Spartak pokonany! Legia wraca do Polski z triumfem!
Nie był to najgorszy występ w wykonaniu Legii Warszawa. Serio, dało się to oglądać i tak też mówi wynik. Wrócili do domu z kompletem punktów. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Lirim Kastrati i to on został dziś bohaterem swojego zespołu. Cóż tu dużo mówić, jeśli ktoś myślał o szybkim łomocie na terenie przeciwnika, mógł być lekko rozczarowany.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Spartak Moskwa - Legia Warszawa 0:1 (90+1' Kastrati)
Spartak: Maksimenko - Dzhikiya, Gigot, Rasskazov - Moses, Zobnin, Umyarov, Ayrton - Larsson, Promes, Ponce
Legia: Boruc - Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki - Johansson, Slisz, Kharatin, Mladenović - Josue, Luquinhas, Emreli
Przed rokiem śledziliśmy tu poczynania Lecha Poznań. Fakt, nie była to najbardziej pasjonująca podróż, bo epizod ówczesnych wicemistrzów Polski zakończył się pięcioma porażkami i tylko jednym zwycięstwem. Bilans średni, gra również, generalnie większych powodów do dumy raczej nie było. W tym roku może to zmienić Legia Warszawa, choć zważając na wylosowanych rywali, każdy zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie tu mowy o spacerku.
To tak słowem wstępu, bo wiadomo, fajerwerków nikt się nie spodziewał. Czysto teoretycznie – uśmiech na twarzy wywołałby każdy zdobyty punkt, pojedyncze podcięcie rywala czy równa walka z dużo silniejszym przeciwnikiem.
Brawo Legia! Były trudne momenty, ale musiały być. Walka na pełnej. Akcja Muciego perełka - jak on to sobie puścił fałszem po linii 🤩
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) September 15, 2021
Mimo tego, że pierwszy występ był jednocześnie podróżą do Moskwy, uważało się go jako jeden z najważniejszych. Po pierwsze, przeciwnik znajdował się w sporym dołku. Po drugie, porównując z całą resztą stawki, był w jakimkolwiek zasięgu. Trzy tygodnie temu udało się przecież wyeliminować Slavię Praga. Fakt, odbyło się to po strasznych męczarniach, aczkolwiek jeśli do owej fazy grupowej już się awansowało, dobrze byłoby pójść za ciosem i zaprezentować się tak, jak na przykład dzisiaj. Ktoś, kto w siłę polskiego futbolu najzwyczajniej w świecie nie wierzy, większych szans na przyzwoity występ oczywiście nie dawał. Na ogół wielu znalazłoby się takich, którzy już po samym losowaniu obstawiali zero punktów i sześć kompromitacji na przestrzeni zaledwie dwóch miesięcy. No, ale dzisiaj nie było tragedii.
Tak, grę prowadzili gospodarze. Stwarzali masę sytuacji, bardzo łatwo wchodzili w pole karne Wojskowych. Taki scenariusz był do przewidzenia i gdyby nie całe to szczęście, które wisiało dziś nad Legią, mogło się skończyć naprawdę różnie. Obaj skrzydłowi Spartaka robili dziś taką przewagę, jakiej w tym sezonie ekstraklasy jeszcze nie zrobił nikt. Byli wszędzie. Dryblowali, grali indywidualnie – brakowało jednak wykończenia. Niezłych sytuacji nie wykorzystali Promes oraz Larsson. Po widowiskowej akcji chybił kapitan gospodarzy, Georgiy Dzhikiya. Generalnie groźniejszy był zespół z Moskwy, lecz na brak szans nie narzekała również Legia. Finalnie przecież wygrała. Co zapadło nam w pamięć?
Wszyscy to wiedzą, ale warto przypominać o tym przy każdej możliwej okazji: pan trener Czesław Michnieiwcz to jest gość.
— Jakub Białek (@jakubbialek) September 15, 2021
- Z bardzo dobrej strony pokazał się Mattias Johansson. Nieźle spisał się z tyłu, miał pewne przebłyski w ataku. Widać było, że wie, o co w tej grze chodzi i nie bez przyczyny dostaje kolejne szanse w reprezentacji Szwecji. Jeśli ktoś szlochał po jego poprzedniku, na spokojnie może ochłonąć, bo wiele wskazuje na to, że prawe wahadło nie będzie najsłabszym elementem w układance Czesława Michniewicza.
- Gorzej niż w meczach poprzednich nie chciał już zagrać Bartosz Slisz. Zaprezentował się dość konkretnie. Spiął się, powalczył o środek pola, nie najgorzej radził sobie z wyprowadzeniem piłki. Na minus jednak żółta kartka dla Mattiasa Johanssona, którą Szwed otrzymał po błędzie młodego Polaka.
- W kluczowym momentach brakowało jednak spokoju. Gdyby jedno z wielu podań zostało wykonane z nieco większą dokładnością, finalny wynik tego pojedynku mógł być inny. A tak znów będzie można mówić o dużym pechu, braku szczęścia i bardzo ważnych detalach.
- Sama formacja z trzema obrońcami była do tej pory jedną z wizytówek stołecznego zespołu. Dawała bardzo dużo opcji w ataku, aczkolwiek warto pochylić się również nad tym, co dzieje w obronie, gdy piłkarze ustawieni na wahadłach jednak nie wrócą. Otóż zaczyna się gotować. Spartak miał dziś od groma znakomitych okazji. Za każdym razem ktoś popełniał drobny błąd i zaczynało się gotować. Całe szczęście, że strzelanie w kierunku bramki nie było dziś najmocniejszą stroną gospodarzy.
- Ale to, co było dziś najważniejsze. Bramka na wagę trzech punktów. Autor? Nowy nabytek, Lirim Kastrati. Reprezentant Kosowa wszedł, pozamiatał i dał Legii komplet punktów.
Co tu dużo dodawać, gra cieszy, wynik również. Nie było najgorzej. Legia ma powody do dumy, bo wygrała dziś na bardzo trudnym terenie. Dzięki temu może myśleć o czymś więcej, niż ostatnim miejscu w grupowej tabeli.
Gol golem, ale generalnie będzie pociecha z obserwowania Kastratiego. Nie jest to skrzydłowy, który pomerda nogą, zawróci i odda do tyłu, gdy zabraknie miejsca na wrzutkę spod linii końcowej, a takich mamy pod korek.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) September 15, 2021