Liga Europy nie dla Legii. Wicemistrz Polski za burtą!
Tegoroczna Liga Europy znów odbędzie się bez udziału polskich zespołów. Legia Warszawa w samej końcówce uległa Glasgow Rangers 0:1, a gola na wagę awansu zdobył Alfredo Morelos.
Składy:
Rangers: McGregor - Barisić (64' Flanagan), Katić, Goldson, Tavernier - Davis, Jack, Arfield (72' Jones)- Aribo, Ojo (90+5' Kamara), Morelos
Legia: Majecki - Stolarski (73' Nagy), Lewczuk, Jędrzejczyk, Rocha - Martins, Cafu, Gwilia, Vesović, Luquinhas - Kulenović (56' Niezgoda)
Glasgow Rangers 1:0 Legia Warszawa (90+1' Morelos)
Zwycięstwa bez straty gola z Europą FC, KuPS oraz Atromitosem doprowadziły Legię Warszawa aż do IV rundy eliminacji. Rywal w decydującej fazie nie był łatwy, lecz pierwsze spotkanie rozgrywane pomiędzy dwoma zespołami dawało nadzieje na dobry rezultat. Świetna gra defensywy zapewniła drużynie Aleksandara Vukovicia bezbramkowy remis, lecz w meczu rewanżowym karty miało rozdawać Glasgow Rangers. Gra przed własną publicznością nie bez przyczyny stawiała ich w roli faworyta. Ibrox Stadium było prawdziwą twierdzą szkockiego klubu, którą na tarczy opuszczali nawet najwięksi rywale Rangersów.
Początek spotkania nie zapowiadał się kolorowo wicemistrzom Polski. Tak jak przewidywano - od pierwszej minuty warunki ustalali gospodarze, którzy szybkimi atakami próbowali rozbijać boczne sektory legionistów. Podobnie jak przed tygodniem na lewym skrzydle szalał Sheyi Ojo. Wypożyczony z Liverpoolu zawodnik bez problemów radził sobie z Pawłem Stolarskim. Młody defensor warszawiaków zdecydowanie odstawał pod względem fizycznym w starciach z 22-latkiem, co kilkukrotnie przyniosło zagrożenie pod bramką Radosława Majeckiego. Szkoci mieli jednak zasadniczy problem. Nie było im po drodze z grą kombinacyjną, a jedyne groźne sytuacje tworzyli sobie po szybkich kontratakach. Co prawda, nie ma co się dziwić, że właśnie na taki wariant postawił Steven Gerrard - tym bardziej, że w podstawowym składzie Rangers znajdowały się prawdziwe demony prędkości. Wspomniany powyżej Sheyi Ojo oraz Alfredo Morelos i Joe Aribo napsuli tego wieczoru wiele krwi legionistom, lecz ma pierwszą bramkę autorstwa gospodarzy musieliśmy czekać aż do 90. minuty. Bohaterem gospodarzy został Morelos, który uderzeniem głową pokonał Radosława Majeckiego.
O, losie! Nie spodziewałem się tego po Morelosie. #RANLEG
— Adam Drygalski (@AdamDrygalski) August 29, 2019
Bohater, którego dzisiejszego wieczoru zabrakło wicemistrzom Polski. W podstawowym składzie znów pojawił się Sandro Kulenović. Zaufanie Aleksandara Vukovicia do młodego Chorwata nie zna granic i niewiele wskazuje na to, jakoby w najbliższych tygodniach coś w tym aspekcie się zmieniło. Napastnik Legii Warszawa od pierwszej do 56. minuty spotkania był niewidoczny, jedyne z czego go zapamiętamy to niecelny strzał z pierwszej odsłony, a gra legionistów ruszyła dopiero po wejściu Jarosława Niezgody. Jeden zawodnik oblicza starcia jednak nie zmieni, pojedyncze przebłyski Luquinhasa oraz Waleriana Gwilii nie przyniosły efektów, a czwarta runda Eliminacji do Ligi Europy była ostatnią, w której mieliśmy przyjemność oglądać piłkarzy stołecznego zespołu.
Myślę, że można to wygrać, ale zgadnijcie co....TRZEBA NAPASTNIKA WPUŚCIĆ. #RANLEG
— Jędrek (@jedrekjanek) August 29, 2019
Jarosław Legię zbaw!!! #RANLEG
— Marcin Żuk (@MZukMarmar) August 29, 2019
Przygoda piękna, choć krótka. Siedem spotkań z czystym kontem robi wrażenie, lecz w futbolu liczą się bramki, których warszawiakom zabrakło. W fazie grupowej Ligi Europy zameldowali się podopieczni Stevena Gerrarda, który w bezpośrednim starciu początkujących szkoleniowców okazał się tym lepszym.