Arsenal krok bliżej finału - echa meczu Arsenal vs Valencia
Kilkanaście minut temu na Ashburton Grove (bo tak nazywa się stadion Arsenalu w europejskich pucharach) zakończyło się spotkanie Arsenalu z Valencią w ramach półfinału Ligi Europy. Zapraszam zatem na podsumowanie tego mecha tego meczu na polskim Twitterze. Jedziemy!
Składy:
Arsenal (1-3-4-1-2): Petr Čech - Shkodran Mustafi, Sokratis Papasthatopoulos, Laurent Kościelny (C) - Ainsley Maitland-Niles, Matteo Guendouzi (58' Lucas Torreira), Granit Xhaka, Sead Kolašinac - Mesut Özil - Pierre-Emerick Aubameyang, Alexandre Lacazette
Valencia (1-5-3-2): Neto - Cristiano Piccini, Ezequiel Garay, Gabriel Paulista, Facundo Roncaglia, Jose Gaya - Carlos Soler, Mouctar Diakhaby, Dani Parejo (C) - Gonçalo Guedes, Rodrigo Moreno
Spotkanie rozpoczęło się od bramki... dla gości. Piłkę zagraną w pole karne przez Daniego Parejo z rzutu rożnego wzdłuż linii bramkowej głową zgrał Rodrigo Moreno. Tam dopadł do niej Mouctar Diakhaby i również głową wpakował ją do pustej bramki. Petr Cech bez szans, fatalne zachowanie defensywy Arsenalu. 0:1!
7 minut później był remis. Pięknym podaniem prostopadłym do Pierre'a-Emericka Aubameyanga popisał się Alexandre Lacazette. Gabończyk minął obrońcę i wyłożył ,,patelnię"... Lacazette'owi, który w tych parę sekund wyprzedził całą linię pomocy Valencii i wbiegł totalnie niekryty w pole karne, pakując piłkę do pustej bramki. 1:1!
W 26. minucie wszystko wróciło do normy. Świetną piłkę w pole karne posłał Granit Xhaka - ta spadła na głowę Lacazette'a i Francuz strzelił swojego drugiego w tym meczu i drugiego dla Arsenalu gola. Zasłużone wyjście na prowadzenie gospodarzy, którzy po stracie gola wyraźnie się przebudzili.
Niesamowitym wyrażeniem ,,błysnął" również Tomasz Hajto, który takich oto słów użył po bramce Lacazette'a na 2:1:
Z PS i PS 2 oczywiście jako fan ,,Kanonierów" się zgadzam i pozdrowienia dla Miłosza.
I tak upłynął wieczór i poranek - połowa pierwsza.
O ile w końcówce pierwszej części spotkania Valencia nie do końca wiedziała co ma robić na boisku i sprawiała wrażenie zmęczonych i oszołomionych, o tyle na drugą wyszła już w pełni skoncentrowana i zdeterminowana.
Po 10 minutach tego stanu gry do głosu znów doszli jednak gospodarze, którzy całkowicie zdominowali środek pola. Chwilę później na boisku zameldował się Lucas Torreira, który zmienił Matteo Guendouziego.
W 62. minucie hat-tricka powinien skompletować Lacazette. Świetną wrzutką w jego kierunku popisał się bowiem Aubameyang - wystarczyło tylko dołożyć głowę. No i dołożył tak, że... w ogóle nie trafił w piłkę.
Ech, cóż - zdarza się nawet najlepszym.
A może jednak popularny ,,Laca" do tych najlepszych nie należy? Czemu? Ano temu, że kilka minut później zmarnował chyba jeszcze lepszą okazję do strzelenia gola. Można śmiało powiedzieć, że tym ,,wykończeniem" Francuz okradł Pierre'a-Emericka Aubameyanga z asysty.
W 75. minucie w Arsenalu doszło do kolejnej zmiany - tym razem Mesuta Özila zmienił Henrikh Mkhitaryan. Wcześniej podwójną roszadę przeprowadził Marcelino - Guedesa i Solera zmienili Gameiro oraz Wass.
W 82. minucie dobrą okazję stworzyła sobie Valencia. A raczej w pojedynkę stworzył ją sobie Kevin Gameiro, który ładnie przyjął piłkę w polu karnym i przerzucił ją sobie nad Sokratisem, jednak strzał z woleja... bez komentarza.
Kiedy końca dobiegł regulaminowy czas gry, końca dobiegła też skuteczna gra defensywy Valencii w drugiej połowie. Najpierw świetną indywidualną akcją popisał się Henrikh Mkhitaryan, później piłka trafiła pod nogi Lacazette'a. Ten oddał piekielnie mocny strzał, który obronił Neto. Futbolówka znów wróciła do Francuza, który odegrał ją do pana Seada. Ten wrzucił ją wzdłuż bramki idealnie na nogę Pierre'a-Emericka Aubameyanga, który do asysty dorzucił także bramkę. Fenomenalny występ Gabończyka.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Arsenal odniósł zasłużone zwycięstwo. Dzięki niemu są już bardzo bliscy awansu do finału Ligi Europy. ,,Bliscy" nie oznacza jednak ,,pewni".
Rewanż już za tydzień, na Estadio Mestalla. To tyle ze studio na Footrollu, Adrian Kozioł, kłaniam się, do zobaczenia!