Kto ma większego ptaka? - Zapowiedź Finału Ligi Mistrzów
Mam świadomość tego, że spłycanie największego piłkarskiego wydarzenia roku do hasła, które podałem w tytule jest nawet nie głupie, a dziecinne, ale miałbym to sobie za złe, gdyby sam to wymyślił. Jednak internet, a nawet sami piłkarze już dawno podchwycili to rzucone gdzieś skojarzenie i właśnie dlatego to wielkość ptaka ma zadecydować o tym, kto podniesie dziś najcenniejsze klubowe trofeum.
— Dee Deminem (@Deminem007) 1 czerwca 2019
Znam angielski, dlatego nie musicie mnie poprawiać i tłumaczyć różnicę między słowami "bigger" a "better". Niby to drugie jest napisane na obydwu koszulkach, ale wiemy, o które chodziło tak naprawdę. W takim razie czy faktycznie możemy tak ten finał rozpatrywać? Czy naprawdę wygra ten, kto ma większe jaja, czy jakby to powiedział menedżer Tottenhamu, "cojones"? Absolutnie nie. Mecze, w których trzeba wykazać się odwagą i męstwem zostały już przez te drużyny rozegrane w półfinałach. To w rewanżach obydwie ekipy musiały rzucić wszystko na jedną szalę i zaryzykować. Dziś wygra mądrzejszy. Wiadomo bowiem, że lepszy jest Liverpool i gdyby to właśnie zespół opisany tą cechą miał zwyciężyć, Jurgen Klopp już pijany paradowałby po Madrycie z medalem na szyi.
Pochettino ma jednak szansę robić to dzisiejszej nocy, pomimo tego, że ma gorszy skład. Odpowiednie ustawienie w polu, a przede wszystkim mentalne nastawienie swoich zawodników może mu to zagwarantować. Tottenham ma taką przewagę, że nic nie musi. Fakt, że znajdują się na tym etapie jest już i tak sporym sukcesem i jeszcze większą niespodzianką. Liverpool natomiast jest faworytem, a w głowie ma jeszcze zeszłoroczny przegrany finał. Niektórzy piłkarze, jeśli dobrze pogrzebią w pamięci, poczują jeszcze na policzkach łzy z Kijowa. Jeśli w meczu nie będzie coś szło, zaczną nawet czuć ich słony smak w ustach. Czy to zadziała na ich korzyść? Może, ale nie musi. Dobrze wiemy, że niektórzy żywią się presją, a innym plącze ona nogi. Niestety dla Liverpoolu, "The Reds" w ostatnich miesiącach pokazali, że raczej im ona nie smakuje, za to chętnie się o nią potykają.
Wychodziłoby więc na to, że znów się wywrócą, a ptakiem który dziś wzleci, paradoksalnie będzie kogut. Liverpool skreśliłbym całkowicie, gdyby nie fakt, że na ławce mają Jurgena Kloppa, człowieka tak charyzmatycznego, że gdyby był politykiem, nie istniałaby dla niego opozycja, bo wszyscy chcieliby być w koalicji. Tak, jak wspominałem jednak wyżej, finału Ligi Mistrzów nie wygrywa bardziej zawzięty, a ten mądrzejszy, dlatego dziś postawię na pragmatycznego Pochettino.
Mój Typ: Tottenham 1 - 0 Liverpool