Mecz łez - łez szczęścia i łez goryczy
Football, bloody hell - jak to mawia klasyk. Włoska Atalanta zjednała sobie serca kibiców z całej Europy, ponieważ jako ta maciupka, efektowna, waleczna stawiała czoła wielkim, bogatym i zepsutym. Historia jak z bajki, ale ludziom się podobała. I dzisiaj ta historia mogła trwać w najlepsze, gdyby PSG nie zepsuło jej w ostatnich sekundach.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Można napisać tutaj wiele o tym spotkaniu, ale mi kojarzy się teraz słynny dwumecz PSG z Barceloną, który zakończył się tryumfem Katalończyków w niesamowitych wręcz okolicznościach, gdy odrobili stratę z pierwszego spotkania, mimo że ta wydawała się nieodrabialna. Paryżanie byli wówczas smutni, choć wielu zapewne cieszyło się z ich nieszczęścia. Dzisiaj jednak - jak to mówią wyznania dalekiego Wschodu - karma wróciła i tym razem to katarscy szejkowie mogli zacierać rączki po wygranej wyszarpanej w ostatnich sekundach meczu. Ich radość jest tym większa, że stawką był półfinał.
Atalanta w pierwszej połowie stworzyła sobie nieco więcej dogodnych sytuacji do strzelenia gola, choć nie była to jakaś liczba zatrważająca. Setkę nad setkami miał jednak Neymar, który po błędach graczy z Bergamo (a tych kilka było) popędził przez pół boiska sam na spotkanie z przeznaczeniem. Nie no, sorry, nie mogłem się powstrzymać, żeby rzucić takim tekstem, patos musi być. Neymar biegł oczywiście sam na sam z bramkarzem, nabiegał na wprost bramki i kopnął kilka metrów obok. Jak do tego doszło? Zenek Martyniuk nie wie i ja również nie wiem. Brazylijczyk był zresztą ultranieskuteczny, bo uderzał wszędzie, tylko nie do siatki, co Włochom raczej nie przeszkadzało. Atalanta wyszła więc na prowadzenie w 26. minucie po tym, jak Mario Pasalić zawinął efektownego rogala po długim, w stylu nieobecnego Josipa Ilicicia.
Gdyby ktoś z przyszłości pojawiłby się w 2016 roku i mi powiedział, że jak mu obciągnę to Mario Pasalić strzeli gola w 1/4 LM to bym się nie zastanawiał
— Jan Rusinek #7 #24 (@JanRusinek7) August 12, 2020
Pasalic > Iniesta btw
— 🎩Dinho🎩 (@DinhoMagic) August 12, 2020
Piękna historia pisała się sama, tym bardziej że w drugiej połowie PSG ruszyło do ataku, a przedstawiciel Półwyspu Apenińskiego bronił się zaciekle - raz na jakiś czas próbując się odgryźć. Francuzi nie zawsze mieli jednak pomysł na rozbicie szyków rywala, a sam Neymar nadal nie potrafił znaleźć recepty na swoją nieskuteczność. Thomas Tuchel - siedzący przez cały mecz z ortezą zajmującą pół lewej nogi - postanowił więc wpuścić Kyliana Mbappe, który jeszcze nie tak dawno miał w tym meczu nie grać z powodu kontuzji kostki. Są jednak rzeczy ważne i ważniejsze, a sam Mbappe zaczął robić Neymara - i nie trafiał do siatki.
Słabo wygląda PSG. Coś jak obecna Barca uzależniona od Messiego. Wejście Mbappe ożywiło grę i dało upragniony awans. Kto jak kto, ale oni dobrze wiedzą jak takie gole w samych końcówkach bolą. #ATAPSG
— SliteuS🇵🇱 (@SliteuS) August 12, 2020
Minuty leciały, a Atalanta wyglądała ogólnie rzecz ujmując nieźle (ale bez szału), choć gdyby trafiła na skuteczniejszą wersję Paris Saint-Germain, byłoby z nią raczej źle. No i... było źle, co tym bardziej bolało kibiców. Gdyby to dotknęło innego klubu - byłoby pewnie okej. Ale to przydarzyło się tej sympatycznej Atalancie, którą wspierała większość ludzi w Europy. Bo tacy fajni byli, dzień dobry na klatce mówili... 90. i 94. minuta - wtedy do siatki trafiali Marquinhos i Eric-Maxim Choupo-Moting, którzy z racji jednego meczu na tym etapie turnieju wyrzucili Włochów z Champions League. Nie ma. Nic. Koniec. Chłopaków z Bergamo w Lidze Mistrzów zobaczymy dopiero w kolejnej edycji, gdzie znowu będą próbowali od fazy grupowej. A dzisiaj mogli mieć półfinał... Byli tak blisko... Tacy fajni, sympatyczni byli...
WOW 😲#UCL pic.twitter.com/SyuVx0ibq7
— Amazon Prime Video Sport (@primevideosport) August 12, 2020
Prawda jest taka, że piłkarze Atalanty w drugiej połowie sami nie wierzyli, że im się uda...
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) August 12, 2020
#ATAPSG pic.twitter.com/6kFZC77SBe
— Rafał Majchrzak (@RMnaTT) August 12, 2020