (sam)