W drodze po szósty tytuł - Sevilla przed finałem Ligi Europy
Mówimy Liga Europy, myślimy Sevilla. Mówimy Sevilla, myślimy Liga Europy. Hiszpańska ekipa od 2006 roku aż pięciokrotnie odnosiła sukces w rozgrywkach nazywanych przez niektórych "brzydszą siostrą Ligi Mistrzów". Oczywiście nazwa Liga Europy obowiązuje od 2009 roku, więc w sezonach 05/06 oraz 06/07 Sevilla oficjalnie podnosiła trofeum w ramach Pucharu UEFA. Nazwa się zmieniła, ale uczucie na linii rozgrywki-klub absolutnie nie wygasło. Sevilla kolejne trzy tytuły zdobyła rok po rok zaczynając od sezonu 13/14, a kończąc na kampanii 15/16. Warto wspomnieć, że "Sevillistas" nigdy nie przegrali w finale tego turnieju.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Mimo pięknej historii Sevilli w tych rozgrywkach należy przyznać, że to ekipa Interu Mediolan jest faworytem dzisiejszego starcia. Włoska drużyna w półfinale - mimo sennej pierwszej połowy - ograła koncertowo Szachtar Donieck aż 5:0. Hiszpańska ekipa za to męczyła się z Manchesterem United, który przeważał w półfinałowym meczu. Sevilla jednak w tamtym spotkaniu pokazała wartości, które od zawsze cechowały tą drużynę. Pełne zaangażowanie, ciągła walka i przeszkadzanie swojemu rywali tak bardzo jak tylko jest to możliwe. Aby zdobyć sympatię kibiców z Sevilli nie wystarczy świetna technika. Miejscowi kibice najbardziej faworyzują tych, którzy identyfikują się z klubem i zostawiają całych siebie na boisku. Ogromna szkoda, że na trybunach na stadionie w Kolonii nie będą mogli zasiąść hiszpańscy - jak i oczywiście włoscy - kibice.
Utd fans: we are going to beat inter in the final.
— 🅢🅗🅐🅕🅘 (@TheTvPlug) August 16, 2020
Sevilla: pic.twitter.com/efdr2RPKVs
Wielu sympatyków hiszpańskiego futbolu żałuje rozgrywania meczu finałowego przy pustych trybunach również ze względu na pewnego kieszonkowego środkowego pomocnika rodem z Rosario. Mowa tutaj rzecz jasna o żywej legendzie klubu ze stolicy Andaluzji. Właśnie dziś ostatni mecz w koszulce Sevilli rozegra Ever Banega. Banega spędził w Sevilli łącznie 5 sezonów, w trakcie których był jednym z liderów na boisku, ale również i w szatni. Argentyńczyk w Hiszpanii grał również dla Valencii oraz Atletico Madryt, ale to w Sevilli dojrzał i znalazł swój prawdziwy dom. Przez te 5 sezonów zachwycał miejscowych sympatyków swoją wizją gry, techniką oraz boiskową bezczelnością, którą wyniósł rzecz jasna z argentyńskich ulic. Ogromna szkoda, że Ever nie będzie mógł opuścić boiska przy owacji całego stadionu. Mimo wszystko mam nadzieję, że poświęcimy mu trochę więcej uwagi niż zazwyczaj. Dla młodszych kibiców tylko wspomnę, że fakt, iż Banega nie posiada grywalnej karty w Fifie nie oznacza, że jest słabym piłkarzem. Gracias Ever.
Z resztą sama obecność Sevilli w wielkim finale jest niemałą niespodzianką. Drużyna w lato przeszła wiele zawirowań. Fenomenalny dyrektor sportowy, Monchi w lato sprowadził aż 16 nowych zawodników. Większość z tych transferów wypaliła. W obronie mamy duet świetnych środkowych stoperów w postaci Julesa Kounde oraz Diego Carlosa, a na boku śmiga aż miło niechciany w Realu Madryt, Sergio Reguilon. Cała trójka obrońców ciągle jest łączona z przenosinami do większych klubów. Linię obrony zamyka na prawej stronie stary wyjadacz, Jesus Navas, który dalej radzi sobie genialnie. Śmiało ekipę z Sevilli można nazwać "drużyną niechcianych". W ataku mamy Munira znanego z pojedynczych występów w FC Barcelonie oraz wyrzuconego z Marsylii, Lucasa Ocamposa. Argentyńczyk był absolutną rewelacją sezonu La Liga. Nie zapominajmy również o Suso. Tak, o Suso. Dokładnie tym, który grał totalny piach w AC Milanie. W Sevilli Suso odnalazł siebie. Ostatnio w starciu z Manchesterem United zdobył bramkę na 1:1. Gwóźdź do trumny United wbił kolejny niechciany, Luuk de Jong. Jego historia w Premier League trwała raptem pół roku. Holender odbił się od ściany w Newcastle w sezonie 13/14. Następnie na kilka sezonów musiał wrócić do ojczyzny. Dokładnie do PSV.
Jules Koundé vs Wolves
— Football Talent Scout - Jacek Kulig (@FTalentScout) August 11, 2020
77 passes
95% pass accuracy
1 key pass
1 successful dribble
6/6 accurate long balls
2 tackles won
1 interception
5/5 aerials won
9/10 duels won
Calm and confident display. No wonder Zidane wants him so badly... pic.twitter.com/SBzQu2YUaW
Szkoda, że Sergio Reguilón jest z Realu, bo byłby idealny. Pojdzie pewnie do Chelsea.
— Dominik (@zeidarusek) August 19, 2020
Sportowa scena dnia❗ Argentyńczyk Lucas Ocampos strzela gola dla Sevilli i oddaje hołd rodakowi Emiliano Sali, który dokładnie rok temu zginął w katastrofie lotniczej nad kanałem La Manche 🙏 #copaemocji #tvpsport pic.twitter.com/NKATuwVZHL
— TVP SPORT (@sport_tvppl) January 21, 2020
Co fascynujące, Sevillę prowadzi również niechciany trener, który w 2018 roku w ciągu czterech miesięcy sięgnął dna. Mowa oczywiście o Julenie Lopeteguim. Najpierw na własne życzenie Hiszpan został zwolniony ze stanowiska selekcjonera reprezentacji "La Furia Roja" dosłownie przed startem turnieju, a następnie na długo nie zabawił w Realu. Oj jak Real wtedy męczył bułę... te miliony podań, które nic nie wnosiły... Tamten Real był prawie tak tragiczny jak obecna Barcelona.
Remember when Julen Lopetegui went from potentially managing Spain in the World Cup to Real Madrid to unemployment within 5 months?
— Zito (@_Zeets) August 16, 2020
Lopetegui w tamtym okresie nauczył się cierpieć. Tego samego nauczył również obecną Sevillę. Jak wspominałem na samym początku, Sevilla dzisiaj faworytem nie jest. Prawdopodobnie argentyńsko-belgijski duet z przodu w drużynie Interu będzie nieubłagalnie uprzykrzał życie defensorom Sevilli. Możliwe, że nie obejrzymy dziś pięknego meczu, a rwane 1:0. Sevilla mimo wszystko nie jest bez szans. Drużyna rodziła się w cierpieniach i niepowodzeniach graczy oraz trenera. Dziś właśnie ta Sevilla wychodzi na boisko i gra o swój szósty tytuł Ligi Europy.