Faworyci górą w grupie D - Atletico Madryt dołącza do Juventusu
W grupie D od początku faworytem wydawał się Juventus. Drużyna Mauricio Sarriego miała już przyklepany awans przed ostatnią kolejką, ale wciąż niepewny pozostawał los drugiego faworyta tej grupy. Atletico Madryt przez wpadkę, w meczu z Bayerem Leverkusen musiało grać do końca. Jednak to niemiecka drużyna wciąż musiała się oglądać na rywali. Dla podopiecznych Diego Simeone liczyło się tylko zwycięstwo w swoim meczu - wtedy wydarzenia na BayArena nic już dla nich nie znaczyły.
Atletico Madryt - Lokomotiv Moskwa 2:0 (1:0)
Felix 17' (karny), Felipe 54'
Składy:
- Atletico: Oblak - Trippier, Felipe, Hermoso, Lodi - Correa (68. Herrera), Partey, Koke (73. Lemar), Saul - Morata, Felix (81. Llorente)
- Lokomotiv: Kochenkov - Howedes, Kverkvelia, Corluka (69. Magkeev) - Rybus, Idowu - Zhemaletdinov, Krychowiak, Murilo, Miranchuk - Eder (75. Smolov)
Sporo działo się w pierwszej połowie tego meczu. Atletico mogło błyskawicznie objąć prowadzenie, ale Anton Kochenkov obronił rzut karny Kierana Trippiera w 2. minucie. To, co nie udało się Anglikowi, udało się 15 minut później Joao Felixowi i drużyna Diego Simeone prowadziła 1:0. W 28. minucie wydawało się, że jest już 2:0, ale po analizie VAR, trafienie Alvaro Moraty zostało anulowane. Do przerwy utrzymało się jednobramkowe prowadzenie gospodarzy.
Ehh, Atletico przypomniało sobie, że w piłce nożnej chodzi o strzelanie bramek...
— Martin Huć (@martinhuc) December 11, 2019
Kilka minut po przerwie, właściwie wszystko już było jasne. Przewaga Atletico przełożyła się na drugą bramkę, zdobytą w 54. minucie, przez Felipe. Dla ich dzisiejszych rywali nie miało to większego znaczenia, bo Lokomotiv już pożegnał się z pucharami. Była to zła wiadomość dla Bayeru, któremu w obecnej sytuacji nawet wygrana z Juventusem dawała tylko Ligę Europy na wiosnę. Od tej chwili nic już się nie mogło posypać. Nawet Grzegorz Krychowiak w wybornej strzeleckiej formie nie był w stanie odwrócić losów tego spotkania. Atletico wygrało 2:0 i przyklepało awans.
Bayer Leverkusen - Juventus (0:0)
Ronaldo 75', Higuain 90+2'
Składy:
- Bayer: Hradecky - L. Bender, Dragović, S. Bender, Sinkgraven - Bellarabi (66. Bailey), Demirbay (66. Baumgartlinger), Aranguiz, Diaby - Havertz, Alario (82. Volland)
- Juventus: Buffon - Danilo, Demiral, Rugani, De Sciglio - Cuadrado (93. Muratore), Pjanić, Rabiot (85. Matuidi) - Bernardeschi (66. Dybala) - Higuain, Ronaldo
Tutaj było za to dość nudno. Piłkarze Bayeru zdawali sobie sprawę z tego, że muszą wygrać ten mecz i wyszli na boisko bardzo zmotywowani. To wystarczyło, żeby mieć statystyki po swojej stronie, ale nie żeby stworzyć dobre widowisko. Samą determinacją do bramki się nie trafia i właściwie to jest najciekawszy wniosek, jaki można wyciągnąć z pierwszych 45 minut tego meczu. Juventus rozgrywał to spotkanie na lekkiej drzemce, ale przecież nic nie musiał - już zapewnił sobie 1. miejsce w grupie.
45 minut minęło a Juve bez celnego strzału w tym meczu- nie o takie Sarriball walczyliśmy zwalniając Allegriego . Padaka straszna #B04Juve #UCL #LMTVP
— Piotr Lasisz (@piotr_1905) December 11, 2019
Po przerwie piłkarze "Starej Damy" trochę się ożywili. Po jednej z akcji Cristiano Ronaldo trafił nawet do bramki, ale Portugalczyk nie nacieszył się długo, bo sędzia zasygnalizował pozycję spaloną. Bayer Leverkusen nadal próbował, ale podopieczni Petera Bosza pozostawali nieudolni w swoich poczynaniach. Nie pomogło im nawet wprowadzenie Leona Baileya. Brakowało albo zrozumienia między piłkarzami, albo po prostu celnych podań - brakowało jakości.
Tego nie zabrakło w końcu ich rywalom. W 75. minucie znów zabłysnął Paulo Dybala, który został wprowadzony z ławki rezerwowych, w drugiej połowie. Argentyńczyk uciekł obrońcom Bayeru z lewej strony, przyjął piłkę po długim podaniu i zagrał do Ronaldo tak, że musiał trafić do bramki, bo nie mógł mu już przeszkodzić nawet bramkarz. Po ponad 70 minutach męczenia buły, Juventus zamknął sprawę. Teraz Bayer musiał już liczyć na cud.
Potem wróciło to, co oglądaliśmy wcześniej i jednym z najciekawszych wydarzeń było wtargnięcie kibica na boisko. W doliczonym czasie jednak Paulo Dybala znów postanowił uratować ten mecz. Pomógł mu w tym Gonzalo Higuain i w ten sposób Dybala cieszył się ze swojej drugiej asysty, w tym meczu, a Higuain z gola. Chwilę później na boisku zameldował się... kolejny kibic. W końcu sędzia się zlitował i zakończył to spotkanie. Juventus wygrywa grupę, tracąc punkty tylko raz - w pierwszej kolejce, w Madrycie.
If Sarri does not begin to start Ronaldo, Dybala, and Higuaín together he can kiss his job goodbye. They showed today that they can work together #B04JUV
— Mario (@mars_3421) December 11, 2019