Faworyci biorą poprawkę - zapowiedź środowych meczów Ligi Mistrzów

Drugi dzień drugiej kolejki Ligi Mistrzów czas zacząć! Największe ekipy, które zobaczymy dzisiaj na europejskich boiskach, w pierwszej serii gier zawodziły. Barcelona, Borussia Dortmund, Liverpool, Inter Mediolan, Chelsea... oni wszyscy muszą się dzisiaj poprawić!

Genk vs Napoli, 18:55

Faworyta przedstawiać tutaj chyba nie trzeba, tym bardziej że Napoli w pierwszym meczu w dobrym stylu pokonało aktualnego tryumfatora Ligi Mistrzów - sam Liverpool. Po Genku za wiele spodziewać się nie można, bo jest to teoretycznie najsłabsza drużyna grupy E, co pokazał tylko pierwszy mecz, w którym ulegli Salzburgowi aż 2:6. Najważniejszym zadaniem Belgów w tej edycji Champions League nie jest bowiem zdobywanie punktów czy wygrywanie meczów, ale wpojenie do umysłów kibiców, że Genk to nie jest to samo co Gent. To ważna rzecz. Ekipa z Cristal Arena mocno przeciętnie radzi sobie w tym sezonie Jupiler Pro League, a fakt, że przed nimi jeszcze mecze z Liverpoolem na pewno nie może napawać ich optymizmem. Polecam jednak przyjrzeć się Sanderowi Berge'owi - ciekawy 21-latek z Norwegii.

Liverpool vs RB Salzburg, 21:00

Trochę niefart przypadł Austriakom, którzy będą musieli przyjechać na Anfield, żeby zmierzyć się z wkurzonym Liverpoolem. "The Reds" fatalnie rozpoczęli tę edycję Ligi Mistrzów i teraz na pewno będą chcieli się odegrać, wyładować całą swoją złość na biednym debiutancie. Chociaż... biednym to bym go nie nazwał, bo w końcu wygrana 6:2 - nawet z Genkiem Gentem Genkiem może robić wrażenie. Energetyk płynie w ich żyłach, jest to zespół bez kompleksów z mega utalentowaną młodzieżą, co na pewno przysporzy Anglikom sporo kłopotów - szczególnie jeśli będą robić takie babole w obronie jak w starciu z Napoli. Pytanie brzmi oczywiście, jak poradzi sobie 19-letni Erling Haaland, Norweg, który zapakował w pierwszym meczu hat-tricka? Sami utalentowani Norwegowie w tej grupie E...

Slavia Praga vs Borussia Dortmund, 18:55

Czesi nie mają kompleksów. Już poprzednim sezonie, tyle że w Lidze Europy, pokazywali pazur, skutecznie stawiając się m.in. Sevilli i przyprawiając o ból głowy londyńską Chelsea - późniejszego tryumfatora. Teraz kontynuują swój marsz po powrocie do elity nad elitami, o czym przekonał się w Mediolanie Inter. W Pradze mecz z Borussią Dortmund będzie jak święto, a nasi południowi sąsiedzi, mimo że skazywani na pożarcie, są gwarantem ambicji i mimo wszystko jakości piłkarskiej. Marco Reusa to oni nie mają w składzie, ale tacy Josef Husbauer czy Peter Olayinka mogą sprawić kłopoty. Tym bardziej że forma BVB stoi pod sporym znakiem zapytania.

Barcelona vs Inter Mediolan, 21:00

Gromy jak podczas burzy padają na głowę Ernesto Valverde za to, jak na boisku prezentuje się jego Barcelona. Ambicje w Katalonii oczywiście sięgają zenitu, dlatego niezrozumiałe jest dla kibiców, jak taki zespół może grać taki paździerz. Na Camp Nou mimo wszystko to Barca będzie faworytem, ale Inter jest w tym sezonie w bardzo dobrej formie, no i na boisko nie wybiegnie kontuzjowany Lionel Messi. Powszechnie wiadomo, że brak Argentyńczyka to dla Barcelony brak 50% jakości, a to oznacza, że warto zobaczyć to spotkanie, ponieważ wszystko się tu może zdarzyć. Po remisach w pierwszej kolejce obie drużyny będą chciały się odkuć, a już w szczególności gospodarze.

RB Lipsk vs Olympique Lyon, 21:00

To może być meczycho. Dwie drużyny z podobnej, mega przyzwoitej półki. Dwie drużyny mające w swoim składzie wielu utalentowanych piłkarzy. Dwie drużyny grający szybki, ofensywny, przyjemny dla oka futbol... Oj, będzie grubo! Trudno tutaj znaleźć jakiegoś faworyta, bo choć stadion będzie premiował Lipsk, to jednak większe doświadczenie w europejskich pucharach ma Lyon, który zresztą w poprzedniej edycji mierzył się już z Hoffenheim - byłym klubem obecnego trenera RB, Juliana Nagelsmanna. Niemiecki szkoleniowiec powinien więc wiedzieć, z czym się już je Olympique, ale pozostaje jeszcze kwestia wpojenia tego jego piłkarzom. W każdym razie ten, kto włączy to spotkanie w TV, na jakość piłkarską nie powinien narzekać!

Zenit St. Petersburg vs Benfica, 21:00

Zawsze bardzo interesują mnie takie grupy, bo spotykają się tu zespoły z wysokiej, ale nie najwyższej europejskiej półki, które są w miarę sobie równe i każdy może tam wygrać z każdym. Aczkolwiek tutaj faworytem jest raczej Zenit, który w pierwszym meczu pokazał się z lepszej strony niż Benfica, a który będzie grał na własnym terenie. Wyprawy do Rosji nigdy nie są dla ekip z Półwyspu Iberyjskiego czymś prostym, choć akurat ostatni pojedynek grany w Petersburgu, w 2016 roku, lizbończycy wygrali 2:1. Co prawda gole strzelali w 85. i 96. minucie, ale to zawsze coś...

Lille vs Chelsea, 21:00

Nie można tutaj oczekiwać innego wyniku niż wygrana Chelsea. Obie drużyny przegrały w pierwszych meczach, ale inaczej wygląda 0:3 z Ajaksem (Lille), a inaczej 0:1 z Valencią (Chelsea), nawet jeśli "Nietoperze nie radzą sobie za wybitnie w tym sezonie. Anglicy nie powinni mieć tutaj żadnych sentymentów, że to właśnie z OSC przyszedł do nich Eden Hazard. Mają do wykonania robotę i tyle. 

Valencia vs Ajax, 21:00

Tutaj też może być ciekawie. Jak już pewnie wywnioskowaliście po meczu powyżej, i jedni, i drudzy dobrze weszli w rozgrywki Champions League. Granie przed własną publicznością faworyzuje Hiszpanów, jednak Ajax w poprzednich rozgrywkach był w stanie wygrać na Santiago Bernabeu... więc co im po takiej Valencii? Amsterdamczycy mają doświadczenie i nawet bez Frenkiego de Jonga i Matthijsa de Ligta mogą tutaj ugrać spokojnie trzy punkty, choć "Nietoperze" - bez kilku kontuzjowanych piłkarzy - na pewno spróbują dać swoim kibicom trochę radości.

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub