11 lat temu Fidel Castro powiedział „pas” – zapowiedź wtorkowych spotkań LM
Mamy dziś 19 lutego. A to oznacza, że dokładnie 11 lat temu kubański dyktator Fidel Castro zdecydował się ustąpić ze stanowiska przewodniczącego Rady Państwa na Kubie. Od tamtej pory zastępował go jego brat, Raul, który sprawował ten urząd do zeszłego roku. Dziś jednak z gorącej jak wulkan Kuby przenosimy się do nieco chłodniejszej Europy, która jednak dziś wieczorem będzie co najmniej tak rozgrzana jak sama Havana. Czemu? Dokładnie tak, zgadliście – po zaledwie tygodniu nieobecności znów wraca Ona! Najwspanialsza ze wspaniałych – Królowa Liga Mistrzów! Pora zatem omówić sobie kolejne dwa spotkania, które przyjdzie nam obejrzeć dziś o 21:00.
Liverpool F.C. – Bayern Monachium
Zdecydowanie jedno z najlepszych spotkań, jakie przyjdzie nam obejrzeć w tej 1/8 finału Ligi Mistrzów. Faworyci? Oczywiście Liverpool, ale szanse oceniam obecnie na 60 do 40, a nie 80 do 20 jak jeszcze 2 miesiące temu. O zdanie na temat tego spotkania postanowiłem więc spytać kogoś, kto żyje tym meczem zdecydowanie bardziej ode mnie – Krzyśka Perchała, jednego z najbardziej znanych (o ile nie najbardziej znanego) fanów Liverpoolu w Polsce. W tym meczu obaj będziemy po jednej stronie barykady, z tym, że powody, dla których się tam znajdziemy, są zupełnie inne – Krzysiek, jak już wiecie, na co dzień kibicuje „The Reds”. Ja natomiast nie znoszę Bayernu. Tak więc sojusz. A tymczasem, zapraszam Was do przeczytania tego, co do powiedzenia na temat tego spotkania ma mój dzisiejszy gość. Panie Krzysztofie, bardzo prosimy:
Z całą pewnością najbardziej newralgicznym punktem zespołu „The Reds” w dzisiejszym spotkaniu jest eksperymentalna para stoperów. Joel Matip ma skłonność do popełniania prostych błędów w ustawieniu i miewa momenty, w których traci koncentrację, przez co gubi krycie atakującego napastnika. U Fabinho największe wątpliwości budzi jego postawa. Był testowany jako stoper w zaledwie dwóch meczach. Grając obok Van Dijka przeciwko Brighton wypadł równie wybitnie co Holender i zagrał bardzo pewnie – niczym rasowy środkowy obrońca. Drugą okazję miał w przegranym pucharowym spotkaniu z Wolverhampton, gdzie przez niemal cały mecz jego partnerem był wówczas 16-letni Ki-Jana Hoever, który zmienił kontuzjowanego Dejana Lovrena. Przetarcie można uznać za udany wstępny test, ale prawdziwy egzamin dopiero czeka na brazylijskiego defensywnego pomocnika, bo to on przejmie rolę Virgila jako lidera całej formacji – Joel Matip nie posiada tego typu cech, ale potrafi się dostosować do wysokiego poziomu gry.
Na pozostałych pozycjach z tyłu Liverpool posiada przewagę, choć wielu może się z tym nie zgodzić, bo Kimmich na ten moment przemawia do świadomości obserwatorów bardziej niż Trent Alexander-Arnold, ale niebawem to nawet nie będzie kontrowersja. Młody Anglik rozwija się wzorowo, potrafił wyłączyć z gry chociażby Leroya Sane w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, a w tym sezonie wyrasta na pierwszorzędną figurę w układance Jurgena Kloppa. Powoli wraca do składu po miesięcznej absencji spowodowanej kontuzją i liczę na koncert w jego wykonaniu.Dodatkowo Alisson znajduje się w wyższej dyspozycji niż Neuer. Co do wyższości Robertsona nad Alabą nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości. Szkot latający po swojej flance jak nafetowany ćpun to jeden z przyjemniejszych widoków dla kibica Liverpoolu. Polecam zwrócić uwagę na jego ofensywne wypady w tym spotkaniu.
