Rollercoaster w Gelsenkirchen!
Co to był za mecz! Chyba nikt nie spodziewał się, że Schalke będzie prowadzić z Manchesterm City aż do 85. minuty gry! To był dziwny widok, kiedy "Obywatele" walili głową w mur przez większość spotkania, ale na szczęście w ostatnich minutach gry udało im się odmienić swój los. Ostatecznie zwyciężyli 3:2 i z meczu, który układał się idealnie dla gospodarzy zrobił nam się prawdziwy koszmar. Szanse ekipy z Bundesligi na awans do następnej rundy są nadal bliskie zeru, ale dzięki strzeleniu tym dwóm bramkom może być ciekawie w rewanżu na Etihad Stadium. Chcecie wiedzieć co dokładnie działo się w tym meczu? Zapraszam!
Składy:
- Schalke: Fährmann - Bruma, S. Sané, Nastasić - D. Caligiuri, Oczipka - Serdar, Bentaleb - McKennie (78. Skrzybski), Mendyl (65. G. Burgstaller) - Uth (88. Harit)
- City: Ederson - Walker, Fernandinho, Otamendi, Laporte - Gündogan - De Bruyne (88. Zinchenko), D. Silva (70. Kompany) - B. Silva, Agüero (78. L. Sané)
Pierwsze dwadzieścia minut gry było totalnie zdominowane przez przyjezdną ekipę. Pep Guardiola mógł pomyśleć, że to będzie gładkie zwycięstwo 6:0, a w szczególności po bramce Sergio Agüero, która padła w 18. minucie po wylewie w obronie Schalke. Ralf Fährmann posłał piłkę do Salifa Sane, jednak ta nie doszła do adresata i przejął ją David Silva i podał do Argentyńczyka, który strzelił na praktycznie pustą bramkę. Po takim czymś serio można było pomyśleć, że City gra z jakimiś amatorami. Po tym jednak gospodarze wzięli się za siebie i zaczęli atakować.
Jak już się wynieśli do ofensywy to na dobre, a efektem tego były dwie bramki dla Schalke. Padły one po rzutach karnych, a ich strzelcem był Nabil Bentaleb. Algierczyk jest znany z tego, że wykonuje ten stały fragment gry w niemieckiej drużynie i jak widać wychodzi mu to całkiem nieźle. Jedenastki sprokurowali kolejno: Nicolas Otamendi oraz Fernandinho. Argentyńczyk zagrał ręką w 37. minucie gry po strzale Daniela Caligiuriego i otrzymał za to żółtą kartkę, a Brazylijczyk sfaulował w 43. minucie Salifa Sane po rzucie wolnym. Przez to Ederson musiał stawić czoła Bentalebowi i przegrał oba te starcia. W pierwszej sytuacji rzucił się w zupełnie innym kierunku, a przy drugim karnym udało mu się nawet sparować piłkę ręką, ale strzał był na tyle mocny, że piłka ostatecznie wpadła do bramki. Takie to już jest te Schalke. Nic nie grają, stawiają autobus, a wychodzą na prowadzenie. Na szczęście City miało na nich patent...
No może nie aż taki mocny, bo jednak gospodarze prowadzili w tym meczu przez większość czasu, ale ich katem został inny Sane - Leroy. Młody Niemiec jest wychowankiem Schalke i wszedł na ostatnie 25 minut meczu. Kibice na Veltins-Arena nie spodziewali się jednak, że to on wyrówna stan gry i to jeszcze w taki sposób - 85. minuta, ponad 30 metrów od bramki, a 23-letni skrzydłowy podchodzi do rzutu wolnego i pakuje piłkę w samo okienko. Oczywiście nie celebrował tej bramki, bo ma szacunek dla swojego macierzystego klubu (choć dla niektórych taka rzecz jest zbędna, co nie Morata?). Kibice i koledzy z zespołu nie szczędzili sobie emocji i każdy znów poczuł krew w żyłach. Idąc za ciosem bramkę na 2:3 zdobył Raheem Sterling. Obsłużył go DOBRZE GRAJĄCY NOGAMI Ederson. Brazylijski bramkarz podał mu piłkę zza swojego pola karnego, a ta wyminęła całą linię obrony Schalke i trafiła pod nogi Anglika. Skrzydłowy pofrunął na bramkę i zadał ostateczny cios w 90. minucie spotkania. Euforia ze strony kibiców City była ogromna, a fani gospodarzy no cóż... po raz kolejny się zawiedli. Oni są już do tego raczej przyzwyczajeni...
Warto wspomnieć, że od 68. minuty meczu grali w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę otrzymał Otamendi za faul na Guido Burgstallerze. Na skutek tego na boisku zameldował się Vincent Kompany w miejsce Davida Silvy i zaliczył swoje 50. spotkanie w Lidze Mistrzów! Oj to był huczny jubileusz.
City jest w komfortowej sytuacji, bo strzeliło trzy bramki na wyjeździe, a Schalke jest w ciemniej d... dziurze. Piękna jesteś Ligo Mistrzów, przepiękna!