Piast potwierdził przewidywania sprzed miesiąca - echa meczu Riga vs Piast Gliwice
Pierwszy mecz z BATE Borysów był pozytywnym zaskoczeniem, ale ogólnie rzecz ujmując, wszyscy o tego Piasta Gliwice w pucharach się martwili. Późniejsze spotkania zresztą nie rozwiały wątpliwości co do śląskiej ekipy i nawet ich historyczna wygrana z Riga FC w pierwszym etapie dwumeczu pozostawiła niesmak. Gliwiczanie postanowili wpisać się w polski trend i dzisiaj w fatalnym stylu zakończyli swoją europejską przygodę. Kto katem? Polak...
Składy:
- Riga: Ozols - Petersons, Prenga, Stuglis, Valerianos - Visnakovs (67. Rakels), Panić, Brisola - Sharpar (61. Laizans), Debelko (80. Biliński), Roger
- Piast: Plach - Rymaniak, Czerwiński, Korun, Kirkeskov - Dziczek, Hateley (86. Jagiełło) - Konczkowski, Felix, Badia (69. Sokołowski) - Parzyszek (57. Steczyk)
Kibice @PiastGliwiceSA w Rydze pic.twitter.com/6Kvj2Ci0pj
— Krzysztof Brommer (@KrisBrommer) August 1, 2019
Przypomnę dla formalności, że Piast wygrał w pierwszym meczu 3:2, choć wynik powinien być dużo lepszy, ale w kretyński sposób samobója wpakował sobie Uros Korun. O tym trzeba było jak najszybciej zapomnieć, tym bardziej że nieco świeższa jest bardzo korzystna pod względem finansowym utrata gliwickiego lidera - Joela Valenci, który wybrał znacznie mocniejszą drugą ligę angielską. Tak czy siak to i tak powinno wystarczyć na zespół z potężnej Łotwy, w którym przewijały się nazwiska znane z ekstraklasowych boisk, niekoniecznie należące do półki Daniela Ljuboji, Ondreja Dudy czy Artjomsa Rudnevsa.
Piast zaczął bardzo dobrze, bo w 20. minucie po błędzie środkowego obrońcy - który zapatrzył się w Piotra Parzyszka jak ślepy w lustro - do sytuacji sam na sam doszedł znajdujący się w rewelacyjnej formie Jorge Felix. Hiszpan strzela i asystuje w każdym możliwym spotkaniu i także tym razem popisał się efektownym wykończeniem, lobem dając Ślązakom prowadzenie. Zasłużenie? A cholera wie, mecz nie należał do serii posiłków podawanych w wykwintnej restauracji. Zresztą kilka minut później Armands Petersons omal nie zabił Frantiska Placha, ładując w samo okno z jakichś 30 metrów.
Piast w europejskich pucharach 3 razy wychodził na prowadzenie 1:0 - żadnego z tych meczów nie wygrał. Jedyny ich wygrany mecz to ten, w którym stracili bramkę jako pierwsi. https://t.co/OYsr53Zykj
— Marcin Szlawski (@MarcinSzlawski) August 1, 2019
Nie będę wchodził w szczegóły tego spotkania: co, kiedy, jak, gdzie, kto itp., bo nie ma to żadnego sensu. Musicie wiedzieć, że przez większość czasu grę Piasta cechowała niedokładność, brak pomysłowości, nieporadność i ogólnie rzecz ujmując ciapowatość do kwadratu - by nie powiedzieć ostrzej. Jeśli ktoś w tym starciu miał fajne przebłyski, to była to od biedy Riga, która wcale nie prezentowała katalońskiej szkoły Johana Cruyffa. Mistrz Polski miał tam jakieś swoje okazje, głównie za sprawą Felixa, ale było tego mało, a i wykończenie szwankowało.
Gospodarze popisali się w 83. minucie, kiedy chyba każdy możliwy defensywny piłkarz Piasta popełnił idiotyczny błąd taktyczny, przez co Łotysze niemalże wjechali do gliwickiej bramki. Kto strzelił gola? Kamil Biliński, który niedawno po raz kolejny został skreślony w ekstraklasie (Śląsk Wrocław), ale pokazał, że w bałtyckim futbolu czuje się jak ryba w wodzie. To właśnie on zapakował Piastowi gola na 2:1 i z radością na ustach wyeliminował drużynę, która jest najlepsza w naszym przekozackim piłkarsko kraju. Mistrz Polski zasłużył na odpadnięcie, bo nie można grać w europejskich pucharach, jeśli nie bierze się awansu podawanego na tacy. A wystarczyła minimalna dawka jakości i utrzymanie świetnej dyspozycji obronnej z poprzedniego sezonu...
Piast Gliwice wjeżdzający do Europy 😎🙊 pic.twitter.com/3dJadKtX5o
— Pan Waldek (@waldek_pan) August 1, 2019Tak. To paskudny wynik w pucharach. Jesteśmy frajerami bo Lechia i Piast z przebiegu spotkam domowych, miały obowiązek zapewnić sobie awans w pierwszych meczach.
— Jacek Czajowski (@JacekCzajowski) August 1, 2019