Dominator znowu to zrobił - Puchar Sevilli zastąpił Ligę Europy!
Gdyby ktoś chciał wymyślić coś na wzór piłkarskiego BDSM, powinien spojrzeć na ostatnie rozstrzygnięcia Ligi Europy. Z siedmiu ostatnich finałów aż cztery padły łupem andaluzyjskiej Sevilli (FC), dominatora, który dzisiaj dorzucił kolejny tryumf w rozgrywkach im. własnego! Inter Mediolan liczył na jakiś sukcesik, ale w Pucharze Sevilli może wygrać tylko jedna drużyna.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
- Sevilla: Bono - Navas, Kounde, Carlos (86. Gudelj), Reguilon - Jordan, Fernando, Banega - Suso (78. Vazquez), de Jong (85. En-Nesyri), Ocampos (71. El Haddadi)
- Inter: Handanović - Godin (90. Candreva), de Vrij, Bastoni - D'Ambrosio (78. Moses), Barella, Brozović, Gagliardini (78. Eriksen), Young - Lukaku, Martinez (78. Sanchez)
2014 rok, stadion Juventusu. W decydującym meczu "Pucharu Pocieszenia" mierzyli się ze sobą przedstawiciele niezwykle mocnego Półwyspu Iberyjskiego, czyli Sevilla i Benfica. Boisko rozstrzygnięcia nie przyniosło, bo po średnio pasjonującym 0:0 doszło do karnych, które wygrali Hiszpanie. Był to dla nich trzeci tryumf w tych rozgrywkach, po zwycięstwach w 2006 i 2007 roku - wówczas jeszcze w Pucharze UEFA.
2015 rok, Stadion narodowy w Warszawie. Polakom łzy z oczu leciały, gdy na murawie biegał Grzegorz Krychowiak, biało-czerwony orzeł, wojownik, husarz, następca Mieszka I! W dodatku strzelił gola, przez co większość domów nad Wisłą eksplodowała, a wódka lała się strumieniami. No i przy okazji Sevilla pokonała ukraińskie Dnipro 3:2, co jednak było w tej historii najmniej ważne, bo w końcu finał rozgrywał się w Warszawie, a nie w jakimś tam, kurde, Berlinie. Z zazdrością na pewno patrzyli!
2016 rok, jakiś tam stadion w Bazylei. Sevilla postanowiła wyśmiać nieco piłkarską Europę i po raz trzeci z rzędu awansowała sobie do finału Ligi Europy. Tym razem jednak rywal był najtrudniejszy, bo trzeba było klepnąć Liverpool prowadzony przez wielkiego Jürgena Kloppa. Anglicy chcieli powstać z kolan, na których to znajdowali się bardzo często, a "The Reds" byli świetną okazję do ponownego dumnego uniesienia, ale... Hiszpanie pokonali ich 3:1, dzięki czemu zatryumfowali w turnieju im. własnego klubu po raz trzeci z rzędu! To było coś niesamowitego i choć wydawało się, że Ligę Europy można już rozwiązać, bo wiadomo, kto jest w tym turnieju drugiej rangi najlepszy, to jednak grano ją dalej, ale Sevilli już w finale nie było. Aż do dziś.
Mam nadzieję, że zwycięzca Ligi Europy, z racji rozgrywania finału w Kolonii, otrzyma wodę kolońską #UELfinal #SEVINT
— Mikołaj Krzywkowski (@Krzywy94) August 21, 2020
Chłopakom znad śródziemnomorskiego wybrzeża przyszło mierzyć się z włoskim Interem, który w końcu odbudowuje swoją moc, niewidzianą w Mediolanie od czasów Jose Mourinho. Zresztą na prowadzenie "Nerazzurri" wyszli już w 5. minucie po golu z karnego czołgu Romelu Lukaku, który został wywalczony po tym, jak Belg został skrobnięty po nogach przez Diego Carlosa. Nie była to fartowna interwencja, ale na szczęście w Sevilli gra - jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało - Luuk de Jong! Do teraz trudno racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego został on ściągnięty rok temu do klubu LaLiga, gdzie w trakcie całego sezonu zdobył 6 goli, ale i tak grał regularnie. W całym sezonie w 45 spotkaniach do siatki trafił całe 8 razy, ale dzisiaj to właśnie on był bohaterem. Tak, tak. BOHATEREM.
34. gol w sezonie Romelu Lukaku. Wyrównał osiągniecie Ronaldo z jego pierwszego roku w Interze. 55 gol duetu Lu-La. To tyle, ile ma w tym sezonie Robert Lewandowski, co jeszcze bardziej pokazuje jak kosmiczny sezon rozgrywa „Lewy”.
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) August 21, 2020
Éver Banega in the first half for Sevilla against Inter:
— Squawka Football (@Squawka) August 21, 2020
🔘 Most touches (50)
🔘 Most passes completed (34)
🔘 Most successful crosses (4)
🔘 Most fouls won (3)
🔘 Most chances created (3)
🔘 Most interceptions (2)
Another masterclass incoming after the break? #UEL pic.twitter.com/pZi2VZW2FL
Holender w kolejnych minutach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców po uderzeniach głową, wykorzystując dużą pasywność w szeregach obronnych Włochów. W trakcie jednego meczu ustrzelił więc 25% swojego wyniku z całego sezonu, co tylko pokazuje, jak bardzo Inter powinien był się wstydzić. Mecz jednak był ciekawy, dobry, fajny, dlatego jeszcze przed przerwą wynik na 2:2 ustalił Diego Godin (też głową) i w drugiej połowie wciąż wszystko było otwarte.
Luuk de Jong z dubletem. Zaraz sprawdzę, czy za oknem nie pada śnieg.
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) August 21, 2020
Dwa gole De Jonga, ale to Ever Maximiliano David Banega graczem pierwszych 45 minut. Pan Piłkarz. Reguluje tempo gry, dyryguje w środku pola i do tego świetny SFG. TOP. Hiszpańskiej piłce będzie go brakować.
— Maciej Kruk (@maciej_kruk) August 21, 2020
Mediolańczycy mieli pewne mankamenty w grze obronnej, a także zawodził Lautaro Martinez, który dzisiaj dosadnie osamotniał swojego kolegą z ataku, Lukaku. Belg zresztą zmarnował jedną wybitną sytuację na wyprowadzenie zespołu na prowadzenie, co zemściło się w 74. minucie. Wtedy to antybohater początku meczu, Diego Carlos, stał się jego bohaterem, gdy uderzeniem przewrotką wpakował piłkę do siatki. Chociaż... tak po prawdzie, to do siatki trafił Lukaku, który wstawił swoją wielką stopę w tor lotu piłki, mimo że ta - prawdopodobnie - do siatki by nie wleciała! No i Sevilla prowadziła 3:2!
Dyskretny występ Lautaro Martineza: 22 kontakty z piłką w 78 minut.
— Maciej Kruk (@maciej_kruk) August 21, 2020
Przegrać Puchar Sevilli z Sevillą to żaden wstyd, ale ta miłość Conte do regularnie zawodzącego Gagliardiniego...no naprawdę trudno czasem niektórego jego decyzje zrozumieć.
— Michał Borkowski (@mbork88) August 21, 2020
Inter był jak zabity, nie potrafił godnie odpowiedzieć swoim przeciwnikom, nie miał zębów i - stety czy niestety - raczej zasłużenie poległ. Spotkanie było dobre, działo się dużo, wiele smaczków można było na bieżąco wyłapywać - ale finał Ligi Europy zawsze musi rozstrzygnąć się tak samo. I wygrać musi Sevilla.