Oczy wszystkich bezapelacyjnie będą skupione na doskonale znanej trójce z przodu, ale to wcale nie oni muszą być dzisiaj decydujący. Cichym, a nawet głośnym bohaterem nadchodzącego hitu może stać się Gini Wijnaldum. Holender jest prawdziwym skarbem w talii kart niemieckiego szkoleniowca. Reguluje tempo gry, rozgrywa, odbiera i ośmiesza swoich rywali dryblingiem. Z holenderskim pomocnikiem na murawie Liverpool potrafi zdominować każdego przeciwnika. Nie lubię tego określenia, ale to najbardziej niedoceniana postać w drużynie.
Każdy szanujący się team musi posiadać swojego jokera i najbardziej nieobliczalną postać w zespole. Naszym nie do końca odkrytym asem w dalszym ciągu pozostaje Naby Keita, dobrze pamiętający Bayern z rywalizacji w Bundeslidze. Poza tym – z takim potencjałem piłkarskim przecież musi w końcu odpalić. I na to też liczę. Podsumowując – Liverpool jest faworytem, ale podobnie jak Achilles posiada swój słaby punkt, w który można go poważnie zranić i śmiertelnie ugodzić. Mój typ to 2:0 lub 3:1 dla gospodarzy.
To na koniec jeszcze wytypuję i szybciutko przechodzę do starcia Lyonu z Barceloną.
Mój typ: 3-1
Olympique Lyon – F.C. Barcelona
Ten dwumecz ma tylko jednego faworyta – jest nim oczywiście wielka Barcelona. Trzeba jednak pamiętać, że czasami podopieczni Valverde „lubią” wyłączać koncentrację i potrafią remisować lub nawet przegrywać spotkania, których są zdecydowanymi kandydatami do zwycięstwa. Jak będzie dziś? O to spytałem Karoliny Kawczyńskiej, naszej świeżo upieczonej moderatorki na grupie To Tylko Piłka Nożna, a zarazem redaktorki portalu ViscaElBarca.com.pl. Pani Karolino, Pani kolej:
Kiedy Barcelona wylosowała swojego rywala w 1/8 LM, szczerze odetchnęłam z ulgą, że nie była to drużyna z tzw. „topu”, a jedynie solidny zespół z Ligue 1, która od lat nie święci już takich sukcesów na arenie międzynarodowej. Przypomnijmy, że „Les Gones” ostatni raz (i jak do tej pory jedyny) w półfinale LM zameldowali się w 2010 roku, gdzie odpadli z Bayernem Monachium. Sezon później również radzili sobie dobrze, ale na drodze stanął im świetnie dysponowany Real Jose Mourinho, który ukrócił ich marzenia już w 1/8. Wtedy to właśnie Champions League wygrała Barcelona, a królem strzelców został nie kto inny jak Leo Messi.
Jednakowoż, Lyon z Barceloną z 2010 jak i Lyon z Barceloną z 2019 to dwie zupełnie inne bajki. Drużyna ze środkowo-wschodniej Francji w obecnej edycji LM może się pochwalić najniższą średnią wieku, wyprzedzając nawet sam Ajax. W ostatnim spotkaniu w wyjściowej jedenastce OL znalazło się jedynie 3 piłkarzy mających 25 i więcej lat. Natomiast w drużynie z Katalonii może dziś zabraknąć zawodnika, który nie świętował jeszcze 25. urodzin. Można wiec zadać sobie jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: Czy młoda krew pokona dziadów z zadyszka?
