Mecze dla koneserów? W Lidze Mistrzów ogląda się wszystko!
To musi być naprawdę niesamowita historia, że mecz Barcelony nagle ląduje tuż obok spotkań Club Brugge, Istanbul Basaksehiru oraz Stade Rennais. Doprawdy jest to zabawne, ale czemu się dziwicie? Ferencvaros jest ich pierwszym rywalem, mając tym samym niesamowite szczęście do najlepszego możliwego rywala na powrót do Champions League po 25 latach. To czterema pozostałymi spotkaniami wtorkowymi w Lidze Mistrzów w sposób skrótowy się tutaj zajmiemy!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Zenit Sankt Petersburg - Club Brugge 1:2
O takich meczach pisać się nie chce, kiedy wysyłają cię na takie zimno, przenikliwy chłód - rosyjska pogoda w październiku nawet dokuczyć potrafi (według termometrów pokazywała od 2 do 4 stopni Celsjusza). Dokuczyła chyba też piłkarzom Zenitu i Club Brugge, ponieważ jakoś nie kwapili się do oddawania strzałów w pierwszej połowie spotkania. Rozruszali się dopiero po godzinie gry, co już może dać wam pewien obraz, jak toczył się ten mecz. Po Fredowemu - "rozkręcili się, chłopcy" dopiero w 63. minucie. Gola strzelił Dennis, który w tym sezonie ligowym Jupiler League drogi do bramki odnaleźć jeszcze nie umiał. Zabawna jest sama akcja bramkowa, w której utrzymano piłkę cudem w polu gry, dobijano kilka razy, po czym Dennis w ogóle miał możliwość strzału z bliskiej odległości.
Z kolei o Zenicie naprawdę źle musi świadczyć fakt, że do siatki trafił dla nich... bramkarz rywali, Horvath - swoimi plecami, w stylu Jacka Krzynówka i Ricardo z Estadio da Luz. Niby Horvath, ale jednak Amerykanin, załamany bramkarz, tym razem bez trenera z fryzurą boczną. A wiecie, kto uderzał na bramkę? Pocieszny i potężny Dejan Lovren.
Aha, wiecie... o takich meczach nie pisze się też zbyt dużo. Remis bez większej historii. Bo nie wydarza się w nich zwykle nic wielkiego. Chyba że mówimy o "DECYDUJĄCEJ AKCJI MECZU W 93. MINUCIE, KTÓRĄ POTĘŻNI BELGOWIE ZAMIENIAJĄ NA GOLA NA 2:1"! Inna sprawa, że jeśli Brugge naprawdę celuje w którymś roku w wyjściu z grupy Champions League, to zachęcamy do walki w tym roku. Akcja bramkowa rozpoczęta przez Langa i Vanakena (znacie tego drugiego ze spotkań przeciwko Legii w Lidze Europy) naprawdę może być uznana za ozdobę tego meczu. Akurat idealne zwieńczenie meczu, który wyśle sygnał chociażby do Dortmundu, że z Belgami naprawdę trzeba się liczyć. Nie przez przypadek oni niemalże wywieźli sezon temu z Bernabeu remis...
Winning goal made by #MadeinProLeague talent Charles De Ketelaere
— Pro League ⚽️🇧🇪 (@ProLeagueBE) October 20, 2020
Congrats with the great win, @ClubBrugge ! 👏#ucl #uefachampionsleague pic.twitter.com/0QPvPJ84V2
FC Barcelona - Ferencvaros 5:1
Czy ktoś z was by to wymyślił? Ronald Koeman i Serhij Rebrow mierzą się w roli trenerów w spotkaniu Ligi Mistrzów, a Lionel Messi wychodzi naprzeciw drużynie, w której gra Adnan Kovacević. Ten sam, którego jeszcze w lipcu 2019 roku można było oglądać w Bełchatowie, jak strzela dzisiejszemu liderowi Ekstraklasy gola z rzutu karnego. Tak trzeba żyć - raz Bełchatów, raz Camp Nou. Trzeba też żyć bez ograniczeń w głowie - Adnan Kovacević się bowiem nie boi, w swojej głowie już nie jest niewolnikiem. Co zatem robi Kovacević?
Kovacevic fauluje Messiego. Niby w miarę logiczne ale i tak szok😉 Że to w ogóle możliwe. Futbol😉 #BarcaFerencvaros
— rafał wolski (@rwolski75) October 20, 2020
Tym samym były piłkarz Korony Kielce przyczynił się do podtrzymania pięknej statystyki - Lionel Messi trafił do siatki w 16. kolejnym sezonie Ligi Mistrzów, wyrównując osiągnięcie nikogo innego, jak Ryana Giggsa. A jeżeli jest coś jeszcze, co chcemy dodać, to pewnie będzie to oznaka zazdrości wymierzona w kierunku Barcelony - za to, że posiada Ansu Fatiego. Facet jest jej najbardziej wartościowym aktywem obok Lionela Messiego. Nie skończył jeszcze 18 lat, a ma już na swoim koncie więcej niż jednego gola w Lidze Mistrzów. Do 53. minuty Barcelona uporała się z dzielnymi Węgrami, których byłoby nam szkoda, ale pamiętajmy, że my jako federacja będziemy ich gonić w rankingu UEFA - więc przy takim zestawie grupowym z Barceloną, Dynamem i Juventusem jest większe prawdopodobieństwo, że to niestety może być zerowe konto. Trzeciego gola dołożył Philippe Coutinho... rzecz jasna, po pięknej asyście Fatiego.
