Legia za burtą Ligi Europy! A Milan nie... (akt.)
Jeszcze przed rozpoczęciem drugiej odsłony naród wydawał się spełniony. Po czterech latach oczekiwania polski zespół ponownie zameldował się w Europie (za sprawą Lecha) i przerwał niechlubną serię na międzynarodowej arenie. Lecz mimo to chciało się więcej. Apetyt rósł bowiem w miarę jedzenia i tylko ta Legia... która pomimo miana faworyta znów przegrała z kretesem.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Zatrudnienie Czesława Michniewicza kosztem Aleksandara Vukovicia nie mogło się obejść bez echa. Po pierwsze nastąpiło dość szybko. Po drugie bardzo nieoczekiwanie. Wielu upatrywało w tym jednak szansę na budowę bardzo silnego zespołu, lecz my doskonale pamiętamy, w jaki sposób prezentują się zespoły Czesława Michniewicza. Ich oczkiem w głowie jest szczelna defensywa, zabójcze kontry i dopracowane stałe fragmenty. A tego w starciu ze stosunkowo słabszym rywalem oglądać nie chcieliśmy. Ale było nam dane...
Ciekawe czy w Legii myślą teraz o zmianie trenera...
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) October 1, 2020
Dokładnie w taki sposób do spotkania z Karabachem przystąpili tegoroczni mistrzowie Polski. Od pierwszych minut byli bardzo cofnięci, nieco przestraszeni, co działało na korzyść rywali. Bowiem Karabach nie musiał robić wiele by zepchnąć Legię pod jej pole karne. W zasadzie to Legia cofnęła się sama i czekała na rozwój zdarzeń ze strony rywali. A ci z tak dogodnych sytuacji nie zamierzali rezygnować. Co zresztą widzieliśmy przed upływem godziny gry. Karabach atakował, napierał, stwarzał sobie miejsce pod bramką Artura Boruca. A Legia? W zasadzie grała swoje. Próbowała blokować, przesuwać (trochę jak kadra Jerzego Brzęczka), a mimo to łatkę bohatera wypracowywał sobie golkiper "Wojskowych". Doświadczony bramkarz w przeciągu godziny gry ratował swój zespół sześciokrotnie i za każdym razem mógł mieć pretensje do kolegów z defensywy. Głównie za niefrasobliwość oraz brak zdecydowania, co zaraz po wznowieniu drugiej połowy dało prowadzenie rywalom.
A ostatecznie również pewne zwycięstwo na wyjeździe. Zacznijmy jednak od początku i cofnijmy się jeszcze do pierwszej odsłony. Prawda jest bowiem taka, że gdyby odrobina więcej szczęścia, Azerowie zamknęliby losy spotkania jeszcze przed przerwą. Wówczas dobrze interweniował wspomniany wyżej Boruc. Tego nie zdołał jednak uczynić po przerwie. W 50. minucie spotkania niefrasobliwość w defensywie gospodarzy wykorzystał Patrick Andrade i z zimną krwią dał prowadzenie Karabachowi. W tym momencie Legia powinna dostać jakościowego kopa - podnieść się i walczyć dalej. A mimo to było inaczej. Zespołem groźniejszym wciąż byli Azerowie, którzy niespełna kwadrans później podwyższyli wynik starcia. Tym razem na listę strzelców wpisał się Abdellah Zoubir i w zasadzie to rozwiał wszelkie wątpliwości. Legia po tej bramce się już nie podniosła i do domów rozeszła się w ogromnym smutku.
A szkoda. Bo mieliśmy nadzieję na dwa zespoły w fazie grupowej i potężny zastrzyk punktów do europejskiego rankingu. Tymczasem po raz kolejny obejrzeliśmy niepełnosprawny oraz przestraszony zespół, po którym przejechał się klub z potężnego Azerbejdżanu. I to dosłownie. Ostatecznie zwyciężył (3:0) i w pięknym stylu zameldował w fazie grupowej Ligi Europy.
Nie chcę być złośliwy, ale kadencja prezesa Mioduskiego jeśli chodzi o puchary nie należy do najlepszych.
— Paweł Paczul (@PawelPaczul) October 1, 2020
Piłkarzom Legii szczęście jednak dziś dopisało – mecz toczy się bez udziału kibiców...
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) October 1, 2020
Lech w grupie, Legia w dupie. #EuropaLeague
— Maciej Kusina (@MaciejKusina) October 1, 2020
Legia Warszawa 0:3 Qarabag Agdam (50' Andrade, 62' Zoubir, 70' Ozobić)
Legia: Boruc - Juranović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Mladenović - Antolić (63' Luquinhas), Slisz, Kapustka (66' Karbownik) - Valencia - Lopes (56' Wszołek), Pekhart
Qarabag: Magomedaliyev - Medvedev, B. Huseynov, Medina, A. Huseynov - Qarayev, Matić - Andrade, Ozobić (75' Romero), Zoubir (63' Emreli) - Kwabena (84' Jafarguliyev)
Pozostale spotkania IV rundy el. do LE:
- CFR Cluj 3:1 KuPS
- Ararat-Armenia 1:2 Crvena Zvezda
- Dinamo Zagrzeb 3:1 Flora Tallin
- Slovan Liberec 1:0 APOEL
- Malmo FF 1:3 Granada
- Rosenborg 0:2 PSV Eindhoven
- Hapoel Beee Sheva 1:0 Viktoria Pilzno
- Dynamo Brześć 0:2 Ludogorets Razgrad
- FC Kopenhaga 0:1 Rijeka
- FK Sarajevo 0:1 Celtic
- Standard Liege 3:1 MOL Fehervar
- Dundalk 3:1 Klaksvik
- FC Basel 1:3 CSKA Sofia
- Young Boys 3:0 Tirana
- AEK Ateny 2:1 Wolfsburg
- Glasgow Rangers 2:1 Galarasaray
- Tottenham 7:2 Maccabi Haifa
- Sporting CP 1:4 LASK
And last, but least...
Rio Ave 2:2 Milan (rzuty karne: 8:9)
𝙏𝙃𝘼𝙏 penalty shoot-out = 😱😮🤯😳😵😲🥴
— UEFA Europa League (@EuropaLeague) October 1, 2020
AC Milan = through to group stage in dramatic fashion #UEL https://t.co/RD5Qz0utdn
Rio miało 3 karne na skończenie meczu, 3 jebane karne, w tym 1 od Kieszka po pudle Donnarummy. Niebywałe. https://t.co/MWx9M5BNKT
— Radek Misiura (@Radek_Misiura) October 1, 2020