Część z was może się nieco zdziwić i zapytać: „Co? Dlaczego dziadów?” Otóż już wyjaśniam: Jeśli remisuje się w tak dziadowskim stylu z Bilbo Bagginsami i ratować musi Cię najlepszy niemiecki golkiper oraz męczy się bułę z Vajapierdolnikiem, to nie znajduję na to słowa innego niż właśnie „dziady”. Jednak te moje ukochane dziady są wyrachowane i oby znów wiedziały kiedy wyłączyć ręczny i zacząć grać na poważnie bo jeśli po raz kolejny postanowią odpuścić mogą zostać niemile skarceni przez „średniaka z Francji” który już w fazie grupowej skarcił chociażby POTĘŻNY Manchester Pepa Guardioli.
Lyon jednak na starcie z drużyna Ernesto Valverde wyjdzie bez lidera ofensywy - obecnego Mistrza Świata Nabila Fekira, którego spokojnie można nazwać motorem napędowym Francuzów. Bruno Genesio w jednym z wywiadów mówił: „Nieobecność jednego z naszych najlepszych piłkarzy musi nas zainspirować jak PSG nieobecność Neymara i Cavaniego”.
Zadeklarował on również iż, cytuję: „zobaczymy Lyon grający swoją piłkę, tak jak robiliśmy to wcześniej. Liczę, że będzie to takie spotkanie jak przeciwko Manchesterowi City”. Dokładnie to samo musi robić Barca – grać tylko swoje a zarazem aż swoje, zwłaszcza patrząc na ostatnie wyniki.
Należy również wspomnieć o problemach kadrowych Barcelony – w składzie na to spotkanie zabraknie jednego z reżyserów naszej gry, Arthura – człowieka, od którego Barcelona ostatnimi czasy stała się wręcz uzależniona. Nierówna forma Busquetsa również nie napawa radością, a kiedy dodamy do tego Arturo Vidala w pierwszym składzie to… cóż, przynajmniej mnie nie przepełnia huraoptymizm. Jednak im trudniej dla piłkarzy Ernesto Valverde tym lepiej, bo kiedy dopada ich rutyna albo gdy zapomną wyjść z szatni jak podczas rewanżu z Romą rok temu to dzieją się rzeczy złe. Bardzo złe.
Bez wątpienia Olimpijczycy nie są chłopcami do bicia, jednak piłkarze Barcelony „tanio skóry nie sprzedadzą”. Potrzebna jest im jedynie słynna „concentración”, jak to zwykł mawiać Mateusz Borek. Stawiam więc na wygrana Blaugrany, ale nie na zdecydowaną dominację, jak to przewidują niektórzy „eksperci”. Mecz według mnie będzie dość wyrównany, jednakowoż w ostatecznym rozrachunku Barcelona nie da się ograć jak dzieci i wygra to spotkanie. Typuję więc wynik 2:1 dla gości.
Nic dodać nic ująć. Dobra, może dodać – typ na to spotkanie. Aczkolwiek niczego nowego już nie przeczytacie.
Mój typ: 1-2
I kolejny wtorek z Ligą Mistrzów za nami! A raczej przed nami! Który mecz z obu dzisiejszych będziecie oglądać? Czy pójdziecie za głosem ludu i skusicie się na mecz Liverpoolu z Bayernem, czy jednak czujecie, że podczas dzisiejszego wieczoru to w Lyonie będzie się działo więcej? Piszcie o Waszych odczuciach, przemyśleniach i typach co do dzisiejszych spotkań tutaj, oraz na naszej grupie facebookowej To Tylko Piłka Nożna (wcześniej znanej pod nazwą „Stajnia DissBlastera”). Śledźcie także nasze profile na Facebooku (niedawno powstał także nasz drugi fanpage, na który serdecznie zapraszamy), Twitterze i Instagramie – nie będziecie zawiedzeni! Ja zaś żegnam się z Wami i w swoim imieniu zapraszam Was już na zapowiedź kolejnych spotkań LM, która ukaże się już jutro. Dziś natomiast zapraszam Was jeszcze na pomeczówki z dzisiejszych spotkań, które przygotują dla Was Patryk Świątek i Karol Sitarski, więc bądźcie czujni! Do zobaczenia! Do lutego!