Leicester przejechało się po Legii. Dublet Milika w Lidze Europy!

Być może nie jest to jeszcze oficjalne, aczkolwiek coraz więcej wskazuje na to, że to byłoby na tyle. Dobry początek w wykonaniu Legii Warszawa dawał nadzieję na polski zespół na wiosnę. Udało się wygrać dwa starcia, mówiło się, że to wystarczy, choć dziś już wiemy, że finalnie może to być za mało. Po dzisiejszej porażce z Leicester City mistrzowie Polski spadli na ostatnie miejsce w swojej grupie i już jedynie triumf nad piłkarzami Spartaka zagwarantuje im dalszą przygodę w europejskich pucharach. Dla równowagi, bardzo dobry mecz rozegrał Arkadiusz Milik. Reprezentant Polski popisał się dubletem.

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.

Leicester City - Legia Warszawa 3:1 (11' Daka, 21, Maddison, 33' Ndidi - 26' Mladenović)

Czy ambicje były duże? Ano były. Czy zespół marzył o zwycięstwie? Ano marzył. Generalnie kto by nie marzył, tylko sęk w tym, że na tym też się skończyło. Mimo fajnego początku, sięgnięciu po dwa komplety punktów i ulokowaniu się na pozycji lidera droga prowadząca do wyjścia z grupy zrobiła się piekielna stroma. Dwie porażki z Napoli dały do zrozumienia, że kwestia dalszej gry w dużej mierze będzie zależna od szczęścia. Nie pomogły również pozostałe wyniki, no bo kto się w ogóle spodziewał, że spisywany na porażkę Spartak pokona przed własną publicznością faworyzowane Napoli? Tego nie dało się przewidzieć, choć prawda jest taka, iż to drużyna z Moskwy zadecyduje o tym, czy stołeczny zespół zagra dalej. Po dzisiejszym meczu z Leicester City w grę wchodzi tylko i wyłącznie zwycięstwo na koniec rozgrywek.

Pojedynek rozgrywany na Wyspach od pierwszej do ostatniej minuty był kontrolowany przez gospodarzy. To Lisy były stroną lepszą, to Lisy kontrolowały to spotkanie i finalnie to Lisy zdobyły więcej bramek. Przy okazji przejechały się po piłkarzach mistrza kraju. Czy mogło być inaczej? Niby tak, choć wiemy, że nic dwa razy się nie zdarza. Jedno zwycięstwo nad Leicester już było, więc niewiele przemawiało za kolejnym. Tym bardziej że mówimy tu o dwóch, zupełnie innych drużynach. Ta, która wygrała dwa miesiące temu, znalazła się w rozsypce. Nic się nie klei, porażka goni porażkę, czego potwierdzeniem jest przedostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Nie oszukujmy się, Leicester City po prostu musiało to wykorzystać.

O tym, czy tak też się stanie, wiedzieliśmy jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony. Wynik meczu otworzył Daka. Kilkanaście minut później podwyższyli Maddison oraz Ndidi. A Legia? Uwaga, odpowiedziała. Po dobitce z rzutu karnego na listę strzelców wpisał się Mladenović. Finalnie to byłoby jednak na tyle. Mistrzowie Polski ulegli 1:4 i tak, jak oczekiwano, spadli na czwarte miejsce w grupowej tabeli.

A co jeszcze wydarzyło się w Europie? Warto odnotować kolejny występ Tymoteusza Puchacza. Jak to już zwykle bywa, młody defensor  zagrał w meczu Ligi Konferencji Europy. Na debiut w Bundeslidze musi, więc jeszcze poczekać. Ale to nie wszystko. Udany występ ma za sobą także drugi z reprezentantów Polski, Arkadiusz Milik. Napastnika Olympique Marsylia zdobył dwie bramki w starciu Galatasaray. Jego zespół uległ jednak 2:4 i już na pewno nie zagra w kolejnej rundzie Ligi Europy.