Wielki Czwartek – zapowiedź 1/4 finału LE (rewanże)
Zaczynamy najważniejsze wydarzenie w roku liturgicznym dla Kościoła rzymskokatolickiego poprzedzające Święta Wielkiejnocy czyli Triduum Paschalne. Ten dzień będzie równie istotny dla fanów kilku klubów europejskiej piłki. Dzisiejszego wieczora cztery stadiony będą głównymi arenami walki o półfinał Ligi Europy. Kto jest bliżej awansu do czołowej czwórki w tym europejskim pucharze?
SSC Napoli – Arsenal (pierwszy mecz 2:0 dla Arsenalu)
„Kanonierzy” wykonali pierwszy krok w kierunku półfinału po zwycięstwie na własnym obiekcie 2:0. Anglicy mają solidną zaliczkę, by móc wierzyć w drugi sezon w czołowej czwórce Ligi Europy. Trener neapolitańczyków, Carlo Ancelotti, jest świadomy trudnego zadania, jakie czeka jego podopiecznych. Nie są jednak na straconej pozycji, bo Włosi mają bardzo korzystny bilans u siebie w starciach z wyspiarskimi rywalami - tylko Manchester City znalazł sposób na klub spod Wezuwiusza. Dla obu klubów Liga Europy to ostatnia szansa na zakończenie bieżącego sezonu z jakimkolwiek sukcesem. Nadzieją na korzystny wynik dla „Azzurri” ma być bramkostrzelne trio – Dries Mertens/Lorenzo Insigne/Arkadiusz Milik w tym sezonie było odpowiedzialne za 47 bramek Napoli we wszystkich rozgrywkach.
Eintracht Frankfurt – SL Benfica (pierwszy mecz 4:2 dla Benfiki)
Spotkanie rozegrane w stolicy Portugalii było prawdziwym show w wykonaniu Joao Felixa. Nastolatek został najmłodszym zdobywcą hat-tricka w historii Ligi Europy. Poprzednim rekordzistą był Marko Pjaca, ale Portugalczyk ma predyspozycję do większej kariery w porównaniu do zawodnika, który aktualnie jest wypożyczony do Fiorentiny. Zespół z Frankfurtu nad Menem nadal jednak ma sporą wiarę w sukces. Małą przesłanką może być fakt, że dzisiejsze spotkanie rozpoczną w kompletnym składzie. Trudno przecież zakładać, że ponownie zdarzy się sytuacja, gdy któryś z piłkarzy Eintrachtu zobaczy czerwoną kartkę już w dwudziestej minucie meczu. A trzeba zaznaczyć, że zespół z Niemiec zdołał strzelić dwa gole grając już w osłabieniu.
Chelsea – Slavia Praga (pierwszy mecz 1:0 dla Chelsea)
Slavia po raz kolejny postawiła twarde warunki faworyzowanemu zespołowi. „The Blues” ostatecznie osiągnęli sukces, ale na zwycięską bramkę musieli czekać aż do 86. minuty spotkania rozgrywanego w stolicy Czech. Nie zmienia to faktu, że Chelsea jest o krok od rekordu. Jeśli dzisiejsze spotkanie nie zakończy się porażką gospodarzy, to zespół z Londynu będzie niepokonany po raz piętnasty z rzędu! Ten scenariusz jest realny, bo Chelsea nie przegrywa u siebie meczów z czeskimi zespołami.
Valencia CF – Villarreal CF (pierwszy mecz 3:1 dla Valencii)
Przez dłuższy czas wydawało się, że pierwszy rozdział tej rywalizacji zakończy się remisem. Aż przyszedł doliczony czas gry i „Nietoperze” wrzuciły wyższy bieg. W dwie minuty doliczonego czasu gry Valencia raczej zapewniła sobie awans do półfinału. Zespół z dolnych okolic LaLiga potrzebuje strzelić aż trzy gole, by realnie liczyć na przejście Valencii. Obrońcy Villarreal przede wszystkim muszą mieć oko na Goncalo Guedesa. Portugalczyk wraz z początkiem marca odzyskał formę. Wychowanek Benfiki w ostatnich dwóch miesiącach zanotował sześć trafień we wszystkich rozgrywkach.
GAME DAY! 🥳
— UEFA Europa League (@EuropaLeague) 18 kwietnia 2019
Predict your #UEL final 4️⃣🧐