Wiecie jednak, jaka jest Barcelona. Wiecie też, jak potrafi działać Gerard Pique. Wiecie, jakim bywa czasem elektrycznym obrońcą - tak, on, kiedyś gość uważany za jednego z najlepszych w swoim fachu. Stwierdził, że będzie on jak Kovacević, tylko dołoży jeszcze więcej od siebie i dostanie czerwoną kartkę za swój faul powodujący rzut karny. Ferencvaros nie wyjeżdża zatem z Camp Nou w pełni z pustymi rękoma. Czwarty i piąty stracony gol pewnie i tak nic nie zmienił w ich podejściu. Po prostu mówimy o meczu nie tylko wynikowo podobnym do porażki Legii na Bernabeu. Barcelona zrobiła swoje.
Jak widać można mieć 33 lata i wciąż działać instynktem, nie mózgiem. #Pique #BarcaFerencvaros #ChampionsLeague
— Julia Cicha (@julia_cicha) October 20, 2020
Jeśli już, to możemy pogratulować strzelcom - Dembele nie umiał trafić z Getafe, więc musieli przywieźć im rywala z Budapesztu, żeby w końcu coś wleciało. Bo z Pedriego to może jeszcze ktoś przyjemny być...
RB Lipsk - Istanbul Basaksehir 2:0
Julian Nagelsmann jeszcze w zeszłym tygodniu powiedział kilka mocnych i cierpkich słów na temat swojej młodzieży, którą prowadzi w Lipsku. Jeśli to miało wzbudzić konkretną reakcję, to zwycięstwo w lidze i 3 punkty w starciu z mistrzem Turcji są najlepszą odpowiedzią. W zeszłym sezonie w drużynie Lipska musieliśmy się zachwycać Marcelem Sabitzerem i jego pięknymi strzałami z dystansu. Teraz klub Czerwonego Byka, igrzysko pana Mateschitza nawet nie ma zamiaru zwalniać. Rywalem jest klub Erdogana? A CO NAS TO OBCHODZI! Nas nie obchodzi, nas interesuje to, co robi kolega Angeliño - oj, będzie miał z niego pociechę Manchester City:
Ale luz https://t.co/95uxuswvah
— Patryk Idasiak (@PatrykIdasiak) October 20, 2020
Najlepsze jest to, że José Ángel Esmoris Tasende (tak naprawdę nazywa się Angeliño) strzelił już cztery gole w tym sezonie i wysyła poważny akces do City, aby może pofatygowali się po niego z powrotem. Turcy nie potrafili zrobić nic kosmicznego w tym starciu dwóch relatywnie nowych piłkotworów - oba mają odpowiednio po 11 i 6 lat. A Lipsk wykonał kolejne zadanie - kto wie, czy to właśnie z nimi United będzie toczyło bardziej zacięte boje niż z PSG. Radzimy uważać w Lipsku, bo wyjazdy Solskjaerowym wychodzą ostatnio nieco lepiej.
Stade Rennes - FK Krasnodar 1:1
To jest hit, mili państwo - dać dwóch debiutantów w jednej grupie. Długo też ci debiutanci trzymali nas w napięciu, ponieważ tylko tam (i jeszcze w Londynie) najdłużej nie oglądaliśmy padających goli. Skauci jedynie mogli wypisywać w zeszytach kolejne nazwiska obok najbardziej oczywistego - czyli "NOWEGO POGBY", Eduardo Camavingi. Jeśli ktoś chciał ostrzyć sobie zęby na jeszcze inną rywalizację w środkowej strefie, musiał przecież też kojarzyć nazwiska Stevena N'Zonziego oraz Tonny'ego Vilheny. Od ich postawy zależało wiele - i może dlatego wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis, który - krótko mówiąc - jest wskaźnikiem bezbłędnie trzymanych przestrzeni.
Ale... czy takie mecze rzeczywiście kochamy sercem? Odpowiedź poniżej:
Rennes - Krasnodar.
— Maciej Piasecki (@tojaempe) October 20, 2020
Musiałem się upewnić, że to mecz Ligi Mistrzów.
Choć para to niemalże rodem z Ligi Europy, to jednak udało im się ostatecznie wyprzedzić Stamford Bridge pod względem szybkości strzelonego pierwszego gola. Padł on z rzutu karnego po trafieniu Guisarry'ego i już można było wysyłać pozdrowienia do pani Mariny, żeby w końcu pan Frank jednak wziął się do roboty i natchnął swoich ofensywnych piłkarzy... by coś zrobili. Po prostu, coś, coś więcej niż to, co widzieliśmy w Rennes.
I wiecie, to jest taka nasza pseudośmieszna teoria, bo w sumie... może skupili się na wyścigu z Chelsea, a powinni bronić się przed takimi ludźmi jak Ramirez? Bo popatrzcie na wynik końcowy - Rennes tego meczu nie wygrało. Ale i tak podziwiamy tych, którzy też włączyli to spotkanie i dołączyli do kibiców na trybunach - bowiem tychże wpuszczono na stadion trzeciej ekipy poprzedniego sezonu Ligue 1.
Jestem bliski przełączenia na Rennes-Krasnodar, bo ktoś siedzi na trybunach. Smutna ta Liga Mistrzów choćby bez sztucznego podkładu.
— Wojtek Bieroński (@WojtekBieronski) October 20, 2020