Egzekucja na Camp Nou - Barcelona wjeżdża do fazy pucharowej Ligi Mistrzów
Czy może być coś ciekawszego od hitowego starcia w Lidze Mistrzów, pomiędzy dwiema silnymi drużynami w formie? Chyba nie, ale to w sumie bez znaczenia, bo to, co dzisiaj działo się na Camp Nou nie zalicza się do tej kategorii. Po losowaniu grup wydawało się, że Barcelona i Borussia Dortmund będą mogły przed sobą "prężyć mięśnie". Rzeczywistość okazała się taka, że obie drużyny zawodzą, a ich kibice mogą się licytować, kto jest gorszy. I tu dochodzimy do tego, jaką wartość miało to starcie. Pierwszy mecz zakończył się bezbramkowym remisem, więc dopiero dziś na Camp Nou mogliśmy liczyć na rozstrzygnięcie tego dylematu.
Barcelona - Borussia Dortmund 3:1 (2:0)
Suarez 29', Messi 33', Griezmann 67' - Sancho 77'
Składy:
Barcelona: Ter Stegen - Roberto, Umtiti, Lenglet, Firpo - Rakitić (78. Vidal), Busquets, De Jong - Messi, Suarez (91. Wague), Dembele (26. Griezmann)
Borussia Dortmund: Burki - Piszczek (76. Zagadou), Akanji, Hummels, Schulz (46. Sancho) - Weigl (85. Gotze), Witsel - Hakimi, Brandt, Guerreiro - Reus
Na początku popisała się Barcelona. Po głupiej stracie Ivana Rakiticia, Borussia mogła szybko wyjść na prowadzenie. Do niczego takiego jednak nie doszło i o drużynie Luciena Favre'a to w sumie tyle. Luis Suarez trafił do bramki już w 22. minucie, ale okazało się, że był na minimalnym spalonym. Jednak co się odwlecze... 7 minut później już nie było mowy o spalonym i Barcelona w końcu wyszła na prowadzenie.
No Panie Suarez, wreszcie Pan wyglądasz tak jak Pana lubię oglądać: beast mode.
— Pit Sanab (@pit_sanab) November 27, 2019
Jedyną nadzieją w obronie Borussii Dortmund miał być Mats Hummels? No to nadzieje skończyły się po 33 minutach, kiedy po jego stracie na własnej połowie, Suarez podał do Leo Messiego, a ten bez problemu podwyższył prowadzenie gospodarzy. Messi i Suarez byli głównymi bohaterami pierwszej połowy. Obaj zakończyli ją z golem i asystą. Borussię Dortmund pozwolę sobie przemilczeć - tak będzie dla nich korzystniej.
Barcelona gra jak grzechotnik, wolno, mizerne, nudnie i w ułamku sekundy przyśpiesza i zadaje śmiertelny cios, a zaraz idzie następny atak lub cztery. #BARBVB
— Marcin Adler🌻🌼🌷🌹🌺🍀🍁 (@marcin_adler) November 27, 2019
W drugiej połowie goście trochę doszli do głosu i nawet Julian Brandt miał kapitalną szansę na zdobycie gola. Jednak Marc Andre Ter Stegen uratował Barcelonę i finalnie, to właśnie "Blaugrana" trafiła do siatki po raz kolejny. W 67. minucie bohaterem był Antoine Griezmann, który wykorzystał świetne podanie od Messiego. Wątpliwości kto jest gorszy, w tym momencie się skończyły - Dortmund był już na deskach.
Messi nie spoczywa na laurach. Griezmann gol i 3:0. 35 meczów bez porażki na Camp Nou w europejskich pucharach i 104 bramki stają się faktem. #BarçaBVB
— ■neurophate (@neurophate_) November 27, 2019
Trochę ciekawych rzeczy działo się w tej drugiej połowie. Messi ewidentnie skupiał na sobie uwagę - a to zobaczył żółtą kartkę za symulowanie, a to wygrał pojedynek główkowy z Łukaszem Piszczkiem (przy całym szacunku dla Argentyńczyka, ale chyba wszyscy wiemy, że przy jego warunkach fizycznych to jest bardzo trudne). No ale w końcu i Borussia zdobyła bramkę. W 77. minucie Jadon Sancho pobawił się piłką w polu karnym i huknął w okienko bramki Ter Stegena. Honor uratowany? No chyba nie...
How has Sancho not started this game, the boy has ran riot since he's come on.#BARBVB
— Owen Price (@IAmOwenPrice) November 27, 2019
Co prawda Borussia jeszcze próbowała, Sancho trafił w poprzeczkę i w ogóle... Ale co to zmienia? Nic. I w grze Borussii Dortmund też nic się nie zmienia. Ta sama nijakość i bezradność, błędy w defensywie... Problemów jest wiele i nie znikną one za dotknięciem magicznej różdżki, ale na pana Luciena Favre'a chyba już czas. Może to nie jego wina, ale to już bez znaczenia. Teraz trzeba kogoś, kto to naprawi, a Szwajcar na takiego nie wygląda.